KEL: Tajemnica lekarska i jej znaczenie nawet po śmierci chorego

Kodeks Etyki Lekarskiej. Odcinek 29: Tajemnica lekarska i jej znaczenie nawet po śmierci chorego

20.01.2016
dr n. hum. Marek Olejniczak, Zakład Etyki, Gdański Uniwersytet Medyczny

Jak cytować: Olejniczak M.: Kodeks Etyki Lekarskiej: odcinek 29: tajemnica lekarska i jej znaczenie nawet po śmierci chorego. Med. Prakt., 2015; 12: 124–126

Skróty: KEL - Kodeks Etyki Lekarskiej

Art. 23. Lekarz ma obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej. Tajemnicą są objęte wiadomości o pacjencie i jego otoczeniu uzyskane przez lekarza w związku z wykonywanymi czynnościami zawodowymi. Śmierć chorego nie zwalnia od obowiązku dochowania tajemnicy lekarskiej.
Art. 24. Nie jest naruszeniem tajemnicy lekarskiej przekazanie informacji o stanie zdrowia pacjenta innemu lekarzowi, jeżeli jest to niezbędne dla dalszego leczenia lub wydania orzeczenia o stanie zdrowia pacjenta.

Jedną z najstarszych zasad etyki medycznej, towarzyszącą lekarzom od samego początku istnienia ich profesji, jest obowiązek dochowania tajemnicy lekarskiej. Jej obowiązywanie jest oczywiste dla wszystkich – tak dla lekarzy, jak i dla chorych – ponieważ bez niej znacznie utrudnione byłoby pełne zaufanie lekarzowi, a tym samym skuteczne leczenie. Warto jednak zapytać, dlaczego jest ona taka ważna, czy chodzi tu tylko o samo zaufanie, jaki jest jej zakres przedmiotowy oraz dlaczego obowiązuje ona nawet po śmierci chorego. Ta ostatnia zwłaszcza kwestia może budzić pewne wątpliwości, a często nie zwraca się na nią uwagi, dlatego trzeba tu uchwycić właściwy wymiar tego zobowiązania moralnego, które jest jednocześnie normą etyczną i normą prawną.

W tekście tzw. Przysięgi Hipokratesa, stanowiącej tradycyjne źródło etosu lekarskiego, znajduje się publiczne zobowiązanie lekarza do tego, że jeśli ujrzałby lub usłyszałby w trakcie leczenia lub nawet poza nim coś, czego nie należy rozgłaszać, zachowa to w tajemnicy. Poprzez akt złożenia takiego przyrzeczenia lekarz dawał publicznie słowo honoru, że można mu ufać – można go bezpiecznie wpuścić do domu i rozmawiać z nim nawet o intymnych lub trudnych sprawach, wiedząc, że dochowa tajemnicy. Podobnie obecnie lekarze składający w Polsce przyrzeczenie lekarskie zobowiązują się nie nadużywać zaufania chorych oraz „dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego”. Tajemnica lekarska jest więc – i była zawsze – osobistym zobowiązaniem moralnym każdego lekarza z osobna, które dodatkowo podbudowane jest normą deontologiczną zawartą w Kodeksie Etyki Lekarskiej (KEL) oraz normą prawną, obecną w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty1 oraz w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.2

Dochowanie tajemnicy jest więc obowiązkiem, ale wymaga nierzadko sporego wysiłku osobistego i organizacyjnego. Lekarz musi przecież kontrolować wszystkie swoje wypowiedzi dotyczące pacjentów, aby nawet niechcący nie wyjawić tajemnicy, oraz musi skutecznie zabezpieczyć dokumentację medyczną, co w dobie komputerów i Internetu wymaga dodatkowych zabezpieczeń i nakładów finansowych.3 Czy ten wysiłek jest rzeczywiście uzasadniony? Trudno przecież nie zgodzić się z tezą, że dochowanie tajemnicy lekarskiej nie może być tylko ćwiczeniem „charakteru i siły woli zobowiązanego lekarza”,4 lecz musi leżeć również w żywotnym interesie lekarza i pacjenta. Jaki jest ten interes?

Zaufanie do lekarza jest, rzecz jasna, pierwszą z racji uzasadniających konieczność istnienia tajemnicy lekarskiej. I chodzi tu nie tyle o zaufanie do konkretnego lekarza – dla pacjenta zwykle obcego człowieka, lecz raczej do profesji lekarskiej jako takiej, której dany lekarz jest przedstawicielem. Stąd obwarowania prawne i etyczne związane z wykonywaniem zawodu lekarza oraz publiczne złożenie przyrzeczenia lekarskiego. Pacjent ufający lekarzowi może otwarcie mówić o swoich problemach zdrowotnych, dzięki czemu jest szansa, że nie zatai żadnego istotnego faktu dotyczącego jego stanu zdrowia. Można więc stwierdzić, że obowiązywanie tajemnicy jest w praktyce medycznej bardzo użyteczne. Ale nie chodzi tu tylko o zaufanie i praktyczną użyteczność.

Dobrem, które może zostać bezpowrotnie utracone w przypadku zdradzenia tajemnicy lekarskiej (bo jest to czyn nieodwracalny), jest prywatność pacjenta, a konkretnie jego prawo do dysponowania informacjami na swój temat. Zdradzenie tajemnicy jest więc formą bezprawnego wkroczenia w sferę wolności człowieka, polegającego na nieuprawnionym dysponowaniu dobrami niematerialnymi, do których należy m.in. decyzja ujawnienia lub nieujawnienia informacji.5 Tajemnica lekarska ma więc nie tylko swój wymiar etyczny i jest praktycznie użyteczna w medycynie, ale ma też wymiar prawny (karny i cywilny), a obowiązek dochowania tajemnicy zawodowej ze względu na prywatność pacjenta dotyczy również innych przedstawicieli zawodów medycznych:6 pielęgniarek, położnych, diagnostów laboratoryjnych, psychologów itd. Zakres przedmiotowy tajemnicy lekarskiej wyznacza stwierdzenie zawarte w KEL, że są to „wiadomości o pacjencie i jego otoczeniu uzyskane przez lekarza w związku z wykonywanymi czynnościami zawodowymi”. Niemal identyczne wyrażenie znajduje się w art. 40 wspomnianej ustawy.7 Zatem tajemnicą są objęte nie tylko dane osobowe, rozpoznanie czy historia choroby, jak można by sądzić, ale w ogóle wszystkie informacje o pacjencie, które lekarz uzyska w związku z wykonywaniem zawodu, czyli również to, czy pacjent ma rodzinę czy nie, jak mieszka, czy ma psa lub kota, a także to, czy w ogóle jest pacjentem danego lekarza. Wszystkie te informacje należą do sfery prywatnej pacjenta i są prawnie chronione.

Jest wreszcie trzecie uzasadnienie obowiązywania tajemnicy lekarskiej, mianowicie fakt, że lekarz poprzez złożenie przyrzeczenia oraz podjęcie pracy w tym zawodzie, w którym obowiązują określone zasady etyczne zapisane w KEL, osobiście podejmuje to zobowiązanie moralne. Skoro więc się zobowiązuje i bierze na siebie wszystkie trudy związane z dochowaniem tajemnicy, to wewnętrzna uczciwość nakazuje mu się z tego wywiązywać. Pacjenci zaś mają pełne prawo oczekiwać od lekarza, że nie zdradzi tajemnicy. Nie ma przecież powodu, dla którego mieliby z góry zakładać jego złą wolę. Wręcz przeciwnie – po to właśnie istnieje KEL, po to składa się przyrzeczenie lekarskie, dba się o wysoki poziom moralny lekarzy i ich profesjonalizm zawodowy, aby pacjenci mogli im z góry ufać i aby byli przekonani, że nie poniosą żadnej zawinionej przez lekarzy krzywdy.

Zachodzą co prawda pewne wyjątkowe sytuacje, w których lekarz rzeczywiście może zdradzić tajemnicę, a wyszczególnia je wspomniana ustawa. Tajemnica lekarska nie ma więc charakteru absolutnego (jak np. tajemnica spowiedzi), bo faktycznie istnieją wyższe wartości niż samo tylko zaufanie lub prywatność pacjenta. W ściśle określonych i uzasadnionych przypadkach wolno zawieść zaufanie pacjenta i wkroczyć w jego prywatność, ujawniając dane poufne. Na przykład wtedy, gdy dochowanie tajemnicy stanowiłoby realne zagrożenie dla życia lub zdrowia pacjenta albo innych osób oraz gdy przepisy prawa zezwalają na ujawnienie takich informacji uprawnionym organom państwowym lub lekarzowi sądowemu. Są to jednak sytuacje wyjątkowe, a i wtedy stosuje się zawsze zasadę minimalizacji, czyli wolno ujawnić tylko te informacje, które są niezbędne, i tylko tym osobom lub instytucjom, które naprawdę muszą je poznać.

Nie jest natomiast zdradzeniem tajemnicy lekarskiej „przekazanie informacji o stanie zdrowia pacjenta innemu lekarzowi, jeżeli jest to niezbędne dla dalszego leczenia lub wydania orzeczenia o stanie zdrowia pacjenta” (art. 24 KEL). Już starożytna Hipokratesowa zasada zawarta w art. 2 KEL, głosząca że „najwyższym nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego – salus aegroti suprema lex esto”, może tu stanowić dobre uzasadnienie dla ujawnienia niezbędnych informacji o pacjencie. Lekarz zawsze powinien działać w najlepiej rozumianym interesie pacjenta, a właśnie w interesie pacjenta leży, aby był dobrze i skutecznie leczony. Jeśli więc konieczna jest konsultacja z innym lekarzem, służąca lepszemu leczeniu pacjenta lub kontynuacji jego leczenia, nie ma powodu, aby się w tym zakresie wahać. Również wydanie orzeczenia o stanie zdrowia pacjenta może leżeć albo w interesie samego pacjenta, albo będzie uzasadnione istotnym interesem społecznym ze względu na przykład na możliwe zagrożenie epidemiologiczne. Jasne jest zatem, dlaczego tajemnica lekarska obowiązuje, jakie kryją się za nią wartości moralne i żywotne interesy pacjenta oraz jaki jest przedmiotowy zakres jej obowiązywania i możliwych ewentualnych odstępstw od jej przestrzegania. Nie jest jednak jeszcze do końca jasne, dlaczego tajemnica lekarska miałaby obowiązywać również po śmierci chorego. Jest to o tyle ciekawe, że tak daleko posuniętego zobowiązania nie ma nawet w Przysiędze Hipokratesa. Mimo to trudno byłoby przecież uznać, że to błędna regulacja. Jej wyjaśnienie może być przynajmniej dwojakie.

Po pierwsze: chodzi tu o szacunek do pacjenta jako osoby, która ma prawo decydować o sobie i o swoich dobrach osobistych. Z tego samego powodu nie wolno przecież pobierać narządów do przeszczepienia od osoby zmarłej wbrew jej woli wyrażonej za życia, mimo że to pobranie leży w żywotnym interesie innych pacjentów. Nie ma już osoby, do której to ciało należało, a jednak nadal respektuje się jej wolę, bo było to jej ciało i jej życie. Dlaczego miałoby się inaczej podchodzić do informacji objętych tajemnicą po śmierci pacjenta?

Po drugie zaś: chodzi tu nadal o zaufanie i jego ewentualne nadwyrężenie, ale nie tyle między konkretnym pacjentem (który już nie żyje) a lekarzem, ale między pacjentami jako grupą społeczną a lekarzami jako przedstawicielami profesji lekarskiej. Obowiązywanie tajemnicy również po śmierci chorego wzmacnia zaufanie pacjentów do lekarzy, co leży w interesie obu zainteresowanych stron. Dlatego jeżeli lekarz po śmierci pacjenta zacząłby publicznie opowiadać (np. w telewizji), na co jego pacjent chorował, jak przeżywał swoje cierpienie i jak się zachowywał, bez wyraźnego zezwolenia wydanego za życia przez samego pacjenta, sprawa trafiłaby do sądu lekarskiego. Czasem tak się nawet dzieje, bo działanie takie podważa zaufanie nie tylko do tego lekarza, ale i do samej profesji lekarskiej (jest działaniem wbrew art. 1 KEL, który stanowi, że „naruszeniem godności zawodu jest każde postępowanie lekarza, które podważa zaufanie do zawodu”), i oznacza również wielką szkodę osobistą poniesioną przez zmarłego pacjenta i jego rodzinę. Dobrze się dzieje, kiedy lekarze dochowują tajemnicy wyłącznie z troski o dobro pacjenta, a o istnieniu sądów koleżeńskich w ogóle nie muszą pamiętać…

Piśmiennictwo:


1. Ustawa z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, Dz.U. z 2015 poz. 464
2. Ustawa z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Reczniku Praw Pacjenta, Dz.U. z 2012 poz. 159
3. B.H. Crotty, A. Mostaghimi: Confidentiality in the digital age. BMJ, 2014; 348: 35–37.
4. M. Boratyńska, P. Konieczniak: Prawa pacjenta. Warszawa, Difin, 2001: 337
5. Tamże: 329
6. R. Kubiak: Tajemnica medyczna. Warszawa, Wydawnictwo C.H. Beck, 2015: 15 i n.
7. Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty, Dz.U. z 2015 poz. 464, art. 40

Zobacz także