mp.pl to portal zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów — prosimy wybrać:

Co robić, gdy pacjent wyciąga dyktafon?

11.08.2014
Małgorzata Solecka
Kurier mp.pl

Sytuacja niezupełnie hipotetyczna: przychodzi pacjent do lekarza i kładzie na stole dyktafon lub telefon z opcją nagrywania. „Będę nagrywał” – uprzedza. I druga sytuacja. Wchodzi pacjent do gabinetu i niczego nie wyciąga. Bo nagrywa potajemnie.

Fot. Beata Kitowska / Agencja Gazeta

Zapachniało Orwellem, ale lekarze muszą się liczyć z tym, że do takich sytuacji dochodzi i będzie dochodziło coraz częściej. Rozmaite organizacje i ruchy „pacjenckie” podają sobie pocztą pantoflową publikowane w sieci porady, jakie dowody można wykorzystać w sprawach o błąd medyczny. W ostatnich miesiącach porada numer jeden to właśnie dowód z nagrania – przede wszystkim „potajemnego”.

Skąd to zainteresowanie podsłuchami? Po trosze na fali tzw. taśm „Wprost” i publikacji o tym, że Polacy nagrywają na potęgę – wszystko i wszystkich (choć na szczęście – nie wszyscy). Ale prawdziwym impulsem dla tych, którzy – delikatnie mówiąc – nie darzą lekarzy bezkrytycznym zaufaniem, były publikacje po wyroku Sądu Najwyższego z 30 stycznia 2014 roku (sygn. IV CSK 257/13). Sąd Najwyższy oddalił kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego z Białegostoku, który dwa lata wcześniej uznał (w sprawie nie dotyczącej relacji lekarz-pacjent), że jeżeli autorem nagrania jest uczestnik rozmowy, nie można postawić zarzutu, że nagrywanie rozmowy jest sprzeczne z prawem, ale co najwyżej – z dobrymi obyczajami.

O tym się mówi
  • Ile szpitali potrzebujemy w Polsce?
    Żaden szpital nie zostanie zamknięty. Ale co to w zasadzie znaczy „szpital” i czy brak zagrożenia likwidacją oznacza brak zmian?
  • Pozorny sprzeciw
    Ministerstwo nauki tworzy grunt pod umożliwienie kontynuowania kształcenia przyszłych lekarzy w szkołach, które nie mają wymaganego zaplecza dydaktycznego – uważają przedstawiciele samorządu lekarskiego.
  • System przypomina zmurszały budynek
    Liczyliśmy na to, że ten rząd zmieni metodę i ustawę, stanie w prawdzie i głośnio przyzna, że pieniędzy jest zdecydowanie za mało. Tak się nie stało, kontynuowana jest polityka zaciemniania obrazu, co nas bardzo boli – mówi prezes NRL Łukasz Jankowski.