mp.pl to portal zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów — prosimy wybrać:

Źle wykonana robota, czyli RPO o najgorzej pracującym resorcie

01.04.2014
Sylwia Szparkowska
Kurier mp.pl

Minister zdrowia używa skandalicznej argumentacji na wyjaśnienie swojej bezczynności. To najgorzej pracujący resort tego rządu – mówi w wywiadzie dla Medycyny Praktycznej prof. Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Sylwia Szparkowska: Alarmowała Pani niedawno, że Ministerstwo Zdrowia nie opracowało przepisów pozwalających na realizację dyrektywy transgranicznej. Dlaczego akurat w tę sprawę się Pani, jako Rzecznik Praw Obywatelskich, zaangażowała?

Prof. Irena Lipowicz: Na sprawę dyrektywy transgranicznej warto zwrócić uwagę, bo jest to niemal kliniczny przykład tego, jak nie należy się zachowywać. Jeżeli Polska uznawałaby podczas negocjowania dyrektywy, że nie jesteśmy w stanie sprostać jej warunkom, mogliśmy negocjować zapisy, protestować, ostatecznie mogliśmy nawet wetować samą dyrektywę. Nie zrobiliśmy tego, a prawo unijne stało się obowiązującym. Unikanie odpowiedzialności w tej chwili jest rzeczą niepoważną.

Prof. Irena Lipowicz. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Ministerstwo zdrowia nie przygotowało przepisów wykonawczych do dyrektywy, przez co obowiązuje ona wprost. Nie poradziło sobie z tym zadaniem, czy nie chce sobie poradzić – w obawie o finanse publiczne?

Prawo regulujące zasady leczenia za granicą obywateli Unii jest dla pacjenta ważne i nie musi wcale, jak wierzy wielu nieprzygotowanych urzędników, uderzyć w finanse państwa. Oczywiście pod warunkiem, że zostanie dobrze opracowane.

Postawa ministerstwa jest więc niezrozumiała. Przecież kiedy w zeszłym roku pytałam o stan implementacji dyrektywy, resort odpowiadał, że na pewno się z tym zadaniem upora przed 24 października 2013, kiedy mijał termin wprowadzenia przepisów. Nie dotrzymał słowa. Tymczasem minęły kolejne miesiące i w lutym resort ma odwagę odpowiadać, że prace trwają, bo „sprawa jest niezwykle złożona”, a „długotrwałość procesu legislacyjnego stanowi odzwierciedlenie skomplikowania rozwiązań prawnych, które pozwoliłyby sprostać wymogom Unii Europejskiej, przy jednoczesnym zminimalizowaniu potencjalnych następstw”.  To brzmi trochę jak żart z prawa do dobrej legislacji.

Tak można napisać o każdej sprawie. Właściwie każda kwestia rozstrzygana na poziomie ustawy jest „niezwykle złożona”.

Skandaliczna jest argumentacja, której minister używa na wyjaśnienie swojej bezczynności. Gdyby przyznał, że ma z wdrożeniem dyrektywy problem finansowy, byłoby to chociaż uczciwe i byłabym w stanie to zrozumieć i polemizować. Tymczasem w liście do mnie w zawoalowany sposób argumentuje, że przepisy implementujące dyrektywę transgraniczną uderzałyby w równość obywateli... To zwyczajnie nieprawdziwa argumentacja. Tak się nie robi.

O tym się mówi
  • Ile szpitali potrzebujemy w Polsce?
    Żaden szpital nie zostanie zamknięty. Ale co to w zasadzie znaczy „szpital” i czy brak zagrożenia likwidacją oznacza brak zmian?
  • Pozorny sprzeciw
    Ministerstwo nauki tworzy grunt pod umożliwienie kontynuowania kształcenia przyszłych lekarzy w szkołach, które nie mają wymaganego zaplecza dydaktycznego – uważają przedstawiciele samorządu lekarskiego.
  • System przypomina zmurszały budynek
    Liczyliśmy na to, że ten rząd zmieni metodę i ustawę, stanie w prawdzie i głośnio przyzna, że pieniędzy jest zdecydowanie za mało. Tak się nie stało, kontynuowana jest polityka zaciemniania obrazu, co nas bardzo boli – mówi prezes NRL Łukasz Jankowski.