- Z ogromnym zażenowaniem i troską myślę o ludziach chorych, których to wszystko dotyczy, ale ten, który najgłośniej krzyczy – w tej chwili rząd – jest co najmniej współwinny tej całej sytuacji, a ta wina polega przede wszystkim na tym, że (...) od 1 stycznia lekarze dali rządowi pewien kredyt zaufania, bo nie domagali się zrealizowania w pełni swoich praw przysługujących im z mocy nowych przepisów, ostrzegając, że prawdopodobnie 3 miesiące (...) to będzie ten czas, w którym trzeba sprawy uporządkować. Nie stało się w tym czasie praktycznie nic i nad tym bardzo ubolewam, bo naprawdę winnego w tej chwil trzeba szukać tam, gdzie są pracodawcy, a to, oczywiście, nie dyrektorzy szpitali, bo oni nie mają pieniędzy - uważa dr Konstanty Radziwiłł.
- Z jednej strony rząd mówi o złych lekarzach, którym nie chce się pracować, a z drugiej strony słyszę z ust kierownictwa Ministerstwa Zdrowia, że niepotrzebne oddziały zostaną zamknięte - zauważa szef samorządu lekarskiego. - No to ja się zastanawiam: te oddziały są potrzebne czy też nie są potrzebne? I ja jednak myślę, że one są potrzebne, bo w Polsce nie ma za dużo łóżek szpitalnych wbrew temu, co często słyszy się od polityków, nie ma również za dużo lekarzy i moim zdaniem trzeba w tej sytuacji postępować niezwykle ostrożnie - argumentuje.