Mimo że media piszą o karuzeli stanowisk w resorcie zdrowia i NFZ, jest kilka takich, na których zmian nie było, czego premier (oraz jego otoczenie) nie rozumie i – co więcej – tych zmian się domaga.
Słuchacze internetowej części rozmowy z minister zdrowia mogli się dowiedzieć m.in., że tzw. plan B, który oznacza, że małoletnia dziewczyna będzie mogła kupić tabletkę postkoitalną bez obecności i zgody rodziców, „to jest pomoc rodzicom, którym nie wyszło z wychowaniem”.
Jeśli rząd nie zdecyduje się na obniżenie budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia, oznaczać to będzie wzrost deficytu finansów publicznych i – w konsekwencji – długu publicznego.
Wielka jest moc niezadowolenia premiera, skoro odmienia to, co trudne lub wręcz niemożliwe w kwestię zgoła techniczną, wymagającą w sumie niewielkiego wysiłku organizacyjnego ze strony trzech ministerstw – mowa o przedmiocie Edukacja o zdrowiu, który ma wejść do szkół już od 1 września 2025 roku.
Na dokładne analizy, jak wyniki wyborów samorządowych przełożą się na sytuację w ochronie zdrowia, jest jeszcze za wcześnie. Dziś można jednak prognozować, jakie ta próba sił odciśnie piętno na tematach bezpośrednio lub pośrednio związanych ze zdrowiem.
Wydaje się, że sprawa, która jeszcze kilka miesięcy temu wydawała się dość prosta, ewoluuje w takie rejony absurdu, że tylko głęboki reset może uratować powagę instytucji publicznych. Warto byłoby ten reset oprzeć na fundamentalnych zasadach państwa prawa i poszanowaniu logiki.
Wspólnym mianownikiem prywatnego i publicznego sektora opieki zdrowotnej jest pacjent – jego zdrowie i profilaktyka chorób – podkreśla Artur Białkowski, nowy Prezes Zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej (PMP).
Skoro średnie wydatki publiczne na zdrowie w UE oscylują wokół 8 proc. PKB, jak można upierać się, że wydając ok. 5 proc., można uzyskać dla swoich obywateli zbliżony efekt – w postaci systemu ochrony zdrowia odpowiadającego potrzebom i aspiracjom.
Sto dni rządu Donalda Tuska za nami. W ochronie zdrowia nie przyniosły zasadniczych zmian, co więcej – wydaje się, że kredyt zaufania, który minister zdrowia otrzymała, przynajmniej w niektórych środowiskach właśnie się wyczerpał lub jest bliski wyczerpania.
W obliczu rosnącej liczby pacjentów dotkniętych chorobami oczu, optometryści mogą stać się znaczącym wsparciem dla lekarzy okulistów.
Czy w Ministerstwie Zdrowia przez pół roku prawie nikt nie pracował? A może jednak Izabela Leszczyna jest winna niektórym pracownikom swojego resortu przeprosiny, jeśli zaś tak, to komu?
Naturalnym liderem systemu ochrony zdrowia jest minister. To nic odkrywczego, więc dlaczego – choć w 2023 roku mieliśmy aż czworo ministrów zdrowia – zdaniem prominentnych przedstawicieli środowiska żadnemu z nich nie można przypisać dużego wpływu na system?
6 marca minister podpisała zarządzenie kompetencyjne, odbierając Urszuli Demkow nadzór nad Departamentem Kadr Medycznych (kilka dni temu minister odwołała jego dyrektorkę, Małgorzatę Zadorożną) oraz wszystkimi instytucjami, które ta nadzorowała.
Co prawda jeszcze zanim rząd Donalda Tuska powstał, było wiadomo, że część ministrów jest w nim tylko „na chwilę”, czyli w praktyce do wyborów do PE, niemniej pojawienie się na stole przed upływem stu dni rządu krótkiej listy kandydatów do wymiany daje do myślenia.
Dwa lata po agresji Rosji na Ukrainę i wybuchu pełnoskalowej wojny w kraju naszego sąsiada NFZ podsumował wydatki na leczenie uchodźców.
Już nie likwidacja limitów na świadczenia szpitalne (konkret z kampanii), ale odwrócenie piramidy świadczeń i asystent lekarza mają poprawić położenie szpitali oraz skrócić kolejki do świadczeń.
Gdy wydaje się, że debata publiczna w Polsce osiągnęła dno, zawsze ktoś musi udowodnić, że jest inaczej. Że można zejść poziom niżej. Ewentualnie dziesięć.
MZ wręcz alergicznie reaguje na wszelkie sugestie, że rząd powinien doprowadzić do zmiany ustawy 7 proc. PKB na zdrowie, usuwając z niej regułę n-2.
Racjonalizacja struktury udzielania świadczeń bez poduszki finansowej to operacja bardzo wysokiego ryzyka, a mamy przed sobą dwa lata wyborcze. Kto takie ryzyko podejmie, jeśli w dodatku wiadomo, że efekty – pozytywne – jeśli się pojawią, to z opóźnieniem?
Polacy zbierają na ulicach i w Internecie miliony dla oddziałów pulmonologicznych. WOŚP gra ile sił w płucach, można powiedzieć. W szarej rzeczywistości, w której konflikty przeplatają się z insynuacjami, można choć przez jeden dzień odetchnąć.