×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Radziwiłł o sieci. Dziesięć lat temu i dziś

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Nie planujemy rewolucji. Planujemy zmianę, dobrą zmianę – zapewnia minister zdrowia w związku z projektowaną siecią szpitali. Dziesięć lat temu Konstanty Radziwiłł o sieci szpitali miał zgoła odmienne zdanie.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, 21.02.2017 r. Fot. P. Tracz / KPRM

Gdy swój projekt próbował przeprowadzić Zbigniew Religa, Radziwiłł zarzucał, że „zamiast opisać minimalne zabezpieczenie zdrowotne na wypadek wojny, katastrof, masowych zachorowań na choroby zakaźne, zajmuje się rozwlekłym opisem całej medycyny, wtłaczając odpowiedzialność za leczenie najbłahszych chorób w ręce państwa. To niebezpieczna utopia”.

„Mam nadzieję, że obecny projekt podzieli los poprzedników i nigdy nie wejdzie w życie; w przeciwnym wypadku grozi nam centralizm i etatyzm na skalę niespotykaną w żadnym nowoczesnym kraju” – pisał Konstanty Radziwiłł w felietonie „Centralny Komitet Zdrowia”, opublikowanym na łamach „Managera Zdrowia” w maju 2007 roku.

Trudno uznać projekt Konstantego Radziwiłła za prostą (czy nawet jakąkolwiek) kontynuację projektu Zbigniewa Religi, nawet jeśli premier Beata Szydło zapewnia, że w koncepcji Radziwiłła realizuje się testament byłego ministra zdrowia w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Mianownik jest jednak wspólny: strumień pieniędzy publicznego płatnika ma płynąć do wskazanych placówek medycznych.

Zbigniew Religa mówił wprost, że szpitali i łóżek szpitalnych – w stosunku do potrzeb i przede wszystkim możliwości finansowych – Polska ma za dużo. Miało to potwierdzenie choćby w raportach OECD, w których od początku przynależności Polski do tej organizacji liczba łóżek szpitalnych w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest bodaj jedynym wskaźnikiem, w którym Polska góruje nad pozostałymi krajami. W dodatku już dziesięć lat temu było oczywiste, że pieniądze na zdrowie zdecydowanie korzystniej jest wydawać w ambulatoryjnych formach opieki niż w lecznictwie szpitalnym – oczywiście w tych obszarach, gdzie jest to możliwe. Tymczasem Konstanty Radziwiłł, jako szef lekarskiego samorządu, twierdził dziesięć lat temu, że jest wręcz przeciwnie: „nie dość, iż liczba łóżek w Polsce jest mniejsza niż w wielu innych krajach europejskich, to jeszcze w powszechnym odczuciu i bez likwidacji dostanie się do szpitala wcale nie jest łatwe”.

Można powiedzieć: zostawmy przeszłość, bo „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”. Pytanie więc, co w zakresie sieci szpitali może przynieść przyszłość.

Minister zdrowia nie stawił się na ubiegłotygodniowym posiedzeniu połączonych komisji sejmowych, ale następnego dnia znalazł czas dla dziennikarzy i na konferencji prasowej rozwiewał obawy związane z wprowadzeniem nowego systemu kontraktowania i rozliczania świadczeń. Towarzyszący mu wiceminister Piotr Gryza przekonywał, że jedną z istotnych zasad budowy systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ), czyli tzw. sieci szpitali, jest prostota kryteriów, które znalazły się w ustawie. Jednak wszystkie szczegółowe warunki kwalifikacji znajdą się nie w ustawie, ale w rozporządzeniu ministra zdrowia. Czyż nie przed tym ostrzegał Radziwiłł dziesięć lat temu, gdy pisał o „centralizmie i etatyzmie na skalę niespotykaną w żadnym nowoczesnym kraju”, dodając, że „nie potrzeba nam państwa tam, gdzie sprawy mogą regulować się same”?

Jednym z fundamentalnych zarzutów, jaki formułują pod adresem obecnego projektu krytycy tej koncepcji, jest prawdopodobne pogorszenie dostępu do świadczeń medycznych i wydłużenie kolejek. Szpitalom, tłumaczy m.in. Andrzej Sośnierz, wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia z Prawa i Sprawiedliwości, przestanie się opłacać przyjmować pacjentów, skoro będą oni generować przede wszystkim koszt, a nie przychód. Pieniądze, w formie ryczałtu, będą bowiem szły „przed pacjentem”.

Minister zdrowia w czwartek tłumaczył, że te obawy są bezpodstawne. Po raz pierwszy mogliśmy się dowiedzieć (dlaczego nie usłyszeli tego posłowie i zaproszeni do Sejmu goście?), że ryczałt będzie ustalany kwartalnie, na podstawie – przede wszystkim – liczby wykonanych świadczeń. Czyli – im więcej pacjentów leczysz, tym więcej pieniędzy otrzymujesz w kolejnym kwartale. Część ekspertów jednak nie dowierza, że taki mechanizm ochroni pacjentów w sposób szczególny potrzebujących pomocy. Już dziś problemem jest odsyłanie do szpitali wysokospecjalistycznych chorych potrzebujących droższego lub dłuższego leczenia, nawet jeśli mogą oni być leczeni w szpitalach powiatowych czy wojewódzkich. Może się okazać, że w ramach sieci pacjent „podejrzany” o kosztochłonność będzie zmuszony szukać pomocy w ośrodkach odległych o setki kilometrów od miejsca zamieszkania.

Zresztą Konstanty Radziwiłł pośrednio przyznał podczas tej samej konferencji prasowej, że ryczałtowe finansowanie nie oznacza skrócenia kolejek i poprawy dostępności pacjentów do świadczeń. Poinformował bowiem, że niektóre procedury, w tym operacje zaćmy i zabiegi endoprotezoplastyki będą finansowane w ramach sieci na dotychczasowych zasadach (fee for service). Czy to przypadek, że zostały wybrane procedury, w których kolejki są najdłuższe – i jednocześnie najbardziej medialne? Czy minister nie chce ryzykować, że po kilku miesiącach od wprowadzenia ryczałtowego sposobu rozliczania świadczeń okaże się, iż na operację zaćmy trzeba czekać kilka lub kilkanaście miesięcy dłużej? – Być może oznacza to próbę wycofania się z rozwiązań, które są powszechnie krytykowane – ocenia dr Maciej Piróg. Ekspert Konfederacji Lewiatan zwraca też uwagę, że do tej pory operacje zaćmy były przywoływane przez przedstawicieli ministerstwa jako „rodzynki” – przykład świetnie wycenionej procedury, którą się „opłaca” wykonywać.

Na takich samych zasadach mają być finansowane świadczenia objęte kartą DiLO. Znów chodzi o to, by kolejki do diagnostyki i leczenia onkologicznego nie wymknęły się rygorom pakietu onkologicznego, by nie okazało się, że dobra zmiana oznacza w tym przypadku wydłużenie czasu oczekiwania na rezonans magnetyczny czy biopsję. Utrzymane będzie też finansowanie za każdą procedurę porodów. Dlaczego? Tu nie ma mowy o kolejkach do świadczenia, ale są realne obawy przed dwoma zjawiskami. Po pierwsze – odsyłaniem kobiet, których poród może być bardziej skomplikowany do najbardziej specjalistycznych szpitali nawet bez medycznego uzasadnienia (w obawie przed eksplozją kosztów). Po drugie – kreatywną sprawozdawczością, według której fizjologiczne porody będą rozliczane jako przypadki skomplikowane.

Podczas posiedzenia w Sejmie przedstawiciele pacjentów pytali o kryteria wyjścia, a raczej – usunięcia z sieci. Nie doczekali się wiążącej odpowiedzi, którą jednak ministerstwo ma, choć nie zamieściło jej w projekcie. – Wykaz szpitali będzie powoływany na cztery lata, ale będzie w tym czasie modyfikowany. W tym czasie szpital może z niego wypaść, jeśli w całości lub częściowo przestanie się spełniać kryteria kwalifikacji – informował wiceminister Gryza.

Między innymi dlatego duża część ekspertów i praktyków – odnosząc się do projektu ustawy, którą już na kolejnym posiedzeniu ma zająć się Sejm – twierdzi, że równie dobrze Ministerstwo Zdrowia mogłoby przygotować ustawę, składającą się z dwóch artykułów. Pierwszy: Wprowadzamy sieć szpitali. Drugi: Wszystkie kwestie rozstrzyga minister zdrowia. W rozporządzeniach lub komunikatach prasowych.

„Nie da się przeprowadzić kolejnej reformy bez dodatkowych środków na jej pełną realizację, a tu minister znowu kombinuje, jak by tu zrobić coś z niczego – nic z tego nie będzie” – pisał w maju 2007 roku Konstanty Radziwiłł. Ani w 2017 (na pewno), ani w 2018 roku (najprawdopodobniej) nakłady publiczne na ochronę zdrowia się nie zwiększą. Nie uciekając się do felietonowego języka i zarzutów dotyczących kombinowania przez ministra trzeba jednak stwierdzić, że wprowadzanie nieprzygotowanych i nieprzemyślanych rozwiązań musi się skończyć legislacyjną ekwilibrystyką, po której zwykle następuje katastrofa.

27.02.2017
Zobacz także
  • Rząd za siecią, Gowin ze zdaniem odrębnym
  • Sieć na 91 procent
  • Sieć budzi obawy
  • Pracodawcy z niepokojem o sieci szpitali
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta