×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

MZ: Nie można dyżurować bez opamiętania. Chyba że trzeba

Małgorzata Solecka
Kurier MP

– Lekarze dużo i ciężko pracują. Jest to wpisane zarówno w ten, jak i w wiele innych zawodów. Pracują w nocy, w dni świąteczne. I ograniczeniem tego zjawiska w pierwszej kolejności powinien być zdrowy rozsądek – stwierdził, po raz kolejny w ostatnich tygodniach, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Rozsądek „nie tylko po stronie lekarzy, ale także tych, którzy ich zatrudniają”.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podczas uroczystości wręczenia dyplomów studentom Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, 22 stycznia 2016. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta

W najnowszym wywiadzie dla „DGP” szef resortu zdrowia powiedział, że ewentualne regulacje dotyczące czasu pracy lekarzy z jednej strony powinny chronić lekarzy przed przepracowaniem, z drugiej nie mogą dopuścić „do sytuacji, w której lekarzy po prostu zabraknie”. To pośrednia odpowiedź na apel OZZL dotyczący rozpoczęcia prac nad zmianą przepisów tak, by lekarze nie pracowali więcej niż 48 godzin tygodniowo.

Z wywiadu Konstantego Radziwiłła wynika, że w zasadzie zmiana prawa nie jest potrzebna. „Przepisy już istnieją i są restrykcyjne. Nie można dyżurować bez opamiętania. Zabraniają tego zarówno polskie przepisy, jak i unijne” – stwierdził minister zdrowia. Choć zaraz dodał, że rzeczywistość w tym przypadku diametralnie rozmija się z literą prawa. „To prawda, że lekarze podejmują pracę poza etatem, nawet w swoim szpitalu czy w innych placówkach. Ale uregulowanie tej kwestii wydaje się niemożliwe, choć obecnie toczy się w Unii Europejskiej dyskusja, żeby lekarzy traktować tak jak np. kierowców ciężarówek i kontrolować ich czas pracy przez swego rodzaju tachografy”. Jednak, zarówno w Unii jak i w Polsce (najmniejsza liczba lekarzy w przeliczeniu na liczbę mieszkańców w całej UE!) problemem są niedostatki kadrowe. Lekarze zaś, nawet przemęczeni, pacjentom, a jeszcze bardziej placówkom medycznym, są potrzebni.

Wszystko wskazuje, że zapowiadany na 2 października protest pracowników ochrony zdrowia zmieni się w protest lekarzy, przede wszystkim rezydentów. Na niespełna dwa tygodnie przed zapowiedzianą już w lipcu datą nie widać wielkiej mobilizacji po stronie związków zawodowych tworzących Porozumienie Zawodów Medycznych, choć zapewne PZM w proteście, awizowanym z trybuny sejmowej, udział weźmie. Można się natomiast spodziewać falującego – i najprawdopodobniej przewlekłego – protestu młodych lekarzy.

Falującego, bo do protestu głodowego akces na razie zgłosiło kilkadziesiąt osób. Nie można jednak wykluczyć, że gdy rotacyjna głodówka ruszy, znajdą się kolejni zdeterminowani medycy. – Jeszcze kilka takich wypowiedzi, oświadczeń Ministerstwa Zdrowia, i będzie nas więcej – przewiduje rezydent z jednego z warszawskich szpitali. Sam w głodówce, na razie, nie będzie uczestniczyć, bo... musi dyżurować. Zamierza jednak wziąć udział w drugiej akcji protestacyjnej „Niech poleje się krew” – Porozumienie Rezydentów OZZL apeluje do młodych (i nie tylko) lekarzy, by w pierwszych dniach października ruszyli do stacji krwiodawstwa, przypominając że w dniu donacji ustawowo przysługuje dzień wolny. O tym, że zarówno głodówka (a konkretnie – zarówno protest głodowy, jak i ewentualne zwolnienia lekarskie, jakie otrzymają po zakończeniu protestujący) mogą zakłócić pracę szpitali, przypominała resortowi zdrowia posłanka PiS Anna Sobecka.

Przewlekłego, bo nic nie wskazuje, by Ministerstwo Zdrowia widziało jakąkolwiek potrzebę poważnego potraktowania postulatów PR OZZL (i szerzej, całego środowiska lekarskiego, bo przecież w sprawie czasu pracy lekarzy i poziomu wynagrodzeń stanowisko zajął w ostatnich dniach również samorząd lekarski).

Z informacji, jakie docierają do MP.PL z kręgów ministerialnych wynika, że strategią ma być przeczekanie, aż zapał do protestów się wypali. Streszczając przekaz z kilku różnych źródeł: Konstanty Radziwiłł jest przekonany, że młodzi lekarze zostaną ze swoim protestem zupełnie sami. Mimo że pielęgniarki czują się oszukane i protestują przeciw zapisom ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, nadal nie widać, by ich związek był gotowy do konfrontacji z rządem. Porozumienie Zawodów Medycznych bez pielęgniarek, ale też bez ratowników to wydmuszka. PZM może dołączyć symbolicznie do głodówki, ale nic więcej nie zdziała. Starsi lekarze, poza OZZL, nic nie zrobią – nie będzie takiego protestu jak choćby w 2007 roku, który wymusił wzrost wynagrodzeń lekarzy.

W dodatku zarówno w Ministerstwie Zdrowia jak i w Prawie i Sprawiedliwości panuje przekonanie, że za lekarzami nie ujmie się tzw. opinia publiczna. – Ludzie uważają, że lekarze zarabiają krocie, w dodatku w sposób nie zawsze uzasadniony, bo przecież są „konowałami”, a często mówią o nich gorzej. Poza tym pod koniec września wejdzie do kin film Patryka Vegi. Lekarze nie będą mieć w następnych miesiącach dobrego PR – mówi jeden z moich rozmówców.

20.09.2017
Zobacz także
  • Apel do premier o ograniczenie czasu pracy lekarzy
  • Sejm uchwalił zdrowotną specustawę
  • Radziwiłł: Niezdrowy wolny rynek
  • Kolejna śmierć na dyżurze
  • Dał nam przykład maszynista?
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta