Sąd nakazał wypłatę odszkodowania zwolnionym dyscyplinarnie ratownikom

10.06.2019
Piotr Grabski

Wypłatę odszkodowania w formie trzymiesięcznej pensji dla trzech zwolnionych dyscyplinarnie w grudniu 2017 r. ratowników medycznych nakazał w poniedziałek (10 czerwca) Sąd Okręgowy w Kielcach. Wyrok jest prawomocny.

Sąd pierwszej instancji przychylił się do wniosku mężczyzn i nakazał przywrócić ich do pracy. W procesie apelacyjnym ratownicy medyczni wnieśli o zmianę powództwa i nakazanie pracodawcy wypłacenia im odszkodowania w formie trzymiesięcznej pensji.

Sprawa dotyczy trzech pracowników ze Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego (ŚCRMiTS) w Kielcach, którzy tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 2017 r. zostali dyscyplinarnie zwolnieni z pracy. Dyrektor instytucji Marta Solnica tłumaczyła, że umowy z mężczyznami zostały rozwiązane ze względu na "ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych i rażące naruszenie zasady zaufania oraz lojalności w stosunkach pracowniczych".

Podobne wypowiedzenia dwaj kolejni ratownicy medyczni otrzymali na początku stycznia 2018 r. - w ich sprawie prowadzone jest oddzielne postępowanie.

W przesłanym oświadczeniu dyrektor Solnica wyjaśniła, że "w listopadzie 2017 roku do Ministerstwa Zdrowia, wojewody, marszałka oraz NFZ wpłynęły anonimy, w których postawiono dyrekcji pogotowia zarzuty niemające nic wspólnego z prawdą, o tak dużej wadze, że uznałam je za znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia czynności służbowych".

W sądzie pierwszej instancji dyrektor Solnica przyznała, że działania mające ją zdyskredytować - w związku z m.in. kończącym się jej kontraktem i zbliżającym się konkursem na dyrektora ŚCRMiTS - zdarzały się dużo wcześniej, jednak znacząco nasiliły się po utworzeniu przez grupę ratowników nowego związku zawodowego. Jego członkowie wyrazili niezadowolenie z obniżenia płac. Jak mówili zwolnieni ratownicy, w lipcu i sierpniu 2017 r. ich wynagrodzenie zmalało o około 400 zł.

Dyrektor pogotowia wyjaśniła, że zmiany płac wynikały z wprowadzenia przepisu o minimalnych wynagrodzeniach pracowników medycznych, jednak te różnice nie są aż tak znaczne - m.in. z 20 do 10 proc. trzeba było obniżyć premię uznaniową. Zaznaczyła, że dotychczas przez około cztery lata ratownicy otrzymywali zawyżone płace za pracę nocną.

Solnica przekazała, że 19 grudnia 2017 r. anonimowo otrzymała w kopercie zdjęcia z portalu społecznościowego, gdzie mężczyźni "w sposób obraźliwy wypowiadali się na temat działań dyrekcji" i szkalowali imię dyrektor. Dodała, że późniejsze jej ustalenia potwierdziły tę informację.

Zwolnieni ratownicy zapewniali, że żadnych anonimów nie wysyłali, a wszystkie pisma, które przekazali m.in. do wojewody i marszałka, zawierały podpis nowopowstałego związku. - Wysyłaliśmy pisma dotyczące. sytuacji finansowej i obniżenia płac, podpisane jako Polski Związek Ratowników Medycznych ŚCRMiTS - zeznał jeden ze zwolnionych ratowników Jakub Kasiński.

Drugi z mężczyzn Sebastian Wosik zapewnił, że wszystkie wpisy w Internecie nie były upubliczniane i prowadzone były w zamkniętej grupie, gdzie ratownicy komentowali jedynie sytuację płacową oraz wymieniali się grafikami. - Tylko o tym rozmawialiśmy - zapewnił.

W grudniu ub.r. sąd pierwszej instancji nakazał przywrócić do pracy zwolnionych ratowników uzasadniając, że zastosowanie art. 52 kodeksu pracy (dot. rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika) niesie dla pracowników poważne konsekwencje, dlatego pracodawca, korzystając z tego rozwiązania, powinien skonkretyzować zarzuty, jakie legły u podstaw podjęcia takiej decyzji - m.in. muszą być one dla pracownika jasne i związane z bardzo konkretnym zdarzeniem, nadto muszą być spełnione kryteria dotyczące stosunku psychicznego pracowników do tego, co zrobili przeciwko pracodawcy, musi to być pewnego rodzaju premedytacja, złośliwość i duże natężenie złej woli.

W uzasadnieniu wyroku podkreślono również, że to "nie sama obawa, subiektywne przeczucie o grożącej szkodzie decyduje o jej istnieniu, ona ma być realna i wykazana dowodami". - Tym obowiązkom, w ocenie sądu, pracodawca nie sprostał, a ciężar dowodu tych okoliczności spoczywa na pracodawcy - zaznaczył sąd.

W poniedziałek podczas ogłoszenia wyroku w procesie apelacyjnym sędzia Iwona Michalak podkreśliła, że po zmianach w 2017 r. wynagrodzenie zasadnicze ratowników medycznych zostało zwiększone o 200 zł, ale jednocześnie zmniejszono im wysokość dodatku tzw. pogotowianego, "co dało asumpt do dyskusji odnośnie wysokości wynagrodzenia". - W żadnym razie nie można uznać powyższego za działania podważające kompetencje pracodawcy, nawet jeżeli w odczuciu pracodawcy miały taki charakter - powiedziała sędzia.

Zaznaczyła, że pracownikowi przysługuje prawo do krytyki działań pracodawcy, co wynika z konstytucyjnie gwarantowanej wolności wypowiedzi, której nie można wyłączyć lub ograniczyć w drodze umowy o pracę.

Pracodawca nie może zatem domagać się od pracownika bezkrytycznego przyjmowania wszelkich jego poleceń lub tolerowania działań czy zaniechań, w szczególności szkodliwych z punktu widzenia interesu społecznego - argumentowała sędzia dodając, że oczywiście pracownik musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi w przypadku przekroczenia granic krytyki, co jednak w przedmiotowej sprawie nie miało miejsca.

Leki

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.