Pierwsza rozprawa w procesie o nieszczepienie dziecka

16.06.2017
Małgorzata Solecka
Kurier MP

W Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu w ubiegłą środę rozpoczął się proces o ograniczenie praw rodzicielskich w związku z niewyrażeniem przez rodziców zgody na obowiązkowe szczepienie dziecka zaraz po urodzeniu. Rozprawa została odroczona do 24 sierpnia. I choć toczy się przy zamkniętych drzwiach, budzi ogromne emocje. – Jeszcze większa odpowiedzialność spada na profesjonalistów medycznych, którzy udzielają szkodliwych rad, odwodząc ludzi od szczepień – skomentował minister Konstanty Radziwiłł.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

W Polsce jest obowiązek szczepienia dziecka w pierwszej dobie po porodzie przeciwko gruźlicy (BCG) i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B (WZW B). Iwona H.K., matka dziecka, wypowiadając się w mediach przed rozprawą tłumaczyła, że nie zgodziła się zaraz na zaszczepienie urodzonej na początku lutego córki, gdyż sama była przeziębiona, a jej starsza córka po szczepieniu miała wysoką gorączkę i problemy z oddychaniem.

O odmowie zgody na szczepienie zawiadomił sąd (wydział rodzinny) nie szpital, a dyrektor przychodni, do której trafiła dokumentacja dziecka. Dyrektor placówki – według Iwony H.K. – powiadomił ją również, że ze względu na brak szczepienia nie zgadza się na leczenie dziecka w przychodni.

Pełnomocnik rodziców (oprócz matki przed sądem stanął również ojciec, Artur K.), adwokat Arkadiusz Teteli, komentując sprawę dla dziennikarzy powołał się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, że przymusowe szczepienia są niezgodne z art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka. Kwestionował też sens przymusowych szczepień. Jego zdaniem nie tylko nie ma ich w większości krajów Unii Europejskiej, ale szczepienia są też nieobowiązkowe na Ukrainie, której mieszkańcy masowo przyjeżdżają do Polski. Ten ostatni argument jest jednak dość kontrowersyjny: bezpośrednie sąsiedztwo z krajem, w którym gruźlica jest ciągle dużym problemem, jest jednym z kilku argumentów za utrzymaniem w Polsce szczepienia noworodków przeciwko gruźlicy w pierwszych dniach po urodzeniu.

– Nie można grozić rodzicom odebraniem czy ograniczeniem praw rodzicielskich za to, że chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Oni powodowani tylko troską o dobro dziecka, ze świadomością tego, że ich starsze dziecko ma bardzo poważny niepożądany odczyn poszczepienny, robią to, co uważają za najlepsze. To, że ktokolwiek grozi im odebraniem czy ograniczeniem praw rodzicielskich jest dla mnie niepojęte – mówił z kolei Paweł Skutecki, poseł Kukiz’15, zaangażowany w poselski zespół ds. bezpieczeństwa szczepień ochronnych, w skład którego wchodzi czterech posłów nieprzychylnie nastawionych do obowiązku szczepień. – Zespół działa od roku, spotkamy się z Głównym Inspektorem Sanitarnym, konsultantami krajowymi, ale też ze specjalistami, ekspertami. Dla mnie wzorem są te państwa, gdzie szczepionki są refundowane, zalecane, ale nie są obowiązkowe, czyli prawie wszystkie kraje Unii Europejskiej – dodał poseł.

W ostatnich tygodniach obowiązek szczepień (obejmuje dzieci do lat sześciu) przeciwko kilkunastu chorobom wprowadziły Włochy, zaś niemiecki parlament zaostrzył przepisy dotyczące obowiązków rodziców związanych ze szczepieniami. Muszą oni, pod groźbą wysokiej grzywny, decyzję o odmowie szczepienia poprzedzić odbyciem specjalnej konsultacji lekarskiej. Dyskusję na temat wprowadzenia obowiązkowych szczepień prowadzono też w Szwecji, ale tam parlament podjął decyzję, że pozostaną one dobrowolne.

W Polsce utrzymuje się wysoki poziom wyszczepialności w zakresie szczepień obowiązkowych, ale w ostatnich latach coraz więcej osób nie zgadza się na szczepienie dzieci. W ciągu ostatnich kilku lat liczba oficjalnie odnotowanych odmów szczepień zwiększyła się blisko 5-krotnie – od ponad 5 000 w 2012 roku do ponad 23 000 w 2016 roku. W większości przypadków, gdy Sanepid wszczyna postępowanie, rodzice uporczywie uchylający się od szczepienia karani są grzywną. Wnioski do sądu o ograniczenie władzy rodzicielskiej trafiają sporadycznie.

W sprawie zabrał głos również Minister Zdrowia, który w środę przypomniał, że rodzice podejmujący decyzję o niezaszczepieniu narażają na realne niebezpieczeństwo nie tylko swoje, ale też i inne dzieci. – To jest wielka odpowiedzialność, z której wszyscy decydujący się na taki krok muszą zdawać sobie sprawę – podkreślał Konstanty Radziwiłł. Jednak jego zdaniem trzeba przede wszystkim przypominać o obowiązkach, jakie spoczywają na pracownikach medycznych. – Jeszcze większa odpowiedzialność spada na profesjonalistów medycznych, którzy udzielają takich niemądrych, czy wręcz szkodliwych rad, odwodząc ludzi od szczepień. Myślę o lekarzach, pielęgniarkach. To jest zupełnie niedopuszczalne i w stosunku do tych osób z całą pewnością, z całą surowością należy wyciągać wszystkie możliwie konsekwencje, z pozbawianiem możliwości kontaktu z pacjentami włącznie.

Odwoływał się także do osób, mających wpływ na kreowanie opinii publicznej. – Jesteśmy w sytuacji, która powinna wzbudzić w nas wszystkich – politykach, dziennikarzach i wszystkich ludziach dobrej woli, którzy racjonalnie myślą – głęboką refleksję i poczucie odpowiedzialności.

Radziwiłł przyznał, że ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne się zdarzają, ale są one bardzo rzadkie. W Polsce – kilkanaście do dwudziestu przypadków rocznie, na miliony podawanych szczepionek. – Niewiele jest tak bezpiecznych preparatów używanych w medycynie, jak właśnie szczepionki – podkreślił szef resortu zdrowia.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań