Nie było złej woli

Data utworzenia:  14.10.2015
Aktualizacja: 15.06.2016
Małgorzata Solecka
Kurier MP

W wyroku w sprawie 3-letniego Jasia, który zmarł na posocznicę w przebiegu ospy wietrznej, sąd wskazał na „niefrasobliwość, nonszalancję i grube niedbalstwo” lekarzy zajmujących się chorym chłopcem. Niefrasobliwość można jednak zarzucić również lekarzowi, który odradził rodzicom zaszczepienie dziecka przeciwko ospie.

Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta

Nie było złej woli. Były, zdaniem sądu - nonszalancja, niefrasobliwość, niedbalstwo. I to one sprawiły, że 3-letni Jaś, którego w ciągu tygodnia widziało sześcioro lekarzy, zmarł z powodu posocznicy. We wtorek warszawski sąd skazał na kary roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata czworo z nich, dwie osoby zostały uniewinnione.

Wyrok nie jest prawomocny i z pewnością sprawy nie zamknie. Lekarze w mowach końcowych wnosili o uniewinnienie, matka chłopca zapowiadała publicznie, że nie spocznie, dopóki nie zostaną pozbawieni prawa wykonywania zawodu. Obydwa zakończenia mają podobne szanse na realizację – bliskie zeru.

- Nie oskarżeni wywołali stan zagrożenia dla życia [dziecka]; oskarżeni jedynie, albo aż, nie podjęli właściwych działań, by to niebezpieczeństwo zmniejszyć lub odwrócić – mówiła sędzia, uzasadniając wyrok. Podkreślała jednocześnie, że biegli, którzy krytycznie ocenili decyzje podejmowane przez lekarzy, orzekli jednocześnie, że do śmierci Jasia mogło dojść nawet wtedy, gdyby leczenie było prawidłowe. Jednak właściwe decyzje lekarzy mogły zmniejszyć niebezpieczeństwo.

Dwoje lekarzy sąd uznał za niewinnych. Czworo – za winnych nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Sędzia mówiła o etyce zawodu lekarza, o wartości przysięgi Hipokratesa, i o tym, że sens i piękno medycyny i powołanie do bycia lekarzem zbyt często zamieniane jest na „nędzne miedziaki”. Wytknęła lekarzom, że w czasie procesu próbowali obarczyć rodziców chłopca współodpowiedzialnością za rozwój wypadków – i w konsekwencji, tragiczny finał.

Niepotrzebna śmierć. Cokolwiek by się teraz nie powiedziało, cokolwiek by się nie wydarzyło – nie żyje dziecko. Bezsens tego zdarzenia pogłębia świadomość, na co zmarł Jaś. Chodziło o powikłania po ospie wietrznej.

Sąd mówi: niefrasobliwość. Niefrasobliwość można jednak zarzucić nie tylko lekarzom, którzy zajmowali się chłopcem po zachorowaniu, ale również lekarzowi, który odradził rodzicom zaszczepienie dziecka przeciwko ospie. Ospa wietrzna zbyt często uważana jest za „banalną chorobę wieku dziecięcego”, w której wystarczy dbać o dziecko, by się nie wyziębiło, nie drapało, ewentualnie obniżać gorączkę.

Lekarzom, którzy mieli zajmować się leczeniem Jasia, zabrakło wiedzy, empatii, wyobraźni? Być może. Ale tego samego zabrakło również lekarzowi, który rozmawiał z matką o szczepieniach. - Zaniechanie każdego z lekarzy było początkiem zaniechań kolejnych – mówiła sędzia w uzasadnieniu wyroku. Sekwencja tych zaniedbań wykracza jednak poza krytyczne, grudniowe dni.

Nie ma paragrafu za odradzanie szczepień ochronnych. Jednak pojawiają się od czasu do czasu głosy w środowisku medycznym – taki pogląd prezentowała m.in. w rozmowie z Medycyną Praktyczną prof. Teresa Jackowska, krajowy konsultant ds. pediatrii, że lekarze zniechęcający rodziców do szczepienia dzieci powinni tracić prawo wykonywania zawodu za działania niezgodne ze współczesną wiedzą medyczną.

I dla lekarzy, i dla rodziców śmierć Jasia Olczaka i wszystko, co wydarzyło się w tamte grudniowe dni siedem lat temu, powinno być przestrogą. Ospa wietrzna u dzieci zwykle ma łagodny przebieg. Powikłania jednak się zdarzają – dotyczy to również dzieci nieobciążonych żadnymi przewlekłymi chorobami. Co więcej, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy u poza tym zdrowego dziecka takie powikłania wystąpią.

Śmierć Jasia niestety nie jest jedynym przykładem tragicznych następstw zachorowania na ospę. Szczepienia to rodzaj polisy ubezpieczeniowej, chroniącej nie tylko przed wirusami czy bakteriami – ale również przed konsekwencjami „niedbalstwa, niefrasobliwości”, braku wiedzy, albo po prostu gorszym dniem tych, którzy powinni zawsze z zaangażowaniem i pełnym profesjonalizmem ratować zdrowie i życie, ale są tylko ludźmi i mogą popełniać błędy. Nie przed wszystkim można ochronić dziecko, ale czy to znaczy, że nie warto chronić – szczepiąc – przed tymi chorobami, na które są szczepionki?

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań