Na pierwszej linii profilaktyki

Data utworzenia:  06.02.2013
Aktualizacja: 08.04.2013
Z prof. Adamem Windakiem, konsultantem krajowym w dziedzinie medycyny rodzinnej, rozmawia Maciej Müller

Prof. Adam Windak jest Konsultantem Krajowym w dziedzinie medycyny rodzinnej, kierownikiem Zakładu Medycyny Rodzinnej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także Koordynatorem Regionalnego Ośrodka Kształcenia Lekarzy Rodzinnych. Rozprawę habilitacyjną poświęcił tematowi „Wiedza i kompetencje lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w Polsce w zakresie opieki nad pacjentami z podwyższonym ciśnieniem tętniczym krwi”. Prof. Windak jest także autorem propozycji reformy finansowania ochrony zdrowia w Polsce: m.in. podczas XXII Forum Ekonomicznego w Krynicy zaprezentował napisany wspólnie z dr. Jerzym Baranowskim raport w ramach programu Ernst & Young „Sprawne Państwo”. Prof. Windak zaleca m.in. zdjęcie niepotrzebnych ograniczeń prawnych w działalności lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej i stworzenie takiego systemu motywacji finansowej, by opłacało mu się wykonywać jak najwięcej świadczeń we własnym gabinecie, bez odsyłania do specjalisty.

W jakim zakresie lekarz uczy się wakcynologii w trakcie specjalizacji z medycyny rodzinnej?

Nauczanie wakcynologii jest istotnym elementem programu specjalizacji. Ma miejsce głównie podczas 2-letniego etapu kształcenia w praktyce lekarza rodzinnego. Bardzo ważnym elementem opieki nad zdrowym dzieckiem w podstawowej opiece zdrowotnej jest realizacja – corocznie aktualizowanego – Programu Szczepień Ochronnych. W ramach szkolenia specjalizacyjnego rezydent musi się zapoznać z treścią tego dokumentu oraz nabyć umiejętność jego zastosowania w praktyce, współpracując z pielęgniarką środowiskową, z pielęgniarką rodzinną oraz lekarzem prowadzącym punkt szczepień. Tak więc nauka ma charakter stricte praktyczny.

A potem, podczas doskonalenia zawodowego?

Zwłaszcza ostatnio obserwuję większe zainteresowanie lekarzy kwestią szczepień. Dotyczy to zarówno szczepień obowiązkowych, jak i zalecanych, w tym związanych z medycyną podróży. Lekarze chętnie uczestniczą w szkoleniach na te tematy: przyjmują one formę kursów, konferencji czy nawet wieczornych spotkań, na których rozmawia się o tych zagadnieniach. Z doświadczenia wiem, że cieszą się one dużym zainteresowaniem.

Jak Pan ocenia przygotowanie polskich lekarzy rodzinnych do realizacji rządowego programu szczepień?

Jeśli chodzi o kalendarz szczepień obowiązkowych, sytuacja w Polsce jest dobra, ale tu w sukurs idą regulacje ustawowe. Lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej radzą sobie z tymi obowiązkami zupełnie dobrze, czego dowodzą statystyki. Polska należy do grupy krajów europejskich o dużym odsetku zaszczepionej populacji. Dla szczepień obowiązkowych wynosi on ponad 95%. Gorzej wygląda kwestia szczepień zalecanych. Nie ułatwiają jej liczne wątpliwości natury prawnej: w jaki sposób te szczepienia powinny być wykonywane i na jakich zasadach.

Czy lekarze rodzinni zgłaszają jakieś problemy związane z realizacją ustawowego obowiązku szczepień?

Lekarze rodzinni są w tym zakresie obciążeni różnego rodzaju obowiązkami. Zgodnie z art. 14, ust. 10 ustawy o chorobach zakaźnych i zakażeniach, lekarz podstawowej opieki zdrowotnej jest zobligowany do powiadomienia osoby ubezpieczonej, która go wybrała na swojego lekarza, o OBOWIĄZKU poddania się szczepieniom ochronnym.

Szczepienie pracowników służby zdrowia jest uzasadnionym i zalecanym elementem tzw. strategii kokonowej, chroniącej pacjentów, którzy ze względu na wiek (…) lub stan zdrowia nie mogą zostać zaszczepieni. Nieszczepiony personel medyczny stanowi przecież pas transmisyjny zakażenia.
Praktyka ostatnich lat wskazuje na rozrastanie się, choć na szczęście wciąż marginalne, ruchu antyszczepionkowego, a pacjenta niechętnego, czy wystraszonego informacjami (np. pozyskanymi z internetu) często trudno jest zmotywować i uspokoić. To dla lekarza również spory wysiłek organizacyjny i finansowy – musi na przykład wielokrotnie się kontaktować z takim pacjentem, wysyłać mu przypomnienia itp.

Tylko niewielki odsetek osób z grup ryzyka jest w Polsce zaszczepiony przeciwko grypie. W tej dziedzinie Polska jest „w ogonie” Unii Europejskiej i daleko od osiągnięcia celów wyznaczonych przez Radę Europy i WHO.

Zgadza się, a w dodatku sytuacja z roku na rok się pogarsza. Jeszcze kilka lat temu odsetek osób zaszczepionych przeciwko grypie okresowo wynosił około 10%, a obecnie jest o połowę mniejszy. W Europie Zachodniej wcale nie tak rzadko przeciwko grypie szczepiło się 20% populacji, a w Stanach Zjednoczonych nawet 40%. W grupach dużego ryzyka odsetek ten jest jeszcze większy. W Polsce można wskazać wiele przyczyn tego stanu rzeczy. Jedną z nich – oprócz braku refundacji tych szczepień – jest niewątpliwie boleśnie długi konflikt między środowiskami lekarskim a farmaceutycznym, u podłoża którego tak naprawdę leży konkurencja o środki finansowe.

Chodzi o spór, czy szczepionki mogą być legalnie sprzedawane w gabinetach lekarskich?

Tak, a to spór zdecydowanie akademicki, bo przecież wszystkie placówki POZ przechowują i dystrybuują szczepionki obowiązkowe w sposób całkowicie bezpieczny. Stąd trudno zrozumieć obiekcje samorządu farmaceutów w odniesieniu do szczepień zalecanych. Przecież te preparaty są w taki sam sposób nabywane, przechowywane i dystrybuowane. Jedyna różnica polega na tym, że pacjent musi za nie zapłacić.

Czy lekarze rodzinni zachęcają pacjentów do szczepień przeciwko grypie?

Myślę, że starają się uczestniczyć w promowaniu tych szczepień. Istnieje na szczęście szereg inicjatyw wspomagających, w których lekarze rodzinni aktywnie uczestniczą, są to na przykład programy profilaktyczne finansowane przez samorządy, polegające między innymi na szczepieniu przeciwko grypie osób z grup dużego ryzyka.

Wobec tego, jak Pan skomentuje wyniki sondy portalu Medycyny Praktycznej, które wskazują, że 52% lekarzy nie zaszczepiło się i nie zamierza się zaszczepić przeciw grypie?

Nie mam wiedzy, jaki odsetek spośród tej grupy stanowią lekarze rodzinni. Ale podany przez Pana wynik jest bardzo niepokojący. Szczepienie pracowników służby zdrowia jest mocno uzasadnionym i zalecanym elementem tzw. strategii kokonowej, chroniącej pacjentów, którzy ze względu na wiek (np. niemowlęta w pierwszym półroczu życia) lub stan zdrowia, nie mogą zostać zaszczepieni. Tych lekarzy, którzy się nie szczepią, należałoby zapytać o powody takiej decyzji.

Wiedza z zakresu szczepień ochronnych szybko się zmienia. Coraz więcej jest chorych przewlekle lub grup pacjentów (np. dzieci z opóźnieniem w realizacji programu szczepień, wcześniaki, kobiety ciężarne) wymagających niestandardowego postępowania. Czy w takich przypadkach lekarze rodzinni współpracują z Poradniami Konsultacyjnymi ds. Szczepień?

Przyznaję, że nie mam dobrego rozeznania, jak ta współpraca wygląda na terenie całej Polski. W samym Krakowie, z którym jestem związany pracą jako lekarz rodzinny, Poradnia Konsultacyjna ds. Szczepień naprawdę spełnia swoje zadanie określone w nazwie. Terminy wizyt zgłaszających się do nas pacjentów z problemami nie są odległe, a my, lekarze, mając wątpliwości co do wyboru optymalnej metody postępowania, możemy każdy przypadek skonsultować telefonicznie.

W Polsce zachorowania na grypę i chorobę grypopodobną są monitorowane systemem SENTINEL. Jednak według danych PZH w całej Polsce pobiera się tygodniowo tylko kilka próbek na badanie w kierunku wirusa grypy. Czy to świadczy o niechęci lekarzy rodzinnych do prowadzenia monitoringu?

Nie mam pewności, czy ten system został prawidłowo zorganizowany. Z tego co wiem, lekarze w żaden sposób ani nie są motywowani do dodatkowej pracy, ani za nią wynagradzani. Trudno się dziwić, że lekarze obciążeni licznymi obowiązkami, niechętnie podejmują kolejne. Jakkolwiek przypuszczam, że w pełni zgadzają się z zasadnością prowadzenia tego typu monitoringu.

A jak się układa współpraca lekarzy rodzinnych ze specjalistami w zakresie szczepień pacjentów przewlekle chorych (np. po zawale serca, po usunięciu śledziony itp.)? Czy tę profilaktykę realizują sami, czy decydują o niej specjaliści?

Różnie bywa, ponieważ wiele zależy od doświadczenia danego lekarza, poziomu kompetencji, znajomości pacjenta, rodzaju porady, a także dostępności placówek specjalistycznych. Poza miastami jest ona niewielka i wtedy lekarz rodzinny częściej podejmuje tego typu decyzje samodzielnie.

Dziękuję za rozmowę

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań