Czyich praw broni Rzecznik Praw Dziecka?

Data utworzenia:  05.05.2015
Aktualizacja: 18.05.2015
Małgorzata Solecka
Kurier.mp.pl

Marek Michalak sprzeciwia się decyzjom samorządów, które postanowiły ograniczyć dostęp do publicznych żłobków i przedszkoli rodzicom, którzy nie szczepią dzieci ze względu na swoje przekonania. Argumentuje, że w sytuacji konfliktu prawa do ochrony zdrowia z prawem do nauki nie można chronić jednego prawa kosztem drugiego. Czy aby na pewno? I czy RPD, który ma stać na straży praw wszystkich dzieci, wystarczająco zgłębił temat?

Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. Fot. Jola Lipka

Nie sądzę. Mówiąc szczerze – gdyby z podobną inicjatywą wystąpiło Ministerstwo Edukacji Narodowej, czułabym się nieswojo, ale zrozumiałabym. Resortowość, wąskie spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, to jedna z największych przywar i problemów Rzeczypospolitej, o której tylko przy okazji największych świąt mówi się w kategoriach dobra wspólnego. Więc nie zdziwiłabym się, gdyby MEN oprotestowało decyzje Częstochowy, przygotowywane uchwały w Krakowie czy Białymstoku. Ale Rzecznik Praw Dziecka?

Najpierw garść faktów. Od kilku miesięcy, gdy na przełomie grudnia i stycznia w Stanach Zjednoczonych doszło do wybuchu lokalnych epidemii odry, wiele krajów przechodzi do proszczepionkowej ofensywy. Urzędnicy, politycy, ale i kreatorzy opinii publicznej – czyli po prostu media – zdały sobie sprawę, że tolerowanie działalności ruchów antyszczepionkowych prowadzi w prostej konsekwencji do zagrożenia zdrowia publicznego w jego najbardziej czułym obszarze – zdrowia tych, których odporność na choroby zakaźne jest bliska zeru: najmłodszych dzieci (noworodków), dzieci jeszcze nienarodzonych, dzieci i osób starszych pozbawionych odporności w wyniku innych chorób lub ich leczenia (na przykład chorób nowotworowych).

Każda z „banalnych chorób wieku dziecięcego” dla nich może się okazać chorobą śmiertelną lub ciężką chorobą okupioną poważnymi powikłaniami. Dlatego właśnie rząd Australii wprowadza zasadę – zaaprobowaną przez opozycję – że rodzice uchylający się od szczepień będą pozbawiani socjalnych benefitów z tytułu opieki nad dzieckiem. Dlatego w Niemczech trwa dyskusja o przywróceniu obowiązku szczepień, a w niektórych stanach USA – o zamykaniu placówek opiekuńczych i oświatowych przed dziećmi niezaszczepionymi. To dlatego część pediatrów i lekarzy rodzinnych, głównie ze Stanów Zjednoczonych ale też Wielkiej Brytanii, wysyła powiadomienia do rodziców nieszczepiących dzieci z informacją, że muszą znaleźć dla swojej pociechy innego lekarza, bo poczekalnia lekarska nie jest miejscem, w którym powinno się narażać innych pacjentów – np. noworodki czy kobiety w ciąży – na kontakt z potencjalnie śmiertelnym dla nich wirusem.

Takim miejscem nie powinno być też – w moim najgłębszym przekonaniu – przedszkole czy żłobek, placówki finansowane ze środków publicznych.

Rzecznik Praw Dziecka zastrzega, że uważa szczepienia ochronne za skuteczny sposób zapobiegania chorobom zakaźnym i nie popiera postaw lekceważących prawny obowiązek szczepienia dzieci... Ale: „(…) mając na uwadze prawo dziecka do nauki i prawo do ochrony zdrowia, których to bezpośrednio dotyczy przedstawiona wyżej społeczna debata, należy zauważyć, iż niedopuszczalna jest sytuacja, gdy realizacja jednego prawa dziecka odbywa się poprzez ograniczanie innego”.

Gdy się mówi A, trzeba też być gotowym na powiedzenie kolejnych liter alfabetu – jednak tej ludowej mądrości nie przyswoiły jak widać organy państwowe. Z jednej strony wojewodowie (wszyscy, poza śląskim) podpisują decyzje o karze grzywny dla rodziców uchylających się od obowiązku szczepień. Z drugiej – gdy władze publiczne (bo samorządy gminne są taką samą władzą publiczną, jak rząd czy parlament) wykazują inicjatywę zmierzającą do uporządkowania kwestii związanych ze szczepieniem dzieci – inny organ państwa mówi „non possumus”. Pytanie, dlaczego w zasadzie nie możemy?

Rzecznik Praw Dziecka twierdzi, że uchwały samorządów skutkują konfliktem: zachodzi on między prawem dziecka nieszczepionego ze względów ideologicznych do ochrony zdrowia (to prawo zamierzają egzekwować samorządy) a jego prawem do nauki. Tak, to prawda. Ale tylko częściowa.

Bo znacznie ważniejszy jest konflikt zachodzący między prawem do nauki dziecka nieszczepionego ze względów ideologicznych a prawem do ochrony zdrowia i życia:
- dzieci, których rodzice dopełnili w przeszłości obowiązku szczepień, ale ze względu na inne choroby czy też zdarzenia losowe dzieci te mają obniżoną odporność,
- dzieci, które zaszczepione być nie mogą ze względu na upośledzoną odporność, choroby uniemożliwiające przyjęcie szczepionki,
- matek i opiekunek dzieci, wychowawczyń i pracownic placówek opiekuńczych i edukacyjnych, które są w ciąży (a także ich nienarodzonych jeszcze dzieci).

Jeśli nawet Rzecznik Praw Dziecka dostrzega ułomności zawarte w decyzjach samorządów, powinien zlecić swoim ekspertom takie ich doprecyzowanie, by zachowując literę prawa broniły przede wszystkim jego ducha – prawo do ochrony zdrowia i życia nie może ustępować przed innymi prawami, które również należy chronić.

Rzecznik Praw Dziecka powinien stanąć po stronie tych, którzy sami bronić się nie mogą. I którzy często są pozbawiani jakiegokolwiek wyboru. O ile rodzice dzieci nieszczepionych z powodów ideologicznych mogą realizować prawo do nauki np. w przedszkolach i szkołach prywatnych, lub nawet w domu, a rodzice mają wybór i są w stanie podjąć samodzielnie decyzje, opierając się na przesłankach, które uważają za ważne, o tyle rodzice dzieci zagrożonych zachorowaniem (np. cierpiących na choroby obniżające odporność) takiego wyboru nie mają – placówka nie udzieli im informacji, czy w grupie przedszkolnej lub szkolnej są dzieci nieszczepione (bo takich informacji przedszkole i szkoła nie posiadają, a nawet gdyby posiadały, to obowiązuje ochrona danych osobowych, a dane dotyczące zabiegów medycznych są danymi wrażliwymi). Gdyby zaś doszło do zakażenia, powikłań – rodzice takiego dziecka nie mają w aktualnym stanie prawnym możliwości dochodzenia roszczeń.

W majestacie prawa, na straży którego staje Rzecznik Praw Dziecka, rodzice, którzy prawa przestrzegają, są pozbawiani prawa do ochrony zdrowia i życia swojego dziecka.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań