Szpital, izolatorium, wydmuszka?

21.10.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Szpital na Stadionie Narodowym na przynajmniej 500 osób zdominował czołówki mediów na początku tygodnia. Mikroskopijna liczba lekarzy i nieco większa pielęgniarek wskazuje, że będzie to raczej bardzo okazałe, pod nazwą „Narodowy Szpital Polowy”, ale izolatorium. Warszawa ma mieć dwa takie szpitale polowe, a pozostałe miasta wojewódzkie – po jednym.

Fot. Maciej Jaźwiecki / Agencja Gazeta

Polska, o czym decydenci zdają się nie pamiętać, ma 6,6 łóżek szpitalnych na tysiąc mieszkańców. Wśród krajów europejskich więcej mają jedynie Austria (7,4) i Węgry (6,9) – przy czym warto również zwrócić uwagę na liczby bezwzględne, w Polsce ów wskaźnik przekłada się na 250 tysięcy łóżek, gdy w obu krajach jest ich poniżej 70 tysięcy. Przez całe lata mówiono – jak najbardziej słusznie – że naszym problemem jest nadmiar łóżek szpitalnych, przerost bazy łóżek ostrych. W pierwszych tygodniach i miesiącach pandemii nawet przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia wskazywali, że w Polsce – w przeciwieństwie do wielu krajów Zachodniej Europy – nawet w przypadku realizacji negatywnych scenariuszy rozwoju epidemii nie powinno być potrzeby stawiania szpitali polowych, bo czego jak czego, ale łóżek nam nie zabraknie.

O tym, jaka przepaść dzieli Polskę od krajów europejskich, które na wiosnę musiały się posiłkować szpitalami polowymi, najlepiej mówią liczby. W Wielkiej Brytanii (ponad 66 mln mieszkańców) na tysiąc osób przypada 2,5 łóżka (w liczbach bezwzględnych – 167 tysięcy). Przy takiej dysproporcji rzeczywiście szpitale polowe, stawiane w halach czy na stadionach, mają swoje uzasadnienie. Wielka Brytania – a także szereg innych państw europejskich – na co dzień nie utrzymuje kosztochłonnej bazy szpitalnej. W przeciwieństwie do Polski.

Stawianie szpitali na potrzeby epidemii było głównie domeną Chin – w Wuhan bito rekordy w szybkości realizacji szpitalnych inwestycji, świat obiegały też zdjęcia pacjentów z COVID-19 leżących w wielkich halach. Te hale nie były jednak szpitalami, bardziej – izolatoriami, gdzie trafiali pacjenci z zapaleniem płuc, ale w lżejszym przebiegu. Nadzór medyczny kontrolował przebieg choroby i cięższe przypadki kierował do właściwych szpitali. Różnica między Polską a Chinami? Tam epidemia w rozmiarach, które wymagały tworzenia dodatkowej infrastruktury medycznej, a więc – co za tym idzie – mobilizacji i przesunięć dodatkowego personelu medycznego, de facto dotyczyła jednej prowincji Hubei (według oficjalnych statystyk, ponad 68 tysięcy przypadków, 4,5 tysiąca zgonów). Do Wuhan, epicentrum epidemii, z całych Chin ściągnięto dziesiątki tysięcy personelu medycznego. Szpitale polowe, szpitale postawione na potrzeby epidemii, nie opierały się na siłach własnych prowincji i jej stolicy, nie zostały doposażone w sprzęt, ale przede wszystkim – w pracowników. Dodatkowe wsparcie kadrowe dostały też wszystkie inne służby (medyczne i paramedyczne), zaangażowane przy zwalczaniu pandemii.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!