Czas pracy nie jest z gumy - strona 2

05.05.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Niewątpliwie części lekarzy, ale i niektórym pacjentom teleporady niezwykle się spodobały. I jeśli chodzi o kontynuowanie leczenia, o wszystkie kwestie administracyjne związane choćby z receptami czy zaświadczeniami, nie ma powodu, by z nich rezygnować na rzecz wizyt osobistych. Jednak w każdym przypadku, gdy w grę wchodzi zaostrzenie choroby przewlekłej albo stan ostry niezwiązany z taką chorobą czy złe samopoczucie u dziecka, standardem powinien być osobisty kontakt lekarz-pacjent. Zawsze wtedy, gdy jest wątpliwość, czy wywiad pozwoli postawić właściwą diagnozę.

Porozumienie Zielonogórskie w tej sprawie ma stanowisko absolutnie jednoznaczne: w tej chwili nie ma żadnego uzasadnienia, by poradnie lekarzy rodzinnych, lekarzy POZ, opierały swoją pracę na teleporadach. O wirusie wiemy już całkiem sporo. Wiemy, że jest umiarkowanie zakaźny i można się przed nim chronić, zachowując reżim sanitarny. Chodzi zarówno o maseczki, rękawiczki, jak i rozgęszczenie wizyt tak, by w poczekalniach również było możliwe zachowywanie dystansu. I – przede wszystkim – jesteśmy zaszczepieni.

Większość poradni przyjmuje pacjentów normalnie, stacjonarnie. Oczywiście mniej niż przed pandemią – to wynika choćby z reżimu sanitarnego, ale również po części z tego, że musimy mieć czas na szczepienia i teleporady. Ale cały czas przyjmujemy. Są jednak takie poradnie, które niemal zupełnie przestawiły się na tryb zdalny – i to nie jest optymalne z punktu widzenia pacjentów rozwiązanie. W ciągu kilkunastu miesięcy dokonała się zresztą rewolucja, bo przed pandemią chyba wszyscy uważaliśmy, że leczenie wymaga bezpośredniego kontaktu z pacjentem.

Jeśli poradnie przyjmują pacjentów, to skąd biorą się skargi na brak dostępu do lekarza?

Warto pamiętać, że według standardów, jakie w rozporządzeniu określił minister zdrowia, pacjent zawsze ma prawo do osobistego kontaktu z lekarzem. Nigdy jednak, również przed pandemią, nie było tak, że wszyscy pacjenci byli przyjmowani w dniu zgłoszenia. Najczęściej wizyta była umawiana na następny dzień lub za dwa dni. Dotyczy to zresztą również teleporad – tu też może się zdarzyć, że w dniu zgłoszenia nie ma już miejsc. Lekarze mają wyznaczony określony czas na konsultacje osobiste, na teleporady, wreszcie – na szczepienia. Czas pracy lekarza, poradni, nie jest z gumy.

Dostęp pacjentów do poradni POZ z pewnością się poprawia i będzie poprawiać. Czas leczenia wyłącznie w drodze teleporad szczęśliwie jest już za nami.

A co jest przed POZ? Na horyzoncie negocjacje z Funduszem na kolejne półrocze?

Patrzymy szerzej niż tylko przez pryzmat negocjacji na temat kontraktów, które – mamy nadzieję – rzeczywiście wkrótce się rozpoczną. Pewnie w drugiej połowie maja, bo w tej chwili wszyscy myślą o Krajowym Planie Odbudowy.

Wie pani, że podstawowa opieka zdrowotna jest fundamentem systemu ochrony zdrowia?

Tak się mówi.

Tak się mówi, a w Krajowym Planie Odbudowy w obszarze ochrony zdrowia na POZ przeznacza się zero złotych. Zero. Owszem, jest mowa o zmianach organizacyjnych, o ważnej roli POZ. Będziemy się więc przeorganizowywać bez nakładów. Pieniądze mają pójść do sektora szpitalnego, który oczywiście jest bardzo ważny, ale mam podejrzenia, że wcale nie dlatego będzie wyłącznym adresatem unijnych pieniędzy. Tam jest je stosunkowo najłatwiej wydać. Inwestycje w POZ wymagałyby przygotowania spójnego planu na rzeczywiste zmiany w systemie ochrony zdrowia.

Szkoda, że nie wyciągamy lekcji z pandemii, która pokazała, że POZ powinna zostać uzbrojona na wypadek kolejnych tego typu zjawisk. Że one prędzej czy później nadejdą – eksperci nie mają w tej kwestii wątpliwości. Pandemię COVID-19 możemy traktować jak ostrzeżenie. Powinniśmy pomyśleć, co zrobić, by pacjenci zakaźni – ich duża część, może nawet większość – mogła być leczona na poziomie POZ, również osobiście. To wymagałoby ogromnych inwestycji w lokale. W poradni, gdzie są jedne drzwi, jedna poczekalnia i gabinet, o przyjmowaniu pacjentów zakaźnych, czy nawet potencjalnie zakażonych trudno jest myśleć.

A przecież choroby zakaźne to nie wszystko. Prawdziwym wyzwaniem są i będą choroby cywilizacyjne. W tym obszarze POZ też mogłaby włączyć się w prowadzenie pacjentów w o wiele większym stopniu niż w tej chwili. Ale KPO tego nie przewiduje.

Może Ministerstwo Zdrowia i NFZ w ramach negocjacji kontraktów będą mieć jakąś propozycję?

Bardzo by się przydała. Bo zadań dla POZ przybywa, a kadr – nie. Brakuje nam dramatycznie pielęgniarek i lekarzy. Ci, którzy są, oczekują podwyżek wynagrodzeń, co jest raczej normalne, skoro pracy jest więcej. Te poradnie, które weszły w Narodowy Program Szczepień mają teraz dodatkowe pieniądze – ale one też się przecież skończą.

Będziemy na pewno chcieli rozmawiać o wzroście finansowania podstawowej opieki zdrowotnej. Choć spodziewam się, że nie będą to łatwe rozmowy i z góry zakładam, że usłyszymy na wstępie: „Nie ma pieniędzy”. Mam nadzieję jednak, że na tym się negocjacje nie skończą.

Rozmawiała Małgorzata Solecka

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!