Człowiek u schyłku swojego życia – osoba czy "była osoba"?

28.06.2007
dr Grzegorz Hołub SDB
Katedra Bioetyki Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie

Wprowadzenie

Koniec ludzkiego życia jest szczególnie związany z występowaniem różnego typu urazów i chorób. Zdarza się niekiedy, że ludzie w podeszłym wieku nie odczuwają żadnych poważniejszych dolegliwości. Prowadzą normalny tryb życia tak w znaczeniu sprawności fizycznej, jak i umysłowej. Jednak większość przeżywa okres starczy jako czas pogarszania się stanu zdrowia, samopoczucia i sprawności.

Szczególnie charakterystyczne dla tego okresu jest występowanie otępienia starczego,[1] najczęściej wskutek zmian zwyrodnieniowych typu alzheimerowskiego, ale też z innych przyczyn, na przykład chorób naczyń mózgowych. Otępienie powoduje, że człowiek, który był sprawny umysłowo i psychicznie, u schyłku życia przechodzi radykalne zmiany. Zanikają bowiem te istotne sprawności, co powoduje dalekosiężne zmiany osobowościowe. Niejednokrotnie kontakt z taką osobą jest utrudniony, ona sama staje się pasywna, ma problemy z pamięcią, koncentracją czy dokonywaniem podstawowych wyborów; często sprawia wrażenie, jakby sama nie zdawała sobie sprawy ze swoich wcześniejszych dokonań. Jak stwierdza psychogeriatra: "Niewątpliwie otępienie jest tragiczną chorobą, która podstępnie obraca wniwecz osobowość jednostki, jej potencjał intelektualny, zrywa delikatne więzi międzyludzkie. Najbliższym wydaje się niekiedy, że już dawno opuścił ich członek rodziny i pozostały jedynie żałosne szczątki jego pierwotnej osobowości. Cały świat medyczny, nastawiony na możliwie szybkie leczenie połączone z przewidywalnym sukcesem terepeutycznym, stronił i stroni od tego typu pacjentów. Bronią się przed nimi szpitale, niechętne są im nawet domy opieki, a często przy życiu utrzymuje ich miłość i troska rodziny, której ważnymi elementami kiedyś byli otępiali teraz pacjenci".[2]

Osoba w znaczeniu społecznym

W tak rozumianym stanie powstają niejednokrotnie wątpliwości, czy ten zaawansowany w latach i schorowany człowiek jest tą samą osobą, którą był przez całe swoje życie. Jeśliby rozumieć osobowość człowieka w taki sposób, jak to czyni większość bioetyków naturalistycznych, wówczas ludziom tym nie przysługiwałby status bycia osobą. Naturaliści bowiem definiują osobę poprzez fakt posiadania i czynnego manifestowania świadomości, samoświadomości, rozumności, zmysłu moralnego, języka itd.[3] Jak stwierdza komentator tego stanowiska "istnieje ogólna zgoda między filozofami, że posiadanie pewnych funkcji kognitywnych jest koniecznym warunkiem do tego, aby być uznanym za osobę".[4] Ludzie w tym stanie niejednokrotnie nie spełniają tych warunków i w związku z tym, dla naturalistów, nie mogą być osobami w sensie ścisłym.

Nie zmienia to jednak faktu, że niekiedy – w tym stanowisku bioetycznym – uznaje się za osoby ludzi z otępieniem starczym. Jednak wówczas rozumienie osoby jest odmienne. Wkracza tu wówczas tak zwany społeczny sens osoby. Starzec cierpiący na chorobę Alzheimera będzie uznany za osobę na mocy opinii i decyzji społeczności ludzkiej, do której należy. Określi się go wówczas mianem "byłej osoby". Oznacza to, że na podstawie posiadanych własności psychologicznych (świadomość, samoświadomość, aktywne manifestowanie procesów poznawczych), ktoś taki nie jest osobą. Procesy te są bowiem u niego radykalnie zakłócone albo niektóre z nich uległy całkowitemu wygaśnięciu. Jednak wspólnota pełnych (zdrowych) osób mocą swojej decyzji nadaje takiemu staremu człowiekowi tytuł "byłej osoby".

Jednym z bioetyków, który używa takiego pojęcia, jest Hugo T. Engelhardt. Wskazuje on, że starcy "byłe osoby" są podoporządkowani "pełnym" osobom, a nawet stanowią swoistą własność osób zdrowych. Bioetyk ten twierdzi, że "pojęcie osoby w znaczeniu społecznym jest (...) konstruktem myślenia utylitarnego. (...) Traktuje się poszczególne przypadki życia ludzkiego jako osoby dla dobra tych jednostek, które są osobami w sensie ścisłym".[5] Tak więc osoby w pełnym słowa znaczeniu i ich dobro pozostają w centrum tego sposobu myślenia. Oczywiście myśliciel ten bierze pod uwagę fakt, że starcy byli kiedyś "pełnymi" osobami i w większości wypadków ustosunkowali się do swojej przyszłości, formułując na przykład testament. Mogli więc przewidzieć sytuację otępienia i podjąć stosowne decyzje, co w takiej sytuacji powinno się względem nich uczynić. Decyzje te mogły zawierać poddanie się procedurom eutanatycznym (o ile prawodawstwo danego kraju na to pozwala) albo też wyraźnie taką możliwość wykluczyć, kierując się chociażby przekonaniem o wartości i świętości ludzkiego życia. Jednak gdyby formułowano prawo na podstawie postulatów bioetycznych Engelhardta, to "była osoba", jej prawa i poszanowanie jej woli byłyby uzależnione od "aktualnych" osób. One to właśnie mogłyby respektować i traktować otępiałych starców w sposób, w jaki traktują równych sobie ludzi; ale mogłoby być również inaczej. Ze względu na fakt że pojęcie społeczne osoby jest formułowane dla ich ("pełnych" osób) dobra czy komfortu psychicznego, może być tak, iż "pełne" osoby odmówią nadania starcom tego przywileju. Mogą to uczynić w sposób definitywny albo też w pewnych stanach mogą wycofać przywilej bycia "byłą osobą". Engelhardt wskazuje na sytuację, kiedy takie ludzkie istnienia doświadczają drastycznie niskiej jakości życia. Ma tu na przykład na myśli chorych nieprzytomnych, u których jednak nie nastąpiła całkowita śmierć mózgu. Czasami tacy pacjenci mogą być utrzymywaniu przy życiu za pomocą środków zwyczajnych (pożywienie, płyny, podstawowe leki). Jednak jakość ich życia jest niska – jak twierdzi ten bioetyk – a ponadto nie są to osoby. Tak więc unicestwienie takiego życia ludzkiego nie jest dla niego aktem morderstwa czy eutanazji, ponieważ nie wchodzi tu w grę osoba, która byłaby zabijana.[6] Pozbawienie więc życia takich otępiałych jednostek znajduje w tym myśleniu dosyć mocne teoretyczne uzasadnienie.

Krytyczne spojrzenie na koncepcję "byłej osoby"

Z powyższej prezentacji wynika, że istnienie "byłej osoby" może być łatwo zrelatywizowanie. Jest to wręcz istnienie kruche, stale podatne na różnego rodzaju manipulacje. Zapisy w testamencie, wola i uczucia "pełnych" osób czy aktualny stan zdrowia mogą mieć decydujący wpływ na decyzję o życiu czy śmierci tych jednostek. Stąd rodzą się wątpliwości co do tego, w jakim stopniu pojęcie "byłej osoby" wyraża prawdę o życiu człowieka starego, schorowanego czy nawet poważnie otępiałego. Albo można zapytać wprost: czy używanie pojęcia "byłej osoby" jest uzasadnione?

Naturalistyczne widzenie osoby, które leży u podstaw koncepcji "byłej osoby", ma swoją specyfikę. Otóż – jak wspomniano powyżej – osobą jest to ludzkie istnienie, które posiada właściwie rozwinięte pewne (?) władze umysłowe i psychiczne. Czyli inaczej mówiąc, osoba rozumiana jest jako dojrzała i zdrowa osobowość. Krytycy tego pojęcia wskazują, że dochodzi tu do "pomieszania koncepcji «osobowości», jako czegoś co jest zmienne i nieistotne, z koncepcją «osoby», która jest niezmienna i ma charakter koniecznościowy (essential)".[7]

O fakcie zmienności cech i własności psychicznych wie właściwie każdy ze swojego osobistego doświadczenia. Nie jest to tylko udziałem ludzi starych. Stany choroby, zmęczenia, znużenia czy stresu psychologicznego niejednokrotnie zmniejszają nasze zdolności percepcyjne. One zaś mają istotny wpływ na stan naszej świadomości czy samoświadomości. Jednak wówczas nikt nie twierdzi, że jednostka zmęczona czy będąca pod wpływem silnego stresu emocjonalnego nie jest w pełni osobą. Taki ktoś zwykle stara się zrozumieć swoją sytuację i poszukuje wszelkich środków, aby powrócić do stanu równowagi psychicznej czy emocjonalnej. Odczuwa bowiem, że zaistniałe okoliczności i obniżone zdolności psychiczne są tylko przeszkodami do wyrażania pełnej ekspresji swojej osoby. Jednak towarzyszy temu mocna świadomość, co do faktu bycia osobą. Mówiąc inaczej, obniżenie się sprawności psychicznych i mentalnych nie sprawia, że człowiek staje się jednostką pozaosobową (albo istnieniem subosobowym).

Podobnie można spojrzeć na stan osób otępiałych i dotkniętych chorobą Alzheimera. Przechodzą one przez parę etapów rozwoju tej choroby. Jednak od samego początku jej zaistnienia jednostki te starają się przezwyciężyć pojawiające się dysfunkcje mentalne i psychiczne. Jak stwierdza badacz tego problemu: "ludzie z demencją są tymi, którzy poszukują sensu w taki sam sposób, jak my to czynimy, a ich wysiłek, aby zrozumieć utratę [ich zdolności psychicznych], jest bardzo podobny do naszego".[8] Możliwości, które przed nimi stoją, są jednak niewielkie. Zwykle otępienie starcze jest nieodwracalne. To jednak nie upoważnia do twierdzenia, że zmiejszające się możliwości umysłowe są równoznaczne z wygasaniem osoby. Można tu najwyżej orzekać o osłabieniu czy wręcz o zaniku układów, które pozwalają na ujawnienie i ekspresję osoby.

Pojęcie jakości życia, wykorzystywane przez naturalistów w celu zrelatywizowania statusu osoby starej, jest co najmniej dwuznaczne. Pojawiające się choroby i niedołężność rzeczywiście są doświadczeniami trudnymi i upokarzającymi. Jak wspomniano na wstępie, ograniczają one życie jednostki w wielu wymiarach. Ten obiektywny stan mają najczęściej na myśli bioetycy, którzy deklarują niską jakość życia człowieka otępiałego. Jednak pogląd ten nie wydaje się w pełni uzasadniony. Wielokrotnie jednostki takie przeżywają bowiem subiektywne chwile radości i szczęścia, które jednak są niedostępne zewnętrznej, obiektywnej ocenie. Jest tak z pewnością w początkowych stadiach choroby, ale nie można wykluczyć, że również później jednostka doznaje pozytywnych przeżyć. Jak ostrzega pewien bioetyk: "my, stojący na zewnątrz musimy być ostrożni z wydawaniem sądu na temat jakości życia tych, którzy cierpią na demencję".[9]

Jednak nawet zaawansowane stany chorobowe, które wydają się jednym wielkim pasmem cierpienia, nie są ostatecznym dowodem na załamanie się minimalnego poziomu jakości życia. W dużej mierze zależy to od jakości opieki paliatywnej, a jeszcze bardziej od relacji osobowej z chorym. Pozostawienie kogoś takiego w stanie samotnego cierpienia jest najgorszym rozwiązaniem, do którego może się uciec rodzina, bliscy czy personel medyczny. Wówczas to z pewnością jakość życia chorego ulegnie drastycznemu pogorszeniu. Otóż – jak wspomniano powyżej – osoba jest to ludzkie istnienie, które posiada właściwie rozwinięte władze umysłowe i psychiczne.[10] Jeśli te czynniki zaistnieją, można odpowiedzialnie stwierdzić, że istotny poziom jakości życia został utrzymany.

Tak więc naturalistyczna koncepcja osoby, wyróżniająca pojęcie "byłej osoby", i towarzyszący jej argument o jakości życia nie są wystarczająco przekonujące, aby pozbawić jednostki stare i otępiałe należnego im statusu osobowego. Jak twierdzą krytycy projektu naturalistycznego, zawężona teoria osoby ludzkiej jest "motorem wykluczania", który prowadzi do braku wrażliwości, a nawet do nikczemności.[11] Jak więc należy rozumieć status osobowy ludzi z otępieniem starczym?

Człowiek stary – osoba

Krytyczne spojrzenie na koncepcję "byłej osoby" prowadzi do zakwestionowania poglądu utożsamiającego osobę z jej zmienną osobowością. Tak więc osoba to nie jakiś chwilowy etap w życiu człowieka, który znika w stanach granicznych ludzkiego istnienia (choroba, starość). O byciu osobą musi więc decydować coś innego, nawet coś bardziej podstawowego. Przede wszystkim nie można się zgodzić na rozgraniczenie życia człowieka od życia osoby, na czym wydatnie bazuje stanowisko naturalistyczne. Osobę należy dostrzec w głębokiej jedności z całą ludzką egzystencją.

Robert Spaemann, dyskutując z tendencją do wykluczania pewnych ludzkich istnień ze świata osób, wskazuje, że "może istnieć tylko jedno kryterium bycia osobą: biologiczna przynależność do rodzaju ludzkiego. Dlatego też początku i końca istnienia osoby nie można oddzielić od początku i końca ludzkiego życia. Jeśli «ktoś» istnieje, to istniał, od kiedy zaistniał ten oto indywidualny ludzki organizm, i będzie istniał tak długo, jak długo organizm ten jest żywy. Byciem osoby jest życie człowieka. (...) Osoba bowiem jest człowiekiem, a nie jakąś cechą człowieka".[12] W przekonaniu tego filozofa, tak jak i wielu innych personalistów, życie człowieka pokrywa się z życiem osoby: są to pojęcia o takim samym zakresie.[13] Stąd ważne jest zaakcentowanie twierdzenia, że osoba jest człowiekiem, a nie jakimś chwilowym wytworem ludzkiego życia, pojawiającym się w momentach pełnego zdrowia i pełnej witalności jednostki. Człowiek u schyłku swojego istnienia jest nadal osobą, ponieważ cały czas ma naturę ludzką. Stan otępienia czy chorób starczych nie zmieniają faktu, że należy on nadal do gatunku Homo sapiens. Posiadanie specyficznie ludzkiej natury jest fundamentem wszystkich własności, które decydują o wyjątkowości ludzkiej osoby. Cielesność, jako część tej natury, najwyżej nie pozwala (z racji choroby) na pełne ujawnienie tych cech i własności. Jednak do istoty natury ludzkiej należy to, że jest ona racjonalna, zdolna do świadomości i samoświadomości czy też do podejmowania działania moralnego. Nie są to własności, które dopiero powstają na jakimś poziomie dobrze funkcjonujących biologicznych procesów i mechanizmów ludzkiego organizmu.

Do pełnego ujawnienia się tych cech konstytutywnych osoby ludzkiej potrzebny jest dojrzały i zdrowy ludzki organizm. Jednak zakłócenia chorobowe w tym organizmie nie oznaczają, że natura ludzka straciła osobowy charakter i że teraz pozostaje już tylko konwencjonalne rozumienie osoby. Człowiek stary, schorowany czy otępiały jest nadal osobą w pełnym tego słowa znaczeniu. Można orzekać o nim jako o osobie starej czy schorowanej. To jednak nie umniejsza jego wartości, lecz wprost przeciwnie – powinno pobudzać nas do większej troski o takie ludzkie istnienie. Pojęcie osoby nie może się stać narzędziem wykluczenia czy nawet segregacji, jak sugeruje termin osoby społecznej czy "byłej osoby". Termin "osoba" jest tym, co łączy i integruje ludzkie życie w różnych fazach jego powstawania, rozwoju, dojrzałego istnienia czy stopniowego umierania.

Przypisy

1. Według statystyk przeprowadzonych w niektórych krajach około 10% ludzi powyżej 65. roku życia cierpi z powodu otępienia. Po 85. roku życia zespół ten występuje już u prawie 50% populacji. Zob. J. Krzyżowski: Psychogeriatria. Warszawa, Medyk, 2004: 118–119

2. Tamże: 120

3. Szersze omówienie naturalistycznej koncepcji osoby w: G. Hołub: Debata na temat koncepcji osoby w bioetyce. Stud. Ecol. Bioet., 2005; 3: 188–190

4. J.P. Lizza: Persons and death: what's metaphysically wrong with our current statutory definition of death? J. Med. Phil., 1993; 18: 355

5. H.T. Engelhardt: Medicine and the concept of person. W: M.F. Goodman, red.: What is a person? New Jersey, Humana, 1988: 177

6. H.T. Engelhardt: Death by free choice: modern variations on an antique theme. W: B.A. Brody, red.: Suicide and euthanasia. Dordrecht, Kluwer Academic Publishers, 1989: 277

7. K. Doran: Person – a key concept for ethics. Linacre Q., 1989; 56: 41

8. S. Post: People with dementia: a moral challenge. W: D.C. Thomasma, T. Kushner, red.: Birth to death: science and bioethics. Cambridge, Cambridge University Press, 1996: 155

9. Tamże: 158

10. R. Schlund: Der manipulierte Tod und das menschliche Sterben: Ethische Orientierungen. Freiburg im Breisgau, Herder, 1987: 60

11. D.H. Smith: Seeing and knowing dementia. W: R.H. Binstock, S.G. Post, P.J. Whitehouse, red.: Dementia and aging: ethics, values, and policy choices. Baltimore, John Hopkins University Press, 1992: 44–54

12. R. Spaemann: Osoby. O różnicy między czymś a kimś. Tłum. J. Merecki. Warszawa, Oficyna Naukowa, 2001: 305

13. Pewien bioetyk personalistyczny stwierdza: "istnienie osoby ma taki sam zakres jak istnienie organizmu cielesnego, który podtrzymuje i wyraża osobę. Jeśli więc jest prawdą, że wymiar biologiczny nie określa całego człowieka, to jednak stanowi on konieczną przestrzeń, w której rozwija się cała osoba". Zob. C. Viafora, red.: La bioetica alla ricerca della persona negli stati di confine. Padova, Gregoriana, 1994: 34