Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej – czy lekarz może tworzyć i niszczyć ludzkie embriony? Głosy w dyskusji

16.08.2010
prof. dr hab. Tadeusz Biesaga SDB1, dr Konstanty Radziwiłł2, dr med. Jerzy Umiastowski3
1 Katedra Bioetyki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie
2 b. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, Prezydent Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich
3 b. Przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej Naczelnej Izby Lekarskiej, Przedstawiciel Polski w Komitecie Sterującym ds. Bioetyki Rady Europy

Od Redakcji: Artykuł zawiera treści wystąpień na Sympozjum "Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej – czy lekarz może tworzyć i niszczyć ludzkie embriony?" (Warszawa, 24 marca 2010 r.), zorganizowanym przez Medycynę Praktyczną we współpracy z Towarzystwem Internistów Polskich, Naczelną Izbą Lekarską i American College of Physicians.

Tadeusz Biesaga
Wygłoszone referaty, w których starano się odpowiedzieć na postawione w tytule sympozjum pytanie o dopuszczalność tworzenia i niszczenia ludzkich embrionów, uświadomiły nam podstawowe trudności, które napotyka rozwój praw człowieka w okresie prenatalnym. Okazuje się, że liberalna demokracja nie posiada skutecznych mechanizmów obrony człowieka w pierwszych stadiach jego rozwoju. Tworzy ona prawa dla tych, którzy potrafią o nie walczyć w sposób widoczny, głośny i skuteczny, z całą mocą środków medialnych. Nie potrafi ona jednak ustanowić podobnych praw dla ludzi, którzy nie mogą wyjść na ulicę, nie mogą protestować i walczyć o swoje uprawnienia. Prawa ludzi nieobecnych w debacie społecznej i politycznej mają w demokracji znacznie mniejsze szanse, by zostały odpowiednio sformułowane i przestrzegane. Takim milczącym nieobecnym w debacie o swoje prawa jest embrion ludzki, istota ludzka w pierwszych stadiach swego istnienia. Jego uprawnienia rodzą się z trudem, są przemilczane albo wprost łamane w grze egoistycznych interesów różnych grup społecznych, politycznych czy ideologicznych. Człowiek w okresie prenatalnym staje się łatwym łupem nowoczesnych form eksploatacji i niewolnictwa.
Występujące w historii Europy czy świata różne formy niewolnictwa były i są przezwyciężane m.in. dzięki temu, że zniewoleni i dyskryminowani organizują się i przeciwstawiają niesprawiedliwym strukturom społecznym. Niestety mechanizm ten nie da się zastosować w obronie człowieka w okresie prenatalnym. Dlatego też embrion ludzki jest łatwym łupem technokratycznej kolonizacji i eksploatacji. Tysiące embrionów ludzkich produkowanych w laboratoriach, czy to w procedurach klonowania, hybrydyzacji czy w sztucznej prokreacji in vitro, traktowanych jest jako materiał biologiczny przyporządkowany rozwojowi biotechnologii oraz realizacji życzeń społecznych.
Ponieważ nasciturus jest nieobecny, ignorowany, przemilczany i skolonizowany, przeto nie zapewnia mu się należnego i właściwego miejsca jego urodzin i rozwoju, jakim jest rodzina. Zamiast zdiagnozowania przyczyn spadającej dzietności w Europie, na przykład z powodu zakładania rodziny i posiadania dzieci przez kobiety w późniejszym wieku, analizy wpływu czynników farmakologicznych powodujących niepłodność, sięga się po takie protezy, jaką jest in vitro, które nie leczą, lecz zastępują płodność.
W opowiadającym się za in vitro referacie prof. Pawła Łukowa zabrakło diagnozy kryzysu rodziny europejskiej, a zaproponowane przez niego formy jej zastępowania kontynuują dalszą jej destrukcję. Teorie takie bezpośrednio podważają chrześcijańskie podstawy rodziny, a pośrednio prowadzą do islamizacji Europy. Europejscy muzułmanie odrzucili bowiem antyrodzinną i antynatalistyczną ideologię i szczycą się rozwojem swych rodzin oraz wzrostem swej populacji. Natomiast zwolennicy liberalnej, antyrodzinnej ideologii, mimo widocznych katastrofalnych jej skutków, dalej uparcie ją głoszą i jeszcze bardziej ją radykalizują. Coraz skutecznej podcinają w ten sposób korzenie naszej kultury i cywilizacji, i prowadzą ją do upadku.

Konstanty Radziwiłł
Coraz powszechniejsze stosowanie procedur z zakresu medycznie wspomaganej prokreacji rodzi potrzebę refleksji na ten temat już nie tylko wśród wąskiego grona specjalistów, ale także w całym środowisku lekarskim, a także w debacie publicznej. W czasie kiedy zauważalny odsetek dzieci rodzi się z ciąż powstałych w wyniku różnego rodzaju interwencji medycznych, zwłaszcza zaś w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego, istnieje coraz pilniejsza potrzeba określenia ram prawnych dopuszczalności tych procedur. Należy przy tym z jednej strony zapewnić odpowiednią opiekę medyczną parom cierpiącym z powodu niepłodności, a z drugiej strony szczególny szacunek i ochronę życia dzieci już poczętych. Uznając dopuszczalność stosowania procedur zapłodnienia pozaustrojowego jako metody postępowania medycznego w niektórych przypadkach niepłodności, należy jednocześnie przyjąć regulacje chroniące życie, integralność i godność powoływanych do życia embrionów ludzkich bez względu na sposób, w jaki doszło do ich powstania. W szczególności wzorem regulacji obowiązujących już w niektórych państwach, należy uznać za niedopuszczalne podczas przeprowadzania zapłodnienia pozaustrojowego tworzenie tzw. zarodków nadliczbowych, przedimplantacyjną selekcję zarodków oraz implantowanie zarodków kobietom w wieku poprokreacyjnym. Jednocześnie planując regulacje dotyczące sfery początku życia, należałoby zakazać: wszelkich nieterapeutycznych ingerencji w genom ludzki, klonowania zarówno w celach reprodukcyjnych, a tym bardziej w celu użycia embrionów do leczenia poprzez ich dezintegrację (tzw. klonowanie terapeutyczne), tworzenia tzw. chimer i hybryd oraz prowadzenia eksperymentów badawczych na embrionach. W celu przestrzegania powyższych zasad pożądane jest powołanie instytucji nadzorującej prowadzenie działalności w zakresie zapłodnienia pozaustrojowego oraz zbudowanie systemu certyfikowania podmiotów do tego uprawnionych.

Jerzy Umiastowski
Jestem przeciwnikiem procedury in vitro – uważam, że zapoczątkowanie życia ludzkiego w probówce niesie ze sobą liczne zagrożenia dla człowieka. Potrzebna jest racjonalna publiczna debata na ten temat. Biologiczny początek istnienia człowieka to pojawienie się w ludzkiej komórce jajowej kompletu chromosomów – w połowie pochodzących od matki, a w połowie od ojca. Twierdzenie że biologiczne istnienie człowieka rozpoczyna się później, jest nieuzasadnione. Każdy ludzki embrion jest genetycznie niepowtarzalny. Każdy z nas był kiedyś embrionem. Pierwsze podziały komórkowe, podczas których przepisywana jest całość informacji genetycznej o nowym człowieku, dokonywane w probówce niosą ze sobą znacznie większe ryzyko zdrowotne niż te podziały w narządzie rodnym matki.
Wymieniam niektóre problemy związane z omawianą procedurą:
1) stymulacja hormonalna i związane z nią ryzyko zdrowotne dla kobiety
2) sztuczne wprowadzanie plemnika do komórki jajowej
3) zamrażanie ludzkich embrionów
4) "likwidacja" niewykorzystanych ludzkich embrionów lub wykorzystywanie ich jako materiału biologicznego
5) problem tytułu własności wobec ludzkich embrionów – czy zaistniały biologicznie nowy człowiek może być przedmiotem własności i jeżeli tak, to kto jest jego właścicielem, przez jaki okres jego biologicznego istnienia i jakie uprawnienia ma właściciel?
6) rodzice biologiczni a rodzice prawni
7) problem matki zastępczej i związany z tym problem prawny dotyczący rodzicielstwa – czy za rodziców sztucznie wytworzonego dziecka uważamy rodziców biologicznych, czy rodziców dla których pobrano biologiczny materiał, czy matkę zastępczą, która dziecko urodziła
8) problem tzw. redukcji ciąż
9) problem informowania lub nieinformowania człowieka o jego rodzicach biologicznych
10) problem prawny dotyczący instytucji zdrowotnych, gdzie procedurę in vitro się wykonuje i problem ewentualnej kontroli tych instytucji
11) problem obowiązkowej informacji, którą musi otrzymać kobieta poddana procedurze in vitro, w tym informacji o ryzyku związanym z procedurą tak dla matki, jak i dla dziecka
12) problem oceny zdrowotnej dawców komórek rozrodczych
13) problem handlu komórkami rozrodczymi lub embrionami.

Sądzę, że wielu z tych problemów nie da się rozwiązać. Na koniec krótkie uwagi o problemach legislacyjnych związanych z in vitro. Jak wspomniałem na początku, z punktu widzenia biologiczno-etycznego jestem przeciwnikiem tej procedury. Jednak zdaję sobie sprawę z faktu, że aktualnie taki zakaz może być legislacyjnie niewykonalny, bo społeczeństwo w Polsce (i w innych krajach) nie ma podstawowej wiedzy na ten temat. Dlatego najpewniej konieczne jest przyjęcie legislacyjnego kompromisu – paradoksalnie uporczywe stanie na stanowisku, że jedynym aktualnym rozwiązaniem legislacyjnym problemu jest całkowity prawny zakaz, może sprzyjać zwolennikom tej procedury – bo nie powstanie żadna legislacja w tej dziedzinie. Powtarzam, że konieczna jest racjonalna debata na ten temat. Sądzę, że w przyszłości (choć trudno przewidzieć w jak odległej) ludzkość odstąpi od procedury in vitro, uznając ją za niebezpieczną dla człowieka i dla ludzkiego gatunku. Apeluję o promowanie tzw. naprotechnologii, alternatywy dla in vitro. Naprotechnologia jest bezpieczna zdrowotnie, nie zagraża człowiekowi i jest skuteczniejsza niż procedura in vitro.