Moralna autonomia i klauzula sumienia

07.01.2014
prof. dr hab. Barbara Chyrowicz, Wydział Filozofii, Katolicki Uniwersytet Lubelski

Możliwe są sytuacje, w których jedno i to samo działanie będzie przez jednego lekarza zgodnie z jego sumieniem uznane za słuszne, zdaniem drugiego zaś za zdecydowanie niesłuszne. Czy to oznacza, że skazani jesteśmy na relatywizm? Bylibyśmy skazani, gdyby ustalenie obiektywnie wiążącego moralnego porządku było niemożliwe – pisze etyk prof. Barbara Chyrowicz.

Najprostsza definicja sumienia stwierdza, że jest ono moralną samoświadomością człowieka. Definicja jest krótka, ale wskazuje na to, co w fenomenie sumienia najważniejsze. Najpierw na fakt jego rozumności – świadomość wiąże się wprost z rozeznaniem, a więc sumienie to nie „odczuwanie słuszności”, tylko jej rozeznawanie, po wtóre zaś: jest to „świadomość samego siebie” pod względem moralnym, czyli sumienie dotyczy wprost moralnej autonomii człowieka. Przez moralną autonomię nie rozumiem tutaj natomiast niczym nieskrępowanego decydowania o moralnym porządku – gdyby tak było, jakim prawem w zasadzie pojawiałyby się wyrzuty sumienia? Autonomia moralna oznacza, że sądy sumienia są naszymi sądami, to jest każdy z nas indywidualnie dochodzi do wniosku, jak powinien w danej sytuacji postąpić. Obrona autonomii sumienia jest w istocie obroną naszej moralnej tożsamości.

Sądy sumienia a wiedza moralna

Sądy sumienia – czyli formułowane przez nas zdanie typu: „powinieneś” względnie „nie powinieneś”, zakładają jednak jakąś moralną wiedzę, pozostają od niej zależne, to na jej podstawie dochodzimy bowiem w konkretnych sytuacjach do szczegółowych sądów moralnych. To dlatego właśnie zdobywanie moralnej wiedzy jest tak ważne. Zdobywanie moralnej wiedzy nie gwarantuje jednak jednomyślności moralnego sądzenia, ponieważ im bardziej z poziomu ogólnych norm moralnych typu: „nie zabijaj” schodzimy na poziom norm szczegółowych: „nie zabijaj nienarodzonych”, „nie skracaj życia umierającym”, tym więcej pojawia się w ocenie konkretnych sytuacji zdań rozbieżnych. Ponieważ na poziomie teoretycznym, to jest wiedzy moralnej, moraliści „nie mówią jednym głosem”, prostą konsekwencją tego jest rozbieżność sądów moralnych wypowiadanych w konkretnych sytuacjach przez konkretne osoby. Te konkretne sądy to właśnie sądy sumienia. Ostatecznie zatem możliwe są sytuacje, w których jedno i to samo działanie – np. podawanie kobiecie środka poronnego – będzie przez jednego lekarza zgodnie z jego sumieniem uznane za słuszne, zdaniem drugiego zaś za zdecydowanie niesłuszne. Czy to oznacza, że skazani jesteśmy na relatywizm?

Bylibyśmy skazani, gdyby ustalenie obiektywnie wiążącego moralnego porządku było niemożliwe. Normy moralne uznawane „tu i teraz” byłyby wtedy niczym innym jak wyrazem społecznego konsensu. Mamy jednak mocne przeświadczenie moralne, że norma „nie zabijaj” nie jest normą, o której obowiązywalności możemy sobie spokojnie decydować, nikt przytomny tej normie nie zaprzecza! Skąd zatem tyle sporów? Stąd, że – paradoksalnie (!) – chociaż coraz więcej wiemy o człowieku jako o przedstawicielu gatunku Homo sapiens, a zatem o naturze naszego biologicznego istnienia, to coraz więcej dyskusji wywołuje uzasadnienie, że z uwagi na specyficzny, osobowy charakter ludzkiego bytu przysługują mu również niezbywalna wartość godności i równie niezbywalne prawa, w tym fundamentalne prawo do życia. Dyskusje na temat kryterium człowieczeństwa są związane wprost z pytaniami: „czy każdy człowiek jest osobą?” i „od kiedy człowiek jest osobą?” Odpowiedzi na te pytanie różnią bioetyków, a linia podziału niekoniecznie przebiega zgodnie z przyjmowanym światopoglądem. Można zatem zrozumieć, że sądy sumienia odnośnie do tego, jak należy rozstrzygać takie szczegółowe kwestie, jak podawanie środków wczesnoporonnych lub przeprowadzanie aborcji ze względu na stwierdzenie ciężkiej i nieuleczalnej choroby dziecka, uzależnione będą od tego, jakie antropologiczne pryncypia uzna ktoś za wiążące. Zauważmy, że to fundamentalna kwestia!

To od przyjętych założeń antropologicznych zależy bowiem ostatecznie, czy wymienione wyżej działania zostaną uznane za zabójstwo, czy też nie. A jeśli tak, to jeśli lekarz na podstawie uznawanych za moralnie wiążące przekonań moralnych uznaje w sumieniu, że nie powinien danej interwencji przeprowadzać – a przekonania takie są przynajmniej równo uprawnione jak doń przeciwne, stąd jakiekolwiek oskarżenia o „światopoglądowe zaślepienie” są tyleż nietrafione, co niesprawiedliwe – to jakiekolwiek żądania, by działał wbrew sumieniu jest podważaniem jego moralnej autonomii. Dyskredytowanie poglądów osób przeciwnych odbieraniu życia nienarodzonych istot ludzkich poprzez nazywanie ich „zacofanymi” i „fanatykami religijnymi” to rodzaj odwoływania się do argumentów ad personam, kiedy należałoby raczej oczekiwać argumentów ad rem. Oskarżenia o naruszanie zasady bonum aegroti suprema lex poprzez stawianie na pierwszym miejscu sądów sumienia w tym sensie nie znajdują tutaj zastosowania. Jeśli lekarz uznaje, zgodnie z przyjętymi pryncypiami, że nienarodzony też jest pacjentem, to nie można takiemu lekarzowi zarzucać, iż jest „zapatrzony we własne zasady moralne” i nie dostrzega niczego poza nimi.

Sądy sumienia a klauzula sumienia

Prawna dopuszczalność przeprowadzania w określonych sytuacjach aborcji zobowiązuje państwo, a nie lekarza, do zapewnienia możliwości jej przeprowadzania. Trudno zatem zobowiązywać lekarza, by odmawiając przeprowadzania danej procedury medycznej, wskazywał zarazem kogoś, kto miałby go zastąpić. Zakładam przy tym, że powołujący się na klauzulę sumienia lekarz nie ma prawa zwodzić pacjentki, przesuwając na przykład w czasie termin badań prenatalnych albo nie informując dokładnie kobiety, jakiego rodzaju choroba została zdiagnozowana u jej nienarodzonego dziecka w obawie przed tym, że ta podejmie ostatecznie decyzję niezgodną z jego przekonaniami moralnymi. Nie można bronić jednych wartości, naruszając drugie. Zdecydowanie przeciwny wykonywaniu zabiegów aborcji lekarz nie może działać niezgodnie z prawem, klauzula sumienia pozwala mu jednak nie wykonywać określonych działań, które są z tym prawem zgodne.

Równocześnie trudno żądać od lekarza, który jest przeciwny wykonywaniu aborcji, by podpisywał skierowanie do jej przeprowadzania. Jeśli – jak czytamy w stanowisku Komitetu Bioetyki PAN1 – lekarz powinien ostatecznie kierować się zdaniem kobiety w orzekaniu o tym, czy w danym wypadku istnieje wskazanie do aborcji, praktycznie nie przyznaje mu się prawa do odmowy opartego na klauzuli sumienia. Można oczywiście argumentować, że lekarz podpisujący takie orzeczenie nie wykonuje zabiegu aborcji, ale to słaby argument. O ile bowiem udzielenie informacji nie przesądza o tym, jakiego rodzaju decyzję podejmie kobieta, to podpisanie wskazania do aborcji jest już udziałem w tej decyzji, podobnie jak przepisanie środków poronnych. Nie jest to współudział o charakterze jedynie materialnym, to jest takim, w którym zupełnie niezależnie od naszych intencji mamy udział w działaniach drugich, które skądinąd uznajemy za moralnie naganne. Nietrudno sobie wyobrazić pacjenta, który przyjmuje znacznie zwiększoną dawkę przepisanego przez lekarza specyfiku, żeby odebrać sobie życie – absurdalne byłoby w takiej sytuacji obwinianie lekarza za wypisanie recepty. Przepisanie środka wczesnoporonnego lub skierowanie do przeprowadzenia aborcji wskazują jednak jednoznacznie na cel ich zastosowania. Zobowiązanie lekarza do wypisania recepty lub skierowania sprawia zatem, że jego udział w realizacji recepty bądź skierowania ma charakter formalny, lekarz doskonale wie bowiem, czemu one służą. Jeśli się na cele stosowania tychże nie godzi, powołanie się na klauzulę sumienia wydaje się w tego typu sytuacjach jak najbardziej uprawnione. Mam oczywiście na uwadze moralny wymiar problemu, nie analizuję tutaj kwestii prawnych.

S. prof. Barbara Chyrowicz jest etykiem, kierownikiem Katedry Etyki Szczegółowej KUL. Należy do Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. Opublikowała m.in. „O sytuacjach bez wyjścia w etyce”.

W styczniowym numerze „Medycyny Praktycznej” temat klauzuli sumienia podejmują także: prof. dr hab. Andrzej Zoll, dr hab. Oktawian Nawrot prof. UG, dr hab. n. prawn. Leszek Bosek, lek. Paweł Jaranowski oraz dr hab. Andrzej Muszala.

Fot. Tomasz Wiech / Agencja Gazeta

_______________________________
1. http://www.bioetyka.pan.pl/index.php/stanowiska-i-opinie-komitetu-50
Zobacz także