KEL: Czy lekarz może wpływać na pacjenta?

Kodeks Etyki Lekarskiej. Odcinek 21: Czy lekarz może wpływać na pacjenta?

18.02.2015
dr hab. Andrzej Muszala prof. UPJPII, Międzywydziałowy Instytut Bioetyki, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie

Jak cytować: Muszala A.: Kodeks Etyki Lekarskiej: odcinek 21: czy lekarz może wpływać na pacjenta? Med. Prakt., 2015; 2: 130–132

W dzisiejszych czasach lekarz nie zostaje obdarzony zaufaniem niejako z urzędu, jak to miało miejsce jeszcze w niedalekiej przeszłości – musi sobie na to zaufanie zasłużyć całą swoją postawą. Powinien sobie zdawać sprawę z niebezpieczeństwa związanego z wykonywaniem zawodu, jakim jest powstanie „sytuacji zależności” między nim a pacjentem. Autorzy Kodeksu Etyki Lekarskiej, chcąc zapobiec nadużyciom w tej kwestii, stwierdzili w artykule 14: „Lekarz nie może wykorzystywać swego wpływu na pacjenta w innym celu niż leczniczy”. W jakich sytuacjach lekarz powinien wykazać szczególną ostrożność w relacjach z pacjentem?

Wykorzystanie seksualne

Już starożytna przysięga Hipokratesa stwierdzała: „Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób, wolny od pożądań zmysłowych tak wobec niewiast, jak i mężczyzn, wobec wolnych i niewolników”. Zasada ta, zwana zasadą „nieuwodzenia pacjenta” miała zabezpieczyć przed różnymi nadużyciami lekarzy wobec chorych, zwłaszcza jeśli chodzi o sferę seksualną. Od samego początku zdawano sobie sprawę z tego, że wykonywanie profesji medycznej łączy się niejednokrotnie z wejściem w bardzo intymny obszar życia pacjenta. Lekarze dotykali ciała chorego, prosili o rozebranie się w celu dokonania oględzin jego ciała lub wykonania jakichś zabiegów. Wszystko to stawiało pacjentów w bardzo niekomfortowej sytuacji psychicznej (zwłaszcza kobiety wobec lekarzy-mężczyzn), i tak jest do dzisiaj. Obecnie – w dobie o wiele większej autonomii pacjenta oraz nagłośnienia skandali w tej dziedzinie przez środki masowego przekazu – pacjenci zwracają jeszcze baczniejszą uwagę na wszelkie formy nadużycia seksualnego lekarza wobec nich. Można by tu podać kilka przykładów z ostatnich lat, które odbiły się dość głośnym echem w mediach. Lub też inne, już nie tak znane, kiedy to skądinąd wspaniali lekarze dawali się zwieść chwilowemu uczuciu sympatii do pacjentki, czy też cielesnemu pożądaniu do niej, co pociągnęło za sobą tragiczne skutki…

Poprzestańmy jednak na ukazaniu zasad ogólnych. Lekarz, obcując z pacjentką, musi zawsze zachować czystość intencji, spojrzeń i myśli. „Od wczesnych lat studenckich uczono nas, aby badać według reguł sztuki, skupić uwagę na tym, co istotne, a wszystko inne pomijać. Nigdy w całej mojej karierze żaden pacjent nie okazał słowem czy gestem, że podejrzewa mnie o coś niewłaściwego”1 – wspominał po latach swej pracy lekarskiej R. Fenigsen. Lekarz powinien wiedzieć, że pacjent jest bardzo podatny na zranienie i zupełnie wobec niego bezbronny. Nie może zatem wchodzić w żadne kontakty seksualne czy romantyczne z nim, zarówno w czasie leczenia, jak i po jego zakończeniu (chodzi tu o ochronę integralnego dobra pacjentów). O tym, jak do tego dojść, pisał przed prawie stu laty Teodor Heiman, autor podręcznika „Etyka lekarska i obowiązki lekarza”: „Zaletę [spokoju umysłu] nabywa się przez poskramianie namiętności i wrażeń zbytecznych; lekarz powinien umieć panować nad sobą. Nigdy i pod żadnym pozorem lekarzowi nie wolno zgodzić się na czynności niezgodne z moralnością i prawem lub przyłożyć rękę do występku. […] Mają go cechować uczucia wzniosłe, charakter prawy, umysł rozważny, ażeby był godnym powiernikiem nieszczęść ludzkich”.2

Uwiedzenie psychologiczne

Innym niebezpieczeństwem, które może powstać wskutek zaistnienia sytuacji zależności, jest niezdrowe związanie się psychologiczne pacjenta z lekarzem, a w skrajnych przypadkach – uwiedzenie pacjenta o charakterze psychologicznym. Z jednej strony jest czymś normalnym, że lekarz dla wielu chorych jest kimś bardzo bliskim, kimś, na kim „zawisło” całe ich życie. Już Petroniusz, rzymski pisarz i filozof, mówił: Medicus enim nihil aliud est quam animi consolatio (Lekarz nie jest niczym innym, jak pocieszeniem duszy). Z drugiej strony owa psychologiczna zależność pacjenta może być niewłaściwie wykorzystana przez lekarza na różnych płaszczyznach. Czasem może to być nieodpowiedzialne „granie na uczuciach”; pozwalanie, by pacjent z niemal służalczą uległością czynił i mówił, co lekarz zapragnie; często stanowi to próbę jakiegoś dowartościowania się lekarza, który sam ma różne kompleksy na swoim punkcie lub osobiste problemy. Innym razem jest to nieodpowiedzialne rozmawianie z chorym, graniczące z dużą naiwnością lekarza. Przestrzegał przed tym T. Heiman: „Niech lekarz nie będzie gadatliwy i nie wdaje się zbytnio w rozmowy z chorym i jego otoczeniem. Rozmowa z chorym może bowiem wpłynąć na bieg choroby; zaś rozmowa zbyteczna z otoczeniem, nie mająca nic wspólnego z chorobą danej osoby, najczęściej zbytnio spoufala do lekarza i szkodzi jego powadze”.3 W skrajnej formie pacjent może się stać ofiarą nieuporządkowanych relacji lekarza, zwłaszcza słownych, graniczących z psychologicznym uwiedzeniem. We wszystkich tych przypadkach inni lekarze powinni zwrócić uwagę swojemu koledze/swojej koleżance, wskazując na niewłaściwe postępowanie oraz wzajemnie się kontrolować, by nawet w sposób nieświadomy nie wykorzystać emocjonalnie pacjenta.

Wpływanie ekonomiczne

„Wcale nie tak rzadko się zdarza, że postępowanie lekarza ma na celu osiągnięcie własnych korzyści, czy to materialnych, czy załatwienia sprawy”.4 Smutne to stwierdzenie prof. Juliana Kornobisa niestety czasem sprawdza się w praktyce. Próba wykorzystania sytuacji zależności w szpitalu, przychodni czy w gabinecie lekarskim może wejść także na płaszczyznę ekonomiczną i wyrazić się w chęci uzyskania jakiejś korzyści materialnej przez lekarza prowadzącego. O kwestiach finansowych pisaliśmy już na łamach „Medycyny Praktycznej” w dziale „Etyka” wielokrotnie. W tym miejscu mam na uwadze przypadki wykorzystywania wpływu lekarza dla osiągnięcia jakichś korzyści własnych, zwłaszcza materialnych czy finansowych. Na przykład „bywa, że chory człowiek, nie zawsze w pełni świadomości, w testamencie przekazuje lekarzowi dom czy inne wartości. Testament taki nie zawsze pisany jest przez testatora. Czasami jest tylko jego podpis na testamencie, a nawet… krzyżyki. Znajdują się też świadkowie, nie zawsze wiarygodni. Toczą się procesy wytaczane przez rodziny”.5 O wiele częściej zdarzają się inne próby delikatnego wpływania na pacjentów w jakichś nie do końca dopowiedzianych propozycjach transakcyjnych.

Co gorsza, nie zawsze są one kierowane w stronę zamożnych pacjentów. A przecież wiadomo, że na ratowanie swojego zdrowia czy życia człowiek gotów jest oddać ostatni grosz… Byłoby czymś wysoce nieetycznym wykorzystywanie tego przez lekarza i finansowe żerowanie na pacjentach! Swoistym antidotum na takie godne potępienia praktyki mogłaby być pamięć o lekarzach bezinteresownie oddających się chorym, zwłaszcza zgłaszających się do bezpłatnej pracy w trudnych i nieraz niebezpiecznych warunkach, np. na obszarach objętych konfliktami zbrojnymi, na terenach katastrof żywiołowych, epidemii lub w krajach Trzeciego Świata (takich jak Lekarze bez granic – Médecins Sans Frontieres). „Pomoc bezinteresowna, poświęcająca się dobroczynność cicha jest chlebem powszednim lekarza; daje mu też nieraz bogate owoce”.6 Może dobrze by było, aby możliwie największa liczba młodych lekarzy przepracowała rok lub dwa w taki właśnie sposób, na zasadzie wolontariatu, żeby wyrobić w sobie cechę bezinteresowności i poświęcenia się?

Wpływanie ze względów społeczno-politycznych i osobistych

Gama wykorzystania sytuacji zależności jest bardzo szeroka i niemożliwa do objęcia w krótkim artykule. Życie pisze nieprzewidziane scenariusze, i dopóki człowiek chodzi po ziemi, może wykorzystać swe kreatywne zdolności w przeróżnych kierunkach, niestety także tych niegodziwych. Lekarze także nie są od tego wolni i mogą wpaść – nieraz zupełnie nieświadomie – w sidła swoich własnych słabości. Może się to przejawić chociażby w dążeniu do uzyskania politycznego poparcia w nadchodzących wyborach, w usiłowaniu zdobycia sobie sympatii niektórych pacjentów, by następnie wykorzystać ich względy w sytuacjach konfliktowych lub sporach sądowych. Lekarze mogą się kierować nieczystymi pobudkami w celu zdobycia rozgłosu, względów celebrytów czy też ze zwykłej chęci zdyskredytowania kolegi z oddziału. We wszystkich tych przypadkach powinni się szybko zreflektować. Jeśli sami nie potrafią tego uczynić, życzliwi koledzy są zobowiązani delikatnie im to uświadomić.

Jak pisał W. Biegański: „człowiek pod wpływem obawy o własne zdrowie i zaufania do osoby lekarza jest bardzo podatny na poddawanie. Lekarze powinni wyzyskać ten swój wpływ, powinni tępić szkodliwe nałogi i przyzwyczajenia, szerzyć zasady zdrowia moralnego i fizycznego”.7

Piśmiennictwo:


1. R. Fenigsen: Przysięga Hipokratesa. Warszawa, 2010: 40
2. T. Heiman: Etyka lekarska i obowiązki lekarza. Warszawa, 917: 159, 165
3. tamże: 165
4. J. Kornobis: Kodeks Etyki Lekarskiej: komentarz, aforyzmy, myśli. (dostęp 9.01.2015)
5. tamże
6. T. Heiman: Etyka lekarska i obowiązki lekarza. Warszawa, 1917: 166
7. W. Biegański: Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej. Warszawa, 1957: 112

Zobacz także