Czy lekarz powinien być dobrym człowiekiem, czy tylko dobrym fachowcem?

Kodeks Etyki Lekarskiej. Odcinek 7: Czy lekarz powinien być dobrym człowiekiem, czy tylko dobrym fachowcem?

09.07.2013
dr hab. Andrzej Muszala, Międzywydziałowy Instytut Bioetyki, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie

Skróty: KELKodeks Etyki Lekarskiej

Niniejszy tekst stanowi ciąg dalszy rozważań sprzed miesiąca ("Poznaj, lekarzu, swoją godność"). Kodeks Etyki Lekarskiej (KEL) w art. 1 zobowiązuje lekarza do "przestrzegania praw człowieka i dbania o godność zawodu lekarskiego". Po czym następuje uzupełnienie: "Naruszeniem godności zawodu jest każde postępowanie lekarza, które podważa zaufanie do zawodu". Jakie to może być postępowanie?
Na wstępie rozróżnijmy – o ile to możliwe – dwie sfery funkcjonowania lekarza. Pierwszą – związaną ściśle z wykonywaniem zawodu, i drugą – wypełniającą pozostałą przestrzeń jego życia osobistego, rodzinnego i społecznego. Rozróżnienie takie może budzić pewne wątpliwości (nie można postępować w sposób godny i moralny w szpitalu, a poza nim już nie – i odwrotnie), ale będzie pomocne w dalszej analizie.

Godność lekarza w praktyce zawodowej

Lekarz ma obowiązek zachowywać się w sposób godny najpierw wobec swoich pacjentów. Odnotowuje to Deklaracja Genewska, nakazuje to KEL. Ale czy trzeba tu w ogóle jakichś zapisów? Czy w samej naturze ludzkiej nie odnajdujemy niespisanego aksjomatu o konieczności poszanowania godności i wartości każdego człowieka? Tym bardziej wtedy, gdy jest chory, w potrzebie. Człowiek jest jednak istotą słabą, i choć teoretycznie wie, jak powinien się zachować, to nie zawsze wiedzę tę przekłada na codzienne sytuacje życiowe.
Na przykład działaniem niegodnym, nieetycznym byłoby "uwiedzenie" pacjenta. Weźmy przypadek opisany w „Gazecie Lekarskiej”, kiedy to pewien lekarz "dopuścił się czynu lubieżnego względem jedenastoletniej…".1 Lekarz musi sobie zdawać sprawę z tego, że posiada swoistą "władzę" nad ciałem pacjenta, która może być nadużyta w formie niewłaściwych dotyków, myśli, słów, spojrzeń czy gestów. Pacjent nie zawsze jest świadomy, czy dane czynności lekarza rzeczywiście są konieczne. Zdawał sobie z tego sprawę już Hipokrates, który w tekście swej przysięgi zawarł zapis odżegnujący się od wszelkiej pożądliwości zmysłowej "tak wobec niewiast, jak i mężczyzn". W tej kwestii lekarz musi zawsze zachować bezwzględną dyscyplinę myśli i czynów oraz postępować w sposób wysoce odpowiedzialny. I nie ma tu miejsca na żadne wyjątki!

Oskarżenia lekarzy o molestowanie pacjentów/pacjentek przyczyniły się w niektórych krajach do – jak się zdaje – przesadnego zaostrzenia przepisów regulujących badanie przedmiotowe. R. Fenigsen w swej książce "Przysięga Hipokratesa" uskarża się na "dziwaczne", jak to określa, przepisy wprowadzone w Stanach Zjednoczonych, które zabraniają rozbierania się pacjentki do osłuchiwania serca i płuc, nakazując umieszczenie stetoskopu na ubraniu chorej. Na podstawie własnych obserwacji Fenigsen stwierdza, że w ten sposób traci się około 60% informacji, jakie można uzyskać badaniem bezpośrednim, nie przez koszulę, piżamę czy inne części garderoby.2 "Jestem pewien, że dawniej lepiej potrafiliśmy chronić prywatną sferę pacjenta, niż to się dzieje obecnie. Wierzyliśmy święcie w wyjątkowe powołanie lekarza i byliśmy przekonani, że mamy czyste intencje, toteż nie mieliśmy żadnych zahamowań w zawodowych kontaktach z ciałem pacjenta"3 – konkluduje. W Polsce intymny kontakt z ciałem pacjenta/ pacjentki jest pozostawiony odpowiedzialnemu zachowaniu się lekarza. I dobrze. Ważne, by rzeczywiście postępowanie adeptów sztuki medycznej było w tej kwestii wysoce etyczne. Wszelkie tego typu badania powinny się odbywać w odpowiednich warunkach (np. bez niepowołanych świadków), pomieszczeniach i w atmosferze fachowości.

Przy okazji warto nadmienić, że lekarz może, niestety, nadużyć swej "władzy" nie tylko wobec pacjentów, lecz także wobec personelu medycznego, zwłaszcza średniego i niższego. Przykładem może być proces, jaki pielęgniarki wytoczyły pewnemu chirurgowi za molestowanie seksualne. Choć winowajca został skazany na ponad rok, to jednak wkrótce powrócił do czynnego wykonywania zawodu.4 Czyż takie zachowania nie podważają godności lekarzy?

Dbanie o godność zawodową lekarza powinno się przejawiać także w postawie trzeźwości i odżegnania się od wszelkich form uzależnienia od narkotyków i innych niebezpiecznych używek. Stwierdzenie to zakrawałoby na banał, gdyby nie fakt że na kilku portalach internetowych można było w ostatnim czasie znaleźć informacje o lekarzach, którzy w stanie nietrzeźwym lub "na wyraźnym rauszu" dokonywali badań diagnostycznych czy nawet zabiegów chirurgicznych.5 Z pewnością takie zachowanie jest wysoce naganne; co więcej – podpada pod sankcje prawne.6 Problem jest o tyle złożony, że nie da się w tej kwestii oddzielić praktyki zawodowej lekarza od jego prywatnego życia. Lekarz nadużywający alkoholu nie wytrzeźwieje przecież w chwili przekroczenia progu szpitala. I nie jest istotne, czy przeholował poprzedniego wieczora, na przyjęciu lub w domu, czy już na terenie placówki medycznej w godzinach pracy.

Kolejną kwestią etyczną jest problem korupcji. Zjawisko to zanalizował, zmarły przed 2 laty wybitny lekarz z Włocławka, prof. Stanisław Sterkowicz w swoim artykule "O godności zawodu lekarza".7 Kwestie korzyści finansowych zawsze były i są delikatnym tematem; kto ich dotyka, naraża się nieuchronnie na krytykę, a nawet atak. Piszący te słowa zdaje sobie z tego sprawę, jednakże wie, że nie można tu milczeć. I że każdy we własnym sumieniu powinien przemyśleć tę kwestię. Już Hipokrates pisał o bezinteresowności lekarza; jeszcze bardziej cechę tę ukazał ewangeliczny Samarytanin, wyciągając z własnej kieszeni dwa denary i pozostawiając je gospodarzowi. "Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał" – dodał na odchodnym. Lekarze usprawiedliwiają się czasem, twierdząc, że skoro państwo pozwala na nieetyczne, drastycznie niskie płace, mają prawo to sobie zrekompensować, przyjmując od pacjenta "kopertę". To raczej państwo powinno się wstydzić, że toleruje tak niskie wynagrodzenia za tak odpowiedzialną i trudną pracę. Płace lekarzy i (szczególnie) pielęgniarek są nadal niskie. Z pewnością stanowi to okoliczność sprzyjającą nieuczciwym praktykom, ale czy można je usprawiedliwiać? Dla wielu – myślę, że dla większości – lekarzy "ważna jest sztuka, a nie kopiejka", jak mawiał Dostojewski. "Jako młodego medyka wychowano mnie w przekonaniu, że powinniśmy otrzymywać należyte wynagrodzenie za naszą pracę, ale że jesteśmy również gotowi – i mamy obowiązek – leczyć chorych bez wynagrodzenia. […] Rzecz zabawna, przekonaliśmy się, że im więcej chorych lekarz leczył bezpłatnie, tym lepiej mu się powodziło" – wspomina R. Fenigsen. 8 W tej kwestii należy rozróżnić dwie sytuacje. Wyrazy wdzięczności nieoczekiwane przez lekarza, wyrażane przez zadowolonego pacjenta po zakończeniu diagnostyki czy terapii, nie są przejawem korupcji – czy lekarz przyjmie ów symboliczny gest wdzięczności (kwiaty, książkę, płytę CD itp.) czy nie, zależy od niego samego. Czymś innym jest jednak uzależnianie wykonania jakiegoś badania czy zabiegu od korzyści finansowej, domaganie się tego wprost lub w sposób dwuznaczny; w takim przypadku mamy do czynienia z postępowaniem nie tylko nieetycznym, ale niezgodnym z prawem.

Za zdecydowanie nieetyczne należy uznać praktyki sprzedawania przez lekarzy zakładom pogrzebowym informacji o zgonach chorych, którym wcześniej udzielali pomocy. Na podobną ocenę zasługuje opisany przez prof. S. Sterkowicza przypadek kradzieży przez lekarza importowanych, drogich leków ze szpitala, wykorzystywanych później w prywatnej praktyce. Jeszcze innym przykładem nieetycznego postępowania jest wystawianie "lewych" L4 – zwłaszcza gdy towarzyszy temu odpowiednia gratyfikacja pieniężna – czy też niepokrywających się z rzeczywistością zaświadczeń o niezdolności do pracy (np. rencistom i osobom zagrożonym zwolnieniem z pracy); zaświadczeń o niemożności stawienia się przed sądem osobom, przeciwko którym toczą się procesy karne; zaświadczeń o stanie zdrowia uniemożliwiającym odbywanie kary więzienia skazanym prawomocnymi wyrokami; zaświadczeń, które miały zwolnić od kary za spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości itp. "Czy komuś we władzach korporacji lekarskiej zależy w ogóle na tym, aby takie praktyki zwalczać?" – pyta prof. Sterkowicz. Profesor postuluje powołanie lekarskich sądów honorowych, na wzór tych jakie działały w przedwojennej Polsce. Powinny one dbać o zachowanie przez wszystkich lekarzy wysokich standardów moralnych w codziennej praktyce medycznej, a w przypadku stwierdzenia czynu niegodziwego powinny dążyć do naprawienia wyrządzonej szkody i zapobiegać zaistnieniu podobnych sytuacji w przyszłości. "Można rozważyć, czy tak poszerzoną działalnością nie mogliby się zajmować rzecznicy odpowiedzialności zawodowej".9

Godność lekarza w życiu społecznym i prywatnym

Zasada poszanowania godności zawodu lekarskiego obowiązuje lekarza w trakcie wykonywania czynności w placówce medycznej. Powstaje tu jednak pytanie: Czy można oddzielić jego sferę życia zawodowego od życia prywatnego? Niewątpliwie tak. Każdy ma prawo do osobnej przestrzeni życia osobistego – oddania się swojej rodzinie, dzieciom, realizacji swych pasji czy zaangażowaniu społecznemu. Rozdział taki jest jednak czasami trudny, a nawet znane są przypadki świetnych chirurgów, którym pacjenci zawsze ufali, chociaż równocześnie panowała powszechna opinia, że są ludźmi nieumiejącymi się uporać ze swoim nałogiem. Co więcej – społeczeństwo nieraz "przymyka oko" na rozmaite ekscesy danego lekarza, wiedząc, że w swojej dziedzinie jest znakomitym fachowcem. Gdyby mieć do wyboru oddanie się w ręce chirurga-profesjonalisty, równocześnie prowadzącego niezbyt moralne życie, a chirurga prawego, lecz mało kompetentnego, każdy z nas z pewnością wybrałby tego pierwszego. A jednak już Hipokrates stawiał wszystkim adeptom sztuki medycznej wysokie wymagania – niemal obowiązek – dbania o morale swojego życia. Lekarzem jest się zawsze – zarówno w placówce medycznej w godzinach pracy, jak i poza nią. Także w domu, w sklepie, na ulicy, wszędzie. Lekarz zawsze powinien ratować ludzkie życie i nigdy z tego obowiązku nie może być zwolniony. Leczy on nie tylko ciało chorego, lecz całego człowieka – obejmując także jego sferą psychiczną i duchową. Stąd tak istotna jest całościowa prawość jego życia. Z najlepszą zatem sytuacją mielibyśmy do czynienia wówczas, gdyby lekarz był zarówno znakomitym fachowcem (troska o soma pacjenta), jak i człowiekiem o wysokiej moralności (troska o jego psyche).

Lekarz powinien więc dbać tak o godność zawodu, jak i o swoją godność osobistą we wszystkich okolicznościach swego życia. Ważny jest każdy jego gest wobec pacjenta, każde słowo, spojrzenie, nawet sposób ubierania się – właściwym ubiorem okazuje się m.in. szacunek dla pacjenta. Nie powinien zapominać, że wciąż dla wielu ludzi stanowi swoisty wzór i normę postępowania. Podobnie jak kapłan lub nauczyciel wywiera ogromny wpływ na formowanie sumień i postaw moralnych wielu ludzi, z którymi przyszło mu żyć. Nie każdy, oczywiście, może być lekarzem-społecznikiem tego formatu, co Albert Schweitzer. Nie każdy znajdzie się w obliczu dramatycznego wezwania wewnętrznego, by iść na śmierć ze swymi podopiecznymi jak Janusz Korczak. Każdy jednak lekarz jest zobowiązany do życia uczciwego, prawego, jakie przyrzekał kiedyś na własny honor.

Na zakończenie…

Autor niniejszego artykułu pragnie przeprosić, jeśli kogoś uraził czy dotknął zawartymi w tym tekście stwierdzeniami. Na pewno nie miał takiego zamiaru. Pragnął jedynie podzielić się swoimi refleksjami, opartymi na świadectwach pacjentów i lekarzy. Jak pisał jeden z nestorów polskiej medycyny: "Tradycyjna szkoła lekarska, zarówno studia, jak i (zwłaszcza) podyplomowy staż szpitalny (…) wpajały nam przekonanie, że medycyna jest zajęciem ważnym i wyjątkowym. Rozumieliśmy także, że wobec uprzywilejowanej pozycji lekarza i ogromnej słabości chorego normy etyczne obowiązujące lekarzy muszą być szczególnie wysokie, wyższe od tych, które obowiązują innych członków społeczeństwa".10

Przypisy:

1. www.gazetalekarska.pl/xml/nil/gazeta/numery/n2006/n200606/n20060614
2. Por. R. Fenigsen: Przysięga Hipokratesa: rozważania o etyce i eutanazji. Warszawa, 2010: 41–42
3. Tamże: 39–40
4. http://www.bhp.org.pl/Article33.html
5. Np. www.nasze.fm/news,12 351 (Sieradz); http://www.rp.pl/artykul/702 349.html (Wałcz); http://www.nasze.fm/news,12351 (Gniezno); http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/570871,wdebrznie-pijany-lekarz-przyjmowal-pacjentow,id,t.html?cookie=1 (Debrzno) i in.
6. "Wykonywanie czynności zawodowych pod wpływem alkoholu może stanowić przestępstwo narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Lekarze odpowiadają zazwyczaj na podstawie art. 160 § 2 lub § 3 kodeksu karnego: § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku" – http://www.lekarziprawo.pl/lekarz-pod-wplywem-odpowiedzialnosc-karna. Karze aresztu albo grzywny podlega ten, kto wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości znajduje się w stanie po użyciu alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka i podejmuje w tym stanie czynności zawodowe lub służbowe (Art. 70. § 2)" – K. Przyborowska: Lekarz "pod wpływem" – odpowiedzialność karna – http://www.lekarziprawo.pl/lekarz-pod-wplywem-odpowiedzialnosc-karna/
7. S. Sterkowicz: O godności zawodu lekarza. http://www.sluzbazdrowia.com.pl/artykul.php?numer_wydania-=3317&art=1
8. R. Fenigsen: dz. cyt.: 136–137
9. S. Sterkowicz: dz. cyt.
10. R. Fenigsen: dz. cyt.: 134