Skróty: KEL – Kodeks Etyki Lekarskiej
Zanim człowiek rozpocznie realizację jakiegokolwiek
przedsięwzięcia, powinien sobie jasno
określić cel, do którego będzie zmierzał. Jaki jest
cel medycyny? Odpowiedź ma dla lekarza istotne
znaczenie – pozwala mu uzmysłowić sobie, po co w ogóle został lekarzem; po co każdego dnia przychodzi
do szpitala, kliniki, przychodni, domu
chorego; po co podejmuje się wykonywania wielu
czynności tak specyficznych dla jego zawodu, a raczej
powołania. Czy tylko w celach zarobkowych?
Cel medycyny, na pierwszy rzut oka, wydaje
się oczywisty – jest nim terapia pacjenta. Warto
jednak możliwie najbardziej ten cel uszczegółowić. W art. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej (KEL)
napisano, że „powołaniem lekarza jest: ochrona
życia i zdrowia ludzkiego, zapobieganie chorobom,
leczenie chorych oraz niesienie ulgi w cierpieniu.
Lekarz nie może się posługiwać wiedzą i umiejętnością
lekarską w działaniach sprzecznych z tym
powołaniem”. W zapisie tym autorzy KEL sprecyzowali
jasno cele medycyny, które można uszeregować w następującym porządku chronologicznym:
1) prewencja; 2) terapia (w tym rehabilitacja i różne
aspekty opieki nad chorym); 3) łagodzenie bólu,
cierpienia i towarzyszenie w umieraniu. Cel pierwszy
– prewencja, czyli zapobieganie chorobom, niosące
korzyści nie tylko dla indywidualnych osób,
ale też dla całego społeczeństwa i systemu ochrony
zdrowia (choćby poprzez uniknięcie kosztów diagnostyki i leczenia) – wydaje się oczywisty, dlatego w dalszej części artykułu skupimy się na pozostałych
celach.
Terapia, opieka nad chorym, rehabilitacja
Gdy prewencja okaże się nieskuteczna i człowiek
zachoruje lub stanie się niepełnosprawny wskutek
nieszczęśliwego wypadku, wówczas lekarz podejmuje
działania lecznicze zmierzające do przywrócenia
zdrowia lub pełnosprawności pacjenta.
Realizuje w ten sposób drugi cel swojej profesji,
zawarty także w przyrzeczeniu lekarskim: „służyć
życiu i zdrowiu ludzkiemu; chorym nieść pomoc
bez żadnych różnic”. Terapia to urzeczywistnienie
właściwego powołania lekarza i celu medycyny.
Jest ona „aktem medycznym w sensie ścisłym,
skierowanym do zwalczania chorób w ich przyczynach,
przejawach i skutkach”.1 Ktoś podejmuje
studia medyczne właśnie po to, by swoją wiedzą i umiejętnościami służyć chorym, stosując właściwe
ich leczenie. Żaden inny cel – czy to komercyjny,
czy pragmatyczny, ekonomiczny, użyteczny czy
jakikolwiek inny – nie może mieć pierwszeństwa.
Słowa Hipokratesa: Salus aegroti suprema lex esto
(zdrowie chorego najwyższym prawem) uzupełniono w KEL: „Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają
lekarza z przestrzegania tej zasady”.
Proces leczenia pacjenta rozgrywa się na dwóch
etapach: 1) trafnej diagnozy oraz 2) terapii połączonej z opieką nad chorym. Klucz do sukcesu
terapeutycznego stanowi właściwe rozpoznanie
choroby, co często nie jest łatwe. Potrzeba – jak podkreśla R. Fenigsen – całkowitego skupienia
uwagi na pacjencie, wysłuchania historii jego
choroby czy nawet części jego życiorysu; dopiero
potem można wykonać odpowiednie badania pomocnicze.2
A. Szczeklik pisze w „Kore”: „Zanim
lekarz przystąpi do badania, które nazywamy
przedmiotowym, czy do oglądania, obmacywania,
opukiwania i osłuchiwania, rozmawia z chorym,
słucha jego opowieści, poznaje historię choroby”.3
Czy to dzisiaj utopia, gdy lekarz ma dla pacjenta
coraz mniej czasu? Nie – to realizacja jednego z głównych celów medycyny! Jeśli lekarzowi
zabiera się tę możliwość, powinien on się domagać
poszanowania tego priorytetowego zadania
swojej profesji – czasu i odpowiednich warunków
do dokładnego zbadania pacjenta. Jest wszakże
na usługach chorego człowieka, a nie instytucji.
Jednak przede wszystkim lekarz powinien być
świadomy obowiązku dołożenia wszelkich starań,
by właściwie zbadać pacjenta i ustalić trafne rozpoznanie.
Najwłaściwszym dążeniem medycyny jest
„zdrowie, czyli właściwe funkcjonowanie organizmu
człowieka jako całości [czyli] funkcjonowanie
organizmu zgodnie ze specyficzną dla niego
sprawnością, doskonałością”.4 Dlatego lekarz –
po ustaleniu rozpoznania – wdraża czynności
mające przywrócić pacjentowi zdrowie. Powinien
to czynić zgodnie ze sztuką lekarską, unikając
wszelkich działań szkodliwych (primum non nocere)
lub wykraczających poza jego kompetencje.
Oprócz stosowania różnych metod terapii powinien
też uczestniczyć w zapewnianiu szeroko rozumianej
opieki duchowej (z tym aspektem opieki
nad pacjentami Czytelnik będzie mógł się wkrótce
zapoznać na łamach „Medycyny Praktycznej”).
Taki sposób postępowania jest wyrazem holistycznego
podejścia do pacjenta oraz przeświadczenia,
że lekarz leczy człowieka, a nie tylko „przypadek
chorobowy”. Jak pisał jeden z nestorów polskiej
etyki medycznej, Teodor Heiman: „medycyna ma za zadanie pomagać ludziom chorym oraz potrzebującym
pomocy. Jej problemem właściwym jest i pozostanie nie choroba, lecz człowiek chory. Znaczenie
medycyny leży właśnie w tym przedmiocie – w człowieku, którego dobra najwyższe – zdrowie i życie ma ona strzec i ochraniać”.5
Terapia nie zawsze prowadzi do wyleczenia, ale
powinna przynosić ulgę w cierpieniu i/lub poprawę
funkcjonowania. Skrajnym przykładem jest pielęgnacja
osób w przewlekłym stanie wegetatywnym. W takim przypadku nie można mówić o procesie
leczenia w sensie ścisłym, jednakże zabiegi medyczne
są ukierunkowane na jak najlepsze funkcjonowanie
pacjenta i łagodzenie objawów jego
choroby. Dlatego są one – w znaczeniu szerszym –
także zabiegami o charakterze terapeutycznym.6
Jak zauważa T. Biesaga: „cel, jaki stanowi leczenie i troska o pacjenta, nie jest ustanawiany
konwencjonalnie przez społeczność, obyczajowość
czy kulturę. Wyrasta on z samej natury medycyny, z praktyki medycznej. Leczenie chorego jest celem
wewnętrznym działalności medycznej, a na przykład
zarabianie pieniędzy, rozwiązywanie problemów
społecznych czy politycznych stanowi cel
zewnętrzny”.7 Bezpośrednim zanegowaniem terapeutycznego
celu medycyny byłoby zatem uciekanie
się do środków nieadekwatnych do sytuacji
pacjenta, nieprzynoszących mu korzyści czy wręcz
szkodliwych, zwłaszcza odstąpienie od leczenia
lub podejmowanie działań mających doprowadzić
do śmierci pacjenta. Lekarz, który postępowałby w taki sposób, odrzucałby fundamentalny cel
medycyny.
Łagodzenie bólu, cierpienia i towarzyszenie w umieraniu
Kiedy działania prewencyjne i terapeutyczne zawiodą,
lekarzowi pozostaje już tylko łagodzenie skutków choroby oraz towarzyszenie umierającemu
człowiekowi w jego ostatnich chwilach życia.
Śmierć nie jest porażką ani lekarza, ani medycyny
– nie można jej bowiem ostatecznie zapobiec.
Ludzkie życie jest – jak pisał M. Heidegger – „byciem
ku śmierci”. Do rutynowych działań medycznych
wobec pacjenta znajdującego się u kresu życia
należą m.in.: opieka pielęgnacyjna, nawadnianie i żywienie, łagodzenie bólu (zwłaszcza totalnego8) i innych dolegliwości – czyli zwyczajne postępowanie
terapeutyczne dostosowane do stanu pacjenta.
Ponieważ człowiek w stanie terminalnym znajduje
się w szczególnej sytuacji (umierania), w wielu
przypadkach lekarz staje się członkiem zespołu
opieki paliatywnej, którego celem działania jest
osiągnięcie najlepszej możliwej jakości życia chorego i jego bliskich. Lekarz powinien wówczas autentycznie
interesować się chorym i nie dopuszczać w swoim postępowaniu pośpiechu.
Zanegowanie tego trzeciego celu medycyny
może się dokonać „przez nadmiar” albo „przez
brak”. Przez nadmiar – gdy lekarz nie akceptuje
nieuchronności śmierci i stosuje wobec pacjenta
uporczywą formę terapii, nieadekwatną do jego
stanu, używając środków nieproporcjonalnych,
tzn. niebezpiecznych, zwiększających cierpienie,
nieprzynoszących istotnych korzyści. Takie działanie
jest sprzeczne z integralnie pojętym dobrem
pacjenta. Negacja „przez brak” celu medycyny w terminalnym stanie pacjenta polega z kolei
na odstąpieniu od stosowania środków proporcjonalnych,
zwyczajnych, co jest synonimem eutanazji
biernej, jak i przez wszelkie działanie o charakterze
eutanatycznym. Od działania tego odcinał
się już Hipokrates, gdy w tekście swej przysięgi
stwierdzał: „Nikomu, nawet na żądanie, nie dam
śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej
doradzał”.
Co nie jest celem działania lekarza?
Na zakończenie warto przytoczyć, co według KEL nie jest i nigdy nie może się stać celem medycyny, czyli celem działania lekarza (i każdego pracownika służby zdrowia):
1) działania dążące do bezpośredniego uśmiercenia
pacjenta (także w okresie prenatalnym)
2) zaniechanie leczenia, gdy nie ma do tego podstaw
3) zaniechanie opieki nad pacjentem
4) jakiekolwiek szkodliwe działania lekarza wobec
pacjenta (np. niekompetencja zawodowa, udział w torturach)
5) przedkładanie celów naukowych, społecznych, ekonomicznych czy politycznych ponad dobro
pacjenta (np. szkodliwe eksperymentowanie na pacjencie, ludobójstwo, korupcja)
6) zmienianie natury ludzkiej (np. poprzez tworzenie chimer zwierzęco-ludzkich).
Przypisy
1. Karta Pracowników Służby Zdrowia, nr 62
2. Por. R. Fenigsen: Przysięga Hipokratesa. Warszawa, 2010: 176–177
3. A. Szczeklik: Kore. Kraków, 2007: 16
4. L.R. Kass: The end of medicine and the pursuit of health. W: L.R. Kass: Toward a more natural science. New York, 1985: 174
5. T. Heiman: Etyka lekarska: obowiązki lekarza. Warszawa, 1917: 1
6. Jeśli pierwszorzędny cel terapeutyczny medycyny nie może być urzeczywistniony, wówczas „celem medycyny jest (…) opieka i pomoc pacjentowi, by żył mimo bólu, dyskomfortu lub niepełnosprawności”; E. Pellegrino, D. Thomasma: The virtues in medical practice.
New York, Oxford, 1993: 53
7. T. Biesaga: dz. cyt.
8. Ból totalny stanowi szczególną formę cierpienia polegającą na połączeniu bólu fizycznego z ciężką depresją
psychiczną, powiązaną z myślami samobójczymi.