Gdy dziecko puka do apteki
Jakie będą społeczno-prawne skutki umożliwienia dzieciom zakupu preparatów z grupy tzw. antykoncepcji awaryjnej?
Jakie będą społeczno-prawne skutki umożliwienia dzieciom zakupu preparatów z grupy tzw. antykoncepcji awaryjnej?
Dokąd doprowadzi nas dyskusja dotycząca swobodnego dostępu do tzw. awaryjnych środków antykoncepcyjnych? - pyta dr n. społ. Błażej Kmieciak.
Co drugie cięcie cesarskie wykonywane jest planowo, z różnych wskazań medycznych. Na ich liście nie ma tokofobii, czyli lęku przed ciążą i porodem. Ale ginekolodzy nie kryją, że spora część zaświadczeń od okulistów, ortopedów, kardiologów – jest przez ciężarne po prostu „załatwiana”.
Ok. 2050 r. większość kobiet będzie zachodzić w ciążę drogą in vitro z użyciem zamrożonego uprzednio materiału genetycznego - twierdzi „ojciec pigułki antykoncepcyjnej”, prof. Carl Djerassi. Oznaczałoby to, że nadejdzie epoka, kiedy seks stanie się „czysto rekreacyjny”.
Historia cięcia cesarskiego była początkowo historią nieszczęścia – śmierci matki połączonej z dramatyczną próbą uratowania dziecka. Zabieg ten był bowiem ostatecznością, a wykonywano go jedynie kiedy kobieta umarła w trakcie porodu.
Obecność douli przy porodzie wciąż jest rzadkością. Tymczasem dowiedziono, że jej uczestnictwo przynosi nawet więcej korzyści niż obecność partnera.
W propozycji ministerstwa dotyczącej leczenia niepłodności nie wspomina się o diagnozie kobiety lub mężczyzny mających trudności z poczęciem dziecka. Co więcej, ani oni, ani zarodek nie są traktowani w projekcie ustawy jako pacjenci.
„Są tacy, którym ten lęk przeszkadza żyć” – zaczyna się artykuł opublikowany w tygodniku „Polityka”. Paraliżujący strach przed rakiem dotyka tak wielu pacjentów, że uznano go za osobną jednostkę chorobową.
Lektura opublikowanych w ostatnim czasie opinii dotyczących projektu Ustawy o leczeniu niepłodności uświadamia, że do polskiej dyskusji bioetycznej na poważnie dołączył wątek psychologiczny. Z dokładnej analizy części stanowisk wynika jednak, że nie w pełni zrozumiano, jak ważne są potencjalne konsekwencje natury psychicznej, które wiążą się z korzystaniem z metod wspomaganego rozrodu - pisze dr n. społ. Błażej Kmieciak.
Od kilku tygodni obserwuję – jak wiele innych osób – sprawę prof. Bogdana Chazana. Patrzę na nią jednak z nieco innej perspektywy. Przez blisko 10 lat miałem okazję pełnić funkcję rzecznika praw pacjenta w kilku łódzkich szpitalach. I to właśnie temat uprawnień osoby leczonej był dla mnie szczególnie istotny w toczącej się debacie.