×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Czy uchodźcy mogą przynieść choroby zakaźne do Polski?

Wywiad z dr. n. med. Wacławem Leszkiem Nahorskim z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej GUM, Konsultantem Krajowym w dziedzinie medycyny morskiej i tropikalnej

"Ryzyko jest zawsze większe w przypadku zawleczenia choroby przez imigrantów" - mówi konsultant krajowy w dziedzinie medycyny morskiej i tropikalnej, postulując przeprowadzenie kampanii edukacyjnej dot. możliwości wystąpienia chorób przyniesionych przez imigrantów.

Syria, refugees, Hungary

Uchodźmy na węgierskim dworcu Keleti w Budapeszcie. Fot. Mścisław Chernow / Wikimedia

Adam Chabiński: Czy uchodźcy z krajów tropikalnych mogą być przyczyną zawleczenia groźnych zakażeń na teren naszego kraju?

Dr. Wacław Leszek Nahorski: Oczywiście. Ryzyko zawsze istnieje. Rdzenni mieszkańcy tamtych krajów zawsze stanowią większe ryzyko zawleczenia pewnych chorób. Wynika to z faktu, że przeważnie przebywają w trudnych warunkach higieniczno-sanitarnych. Z racji obecności różnych czynników biologicznych, jak np. wirusy, bakterie czy pierwotniaki, które często znajdują się w organizmach wielu uchodźców, imigranci mogą stanowić zagrożenie dla siebie samych i otoczenia. Osoba, która niekoniecznie jest chora może być nosicielem takich chorób, jak np. dur brzuszny, paradury, dur plamisty czy robaczyce. Faktem jest, że nasze warunki klimatycznie i środowiskowe nie sprzyjają rozwojowi wielu chorób, ale do zakażenia dojść może.

Taki wypadek zdarzył się np. na Haiti. Po trzęsieniu ziemi zjawiły się tam służby ratownicze m.in. z Azji. Po jakimś czasie u rdzennych mieszkańców wyspy zaobserwowano objawy cholery. Okazało się, że zaraziły się od członków ekip ratowniczych, którzy byli nosicielami przecinkowca cholery. Tak więc ryzyko jest i – co więcej – nie jesteśmy w stanie określić jak duże, gdyż nie ma obowiązku badania uchodźców. Jeżeli imigranci znajdują się w ośrodkach zamkniętych, to służby sanitarne mogą przeprowadzać odpowiednie badania. W przypadku, gdy uchodźcy poruszają się swobodnie po terenie danego kraju, nie ma nad nimi żadnej kontroli. Warunkiem „wkroczenia do akcji” tych służb jest decyzja Głównego Inspektoratu Sanitarnego związana z wykryciem ognisk chorób zakaźnych.

Czy ryzyko przywleczenia choroby przez uchodźcę jest istotnie większe w porównaniu z ryzykiem zawleczenia przez podróżujących do tropików Polaków?

Tak. Takie ryzyko jest zawsze większe w przypadku zawleczenia choroby przez imigrantów. Mogłoby tak być, np. z zawleczeniem polio, błonicy czy wirusowej choroby MERS. Warto pamiętać, że u uchodźców nadal często występuje gruźlica, a poza tym zawsze mogą zostać przywleczone choroby przenoszone drogą pokarmową i płciową.

Czy wystąpienie duru powrotnego wśród uchodźców w ośrodku w Niemczech może być przykładem choroby zawleczonej? Czy jest raczej efektem złych warunków higienicznych, w jakich ci ludzie musieli podróżować do Europy?

Tego nie da się obecnie stwierdzić. Mogła to być nawet tylko jedna osoba będąca nosicielem lub w okresie wylęgania się choroby. Wskutek obecności wszy nastąpiło przeniesienie choroby na osoby z otoczenia.

Czy w opiece zdrowotnej sprawowanej nad uchodźcami powinni brać udział również tropikaliści? Jakie byłyby ich zadania?

Problem w tym, że typowych tropikalistów jest niezwykle mało i znajdują się jedynie w największych miastach. Nasz instytut (Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej – przyp. red.) prowadzi szkolenia dla lekarzy różnych specjalności, są to tzw. poradnie medycyny podróży. Dzięki takim działaniom środowisko lekarskie jest wyczulone na naszych turystów podróżujących po terenach endemicznych.

Wydaje mi się, że w związku z falą uchodźców należałoby przygotować kampanię edukacyjną, co do możliwości wystąpienia chorób zawleczonych przez imigrantów. W sytuacjach wątpliwości diagnostycznych tacy imigranci będą – rzecz jasna – wymagali konsultacji.

Jakich najczęściej zakażeń „egzotycznymi” patogenami można się spodziewać u uchodźców z krajów obecnie objętych działaniami wojennymi (gł. afrykańskich)?

Na pierwszym miejscu jest malaria. Później kolejno: pełzakowica, schistosomatoza zwana również bilharcjozą, pojedyncze przypadki leiszmaniozy oraz robaczyce przewodu pokarmowego.

Czy wystąpienie gorączki u osoby ze statusem uchodźcy (bądź oczekującej na przyznanie takiego statusu) powinno budzić dodatkową czujność u opiekującego się nim lekarza?

Oczywiście. Na przykład w przypadku leiszmaniozy trzewnej czy malarii oprócz gorączki występują zmiany we krwi pacjenta, sugerujące schorzenia hematologiczne. Swego czasu pojawiły się w Polsce pojedyncze przypadki śpiączki afrykańskiej, ale ze względu na brak wektora choroba ta nie miała możliwości przeniesienia na naszych obywateli.

Rozmawiał Adam Chabiński

20.10.2015
Zobacz także
  • Codziennie tysiąc - druga część reportażu portalu mp.pl z Grecji
  • Niewidzialni
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta