×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Między marzeniami a rzeczywistością

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Polskie szpitale publiczne są zadłużone na ponad 11 miliardów złotych. Ministerstwo Zdrowia przygotowuje pakiet naprawczy, a minister twierdzi, że sytuację placówek poprawi wkrótce sieć. Co więcej, powołuje się na „sygnały płynące z niektórych szpitali”, które już zdążyły ocenić, że ich sytuacja się poprawia. Czy tak jednak jest?

Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

We wtorek w Warszawie odbyła się konferencja „Inwestycje społeczne ZDROWIE+”, zorganizowana przez Okręgową Izbę Lekarską w Warszawie. Głównym punktem programu było wystąpienie gościa z Danii. Kjeld Moller Pedersen, profesor ekonomii i polityki zdrowia Center of Health Economics Research, COHERE Syddansk Universitet/University of Southern Denmark, dzielił się doświadczeniami swojego kraju w zakresie organizacji i finansowania ochrony zdrowia.

Duńska ochrona zdrowia w swoim podstawowym kształcie w tym roku świętuje jubileusz 125-lecia. Tymczasem polski model jest nie tylko w nieustannej przebudowie (to jeszcze byłoby zrozumiałe, teoretycy zarządzania twierdzą nawet, że źródłem stabilizacji systemów są kontrolowane zmiany), ale wręcz burzony i budowany od nowa. Przynajmniej w sferze politycznych ambicji i deklaracji, które również nie pozostawiają systemu obojętnym, bo wprowadzają spore zamieszanie.

Ale różnic między Danią a Polską jest więcej. Wychodząc od tych najbardziej oczywistych (Dania, jeden z najbogatszych krajów świata, jednocześnie liczy sobie niecałe 6 milionów obywateli), po bardziej złożone.

W kraju dobrobytu istnieje społeczne przyzwolenie na dywersyfikację źródeł finansowania ochrony zdrowia. Lwia część – ok. 80 proc. – pokrywana jest z podatków. 17 proc. pochodzi z kieszeni obywateli (wprost lub przez dodatkowe ubezpieczenia). Resztę dokładają samorządy, przede wszystkim gminy. Wszyscy obywatele mają gwarantowany faktyczny dostęp do opieki medycznej. Maksymalny czas oczekiwania na świadczenie szpitalne (diagnoza, rozpoczęcie leczenia) to 30 dni. Jeśli system nie dotrzymuje terminu, pacjent ma prawo bezpłatnie skorzystać z leczenia prywatnego. Za co więc Duńczycy (niemało) dopłacają? Przede wszystkim za leki, ale też za leczenie stomatologiczne (niemal pełnopłatne dla wszystkich dorosłych, bezpłatne dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia).

Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej jest prawdziwym gatekeeperem duńskiego systemu. Jeden lekarz opiekuje się 1,6 tysiącem pacjentów. Nawet 90 proc. z nich przynajmniej raz w ciągu roku kontaktuje się ze swoim lekarzem (włączając w tę statystykę kontakt telefoniczny lub mailowy). Średnia liczba kontaktów (niekoniecznie wizyt!) to 7-8 w ciągu roku.

Duńczycy postawili na publiczną własność szpitali (98 proc.) i całkowicie prywatną lecznictwa pozaszpitalnego, które działa na podstawie kontraktów podpisywanych z regionami.

Czy Polska mogłaby pójść w ślady Danii? Na część różnic zwracał w swoim koreferacie prof. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, część punktowali uczestnicy dyskusji. Marek Wesołowski, prezes SGA, firmy, która wspiera zarządzanie szpitalami, zwracał uwagę, że w Danii „ostre dyżury” pełni mniej niż 30 szpitali. – Biorąc pod uwagę tylko liczbę ludności, wychodzi że w Polsce powinno to być ok. 180 placówek. A przecież nie mamy wysp, przez ostatnich kilkanaście lat inwestowaliśmy w drogi. Średni czas dojazdu polskiego pacjenta do szpitala wynosi w tej chwili 13 minut! – mówił, zwracając uwagę, jak bardzo nieracjonalne, wręcz absurdalne, są wydatki na utrzymywanie całej bazy szpitalnej.

– Miałem okazję uczestniczyć w pracach zespołu prof. Zbigniewa Religi, który przygotował sieć szpitali opartą na trzystu placówkach. Problem polega na tym, że nie ma wśród polityków chętnych, by taki projekt autoryzować i przeprowadzić – ripostował p.o. prezesa NFZ Andrzej Jacyna. – Sieć szpitali, która wystartowała 1 października, też w pierwotnych założeniach miała wyglądać inaczej.

Według Jacyny, tworząc sieć szpitali, Polska weszła na ścieżkę racjonalizacji wydatków na szpitalną część systemu. Przede wszystkim dzięki temu, że został zatrzymany proces rozdrabniania kontraktów na lecznictwo szpitalne i tworzenia wąskoprofilowych jednostek. Z czasem, jego zdaniem, być może stanie się możliwa koncentracja świadczeń.

Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP, zwracał uwagę, że przez kilkanaście lat sektor prywatny, tworząc i rozwijając szpitale, zapewniał ochronie zdrowia to, czego potrzebowała po latach niedoboru: jakość i konkurencję. Przekonywał też, że potrzebna jest nie tylko debata, ale i szybkie decyzje dotyczące możliwości współpłacenia za świadczenia zdrowotne. – Absurdalne jest to, że pacjent, który nie chce lub nie może czekać w kolejce do operacji zaćmy, albo potrzebuje lepszych soczewek, może mieć zabieg refundowany, jeśli wyjedzie za granicę – wtórowała prof. Dorota Karkowska z Uczelni Łazarskiego.

22.11.2017
Zobacz także
  • Bank Światowy uratuje szpitale?
  • Czy sieć szpitali to sukces?
  • Sieć szpitali nie naprawi ochrony zdrowia
  • Pacjent w sieci będzie zadowolony?
  • Radziwiłł: 14 mld zł szpitalnych długów
  • Nieubezpieczeni pacjenci zadłużają szpitale
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta