×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Emigracja lekarzy, czyli współczesny jasyr

Małgorzata Solecka
Kurier MP

– Trzysta lat temu brali w jasyr, dziś sami jedziemy i zostajemy – w weekend premier Mateusz Morawiecki po raz kolejny podzielił się z wyborcami swoją diagnozą jednego z podstawowych problemów ochrony zdrowia, czyli braków kadrowych wśród lekarzy. Diagnozą o tyleż barwną, co mało odpowiadającą prawdzie.

Premier Mateusz Morawiecki. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

– W Polsce brakuje 30 tysięcy lekarzy. Tylu wyjechało w ostatnich 15-20 latach na Zachód. Czyli biedna Polska na dorobku wspiera bogaty Zachód, bogatą Szwecję, bogate Niemcy – ubolewał szef rządu. Potwierdzając, jak niewiele wie o problemach służby zdrowia i ich przyczynach.

Słowa premiera potwierdzają jedynie, że nie ma mowy o porzuceniu retoryki, zgodnie z którą Polska jest ofiarą. Najpierw wschodu (jasyr), teraz Europy (emigracja zarobkowa). Ile to ma wspólnego z rzeczywistością, i czy rzeczywiście to wyjazdy lekarzy za granicę powodują, że polscy pacjenci muszą czekać w wielomiesięcznych kolejkach a system ochrony zdrowia jest mało wydolny?

Najpierw zastrzeżenie co do pojawiających się liczb. 30 tysięcy wydaje się szacunkiem mocno przesadzonym. Bardzo mocno, bo do tej pory izby lekarskie podawały raczej dane dotyczące liczby pobranych zaświadczeń, dających możliwość podjęcia pracy w krajach Unii Europejskiej. I mowa była raczej o kilkunastu tysiącach pobranych dokumentów – od 2004 roku. Fala wyjazdów zaczęła się bowiem wraz ze wstąpieniem Polski do UE, więc nie ma raczej mowy o trwającym dwadzieścia lat drenażu: przed 2004 rokiem lekarze (i inni wybitni specjaliści) też wyjeżdżali, ale były to przypadki indywidualne.

Biedna Polska na dorobku wspiera bogaty Zachód, bogatą Szwecję, bogate Niemcy, bogatą Francję. Czy to jest normalne? Nie jest to normalne – mówi Mateusz Morawiecki, choć jako były prezes banku, człowiek obyty w świecie biznesu, powinien wiedzieć, że jest dokładnie przeciwnie: że w wolnym świecie jest to zjawisko absolutnie normalne. Nawet jeśli budzi wątpliwości natury etycznej, i różne kraje próbują rozwiązać problem drenażu mózgów, stawiając pewne bariery, ograniczenia – to właśnie jest norma. Do bogatych krajów zachodniej Europy w poszukiwaniu lepszego zatrudnienia od wielu lat wyjeżdżali lekarze z Grecji, Portugalii i Hiszpanii. Można ich znaleźć w szpitalach brytyjskich czy niemieckich. Niemieckie i austriackie szpitale poszukują specjalistów w Czechach i na Węgrzech – tak samo, jak w Polsce.

Gdy Polska wstępowała do Unii Europejskiej, najbardziej zdeterminowani w ściąganiu lekarzy z Polski byli Brytyjczycy: agencje prześcigały się w składaniu ofert, kusząc zawrotnymi zarobkami, pakietami bonusowymi, dogodną możliwością łączenia pracy w Wielkiej Brytanii z pracą w Polsce (dyżury weekendowe). Ciekawe, że Wielkiej Brytanii Mateusz Morawiecki nie wymienił wśród krajów wykorzystujących „biedną Polskę”. Być może dlatego, że ta sama Wielka Brytania boryka się od dłuższego czasu z coraz większym problemem braku lekarzy. Bo wykształceni nad Tamizą specjaliści wybierają mieszkanie i pracę w Australii i Nowej Zelandii. Kusi ich to samo: wyższe zarobki i lepsze warunki pracy.

Czy Polska ma problem z brakiem lekarzy? Ogromny, i będzie mieć jeszcze większy. Emigracja nie pomaga, choć nie jest główną przyczyną. Polska ma problem z brakiem lekarzy, ponieważ przez dwie dekady kształciliśmy ich o wiele za mało, źle szacując potrzeby kadrowe. Kolejne rządy – począwszy od gabinetu Jana Krzysztofa Bieleckiego, na kształceniu kadr medycznych czyniły doraźne oszczędności, za które w tej chwili musimy płacić. Problem był już znany kilkanaście lat temu. Decyzję o zwiększeniu miejsc na studiach lekarskich mógł również podjąć pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości (2005-2007). Gdy więc premier Morawiecki mówi o wieloletnich zaniedbaniach, mówi również o szansach zmarnowanych przez rządy Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, i powinien mieć tego świadomość.

Premier powinien również mieć świadomość, że emigracja lekarzy to przede wszystkim skutek problemów systemu ochrony zdrowia, mniej ich przyczyna. Lekarze wyjeżdżają, bo publiczna służba zdrowia jest niewydolna, system – niespójny, chory i wiecznie niedofinansowany. Wyjeżdżają nie tylko dlatego, że chcą więcej zarabiać (choć niewątpliwie są i tacy, dla których jest to główna lub nawet jedyna motywacja). Wyjeżdżają, bo chcą pracować i żyć normalnie, czego decyzje podejmowane przez polityków jeszcze przez długi czas im raczej nie zagwarantują.

30.04.2018
Zobacz także
  • Morawiecki: Polska sfinansowała zagranicy 30 tys. lekarzy
  • Kształcimy emigrantów
  • Szumowski: 10 lat na zwiększenie liczby lekarzy
  • RPO alarmuje ws. rosnącego niedoboru lekarzy
  • Zatrzymać emigrację
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta