×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Marihuana – prawdziwe panaceum czy mandragora XXI wieku?

Z dr. n. med. Markiem Karwackim, onkologiem dziecięcym z Katedry i Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, rozmawia Karolina Krawczyk z portalu mp.pl
Lekarz Rodzinny 2017/06

Fot. pixabay.com


Dr n. med. Marek Karwacki – onkolog dziecięcy z Katedry i Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, członek Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego oraz Polskiego Towarzystwa Hematologii i Onkologii Dziecięcej. W swoim dorobku naukowym posiada ponad 200 publikacji. Za swoje osiągnięcia otrzymał nagrodę zespołową Ministra Zdrowia oraz został odznaczony odznaką honorową „Za zasługi dla ochrony zdrowia”.

O jakie substancje czynne chodzi, gdy używamy określenia „marihuana lecznicza”?
Marihuana to tak naprawdę 450 substancji czynnych, z czego około 85 stanowią kannabinoidy, a więc takie substancje, które oddziałują na receptory CB1 i CB2 lub modyfikują ich aktywność. Główną rolę odgrywają dwa z nich: Δ9-tetrahydrokannabinol (THC) oraz kannabidiol (CBD). THC działa głównie na zlokalizowane centralnie receptory CB1 i – poza działaniem psychomimetycznym, odpowiedzialnym zwłaszcza za marihuanowy „haj” – odgrywa rolę w modulacji bólu, apetytu i częściowo wymiotów. Najwięcej potencjalnych działań leczniczych przypisano drugiej z kolei substancji – CBD. Nie ma ona aktywności psychomimetycznych, ale wspomaga działania THC. Potencjalnie ma działanie immunomodulacyjne, przeciwpadaczkowe, przeciwzapalne, przeciwlękowe, uspokajające, tonizujące, neuroprotekcyjne i wiele innych znanych z badań na zwierzętach.

„Medyczna marihuana” w mediach pokazywana jest jako prawdziwe panaceum. Czy będzie z nią tak, jak z płynem Galena, mandragorą i sproszkowaną mumią, czy też tym razem rzeczywiście „jest coś na rzeczy”?
Dyskusja wokół leczniczej, a nie medycznej marihuany nie jest zamknięta. Istnieje ogromny rozdźwięk pomiędzy potencjalnymi działaniami terapeutycznymi konopi i pochodzących z nich kannabinoidów znanych z laboratorium a wynikami badań klinicznych prowadzonych na ludziach. Pomimo zainteresowania lekarzy i przemysłu farmaceutycznego, największym utrudnieniem w prowadzeniu badań stało się wpisanie marihuany na listę narkotycznych substancji zabronionych, co zresztą zdaniem zwolenników marihuany jest działaniem niesłusznym. Dowiedziono, że marihuana uzależnia psychiczne, ale już nie fizycznie. Nadużywanie marihuany może jednak prowadzić do stanu, w którym człowiek staje się bezwolny (tzw. zespół awolucyjny).
Z drugiej strony – nigdy dotąd nie zanotowano zgonu z powodu nadużywania marihuany. Dlatego w kilku krajach świata dopuszczono do użytku tzw. marihuanę rekreacyjną. Jednak po kilku latach obserwacji ponownie pojawiają się pytania o bezpieczeństwo jednostki oraz konsekwencje społeczne niekontrolowanego stosowania marihuany. Tym bardziej, że z tej samej rośliny produkuje się także haszysz, a więc bardzo niebezpieczny, tzw. twardy narkotyk.

W telewizji widzieliśmy wiele wypowiedzi rodziców ciężko chorych dzieci oraz słyszeliśmy historie wielu osób, według których marihuana miała być niewiarygodnie skuteczną substancją, dla niektórych wręcz wybawieniem. Czy badania potwierdzają takie obserwacje?
Z badań wiemy, że... wciąż wiemy niewiele. Zwolennicy marihuany nierzadko opierają się na doniesieniach jeszcze z lat 70. XX wieku, a do tego promują susz, a więc lek pochodzenia roślinnego. To trochę tak, jakbyśmy chorych leczyli makowinami zamiast morfiną. Badania nad substancjami czynnymi zawartymi w konopiach doprowadziły do syntezy odpowiednich kannabinoidów – te są teraz zarejestrowanymi w Stanach Zjednoczonych lekami. Syntetyczne kannabinoidy to najczęściej pochodne THC, sztandarowej substancji psychoaktywnej marihuany (ale i haszyszu), odpowiadającej za jej działania terapeutyczne, ale także za potencjał uzależniający i szkodliwość. To jej oddziaływania na ludzi spowodowały uznanie marihuany za narkotyk. Badania nad zawartością THC w suszu sprzedawanym oficjalnie jako marihuana rekreacyjna wskazują, że w porównaniu z latami 70. ubiegłego wieku odsetkowy udział THC obecnie znacznie wzrósł. Gangi narkotykowe zanieczyszczają też marihuanę syntetycznymi kannabinoidami (tzw. skun) lub wprowadzają na rynek niebezpieczne dla człowieka odmiany dzikich konopi siewnych, zawierających THC w ilościach bardziej przypominających składem haszysz niż marihuanę. Dostępność takich odmian w niekontrolowanej dystrybucji marihuany rekreacyjnej może powodować wiele tragedii.

Z czego wynika rozbieżność pomiędzy bardzo entuzjastycznymi opiniami pacjentów a zdecydowanie studzącymi zapały wynikami badań i opiniami ekspertów medycznych?
W 2007 roku w czasopiśmie „Lancet” opublikowano badanie porównujące potencjał uzależniający i szkodliwość stosowania wielu substancji uzależniających. W tym rankingu marihuana znalazła się dużo niżej niż np. nikotyna lub alkohol. Najbardziej szkodliwą była heroina. Jednak badania te wcale nie oznaczają, że marihuana jest substancją zalecaną do stosowania. Nadal jest uzależniającą używką o określonych zagrożeniach dla jednostki i społeczeństwa.
Dzięki najnowszym danym wiemy, że lecznicza marihuana może być skuteczna w leczeniu wielu objawów występujących u pacjentów w terminalnej fazie choroby nowotworowej. W jaki sposób? Niektóre wskazania, takie jak leczenie wymiotów przy chemioterapii lub bólu, zostały potwierdzone w badaniach klinicznych. U takich chorych cierpienie przyjmuje postać tzw. bólu totalnego, na który składają się zarówno odczucia fizyczne, jak i psychiczne, w tym aktywność lub jej ograniczenie, status społeczny, materialny i socjalny. Efekt placebo ma u takich chorych większe znaczenie niż u osób zdrowych lub chorujących krótko i w łagodny sposób. Poza modą na marihuanę i właśnie działaniem placebo, na pewno jednym z ważniejszych czynników wpływających na samopoczucie i doznania chorego jest podstawowe działanie „uboczne” marihuany – a więc „haj”.

Czy zatem marihuana lecznicza łagodzi każdy ból?
Dowiedziono, że marihuana łagodzi ból neuropatyczny oraz bóle receptorowe niezwiązane z chorobą nowotworową. Oddziałuje z siłą porównywalną z lekami z II stopnia drabiny analgetycznej World Health Organization (np. tramadol czy kodeina). W bólu silnym (III stopień drabiny) może opóźniać występowanie tolerancji na poszczególne opioidy. Tym samym ogranicza konieczność rotacji opioidów oraz podawania ich w dużych i stale zwiększanych dawkach. W przypadku bólu neuropatycznego plasuje się pod względem skuteczności na poziomie gabapentyny, ale ustępuje najskuteczniejszym trójpierścieniowym lekom przeciwdepresyjnym. Z powyższych powodów może być (a w niektórych krajach jest) zalecana do leczenia bólu towarzyszącego przewlekłym chorobom zapalnym (reumatoidalnym) zamiast opioidów (zwłaszcza w terapii skojarzonej). Jednak w silnym bólu, zwłaszcza nowotworowym, nie zastąpi opioidów.

A co z leczeniem padaczki?
Co do skuteczności terapii opornej na leczenie padaczki u dzieci i osób dorosłych panuje najwięcej kontrowersji. W bieżącym roku opublikowano (są to artykuły oraz doniesienia zjazdowe) pierwsze wyniki przedrejestracyjnych badań klinicznych z randomizacją i placebo, w których zastosowano leczniczą marihuanę w terapii zespołu Dravet oraz Lennoxa i Gastauta. Wyniki tych badań są bardzo obiecujące i potwierdzają dane z badań obserwacyjnych, ale także opinie rodziców co do skuteczności leczenia opornej padaczki dziecięcej, jednak nie wskazują, ażeby było to panaceum. Naszą wiedzę i możliwość określenia rzeczywistej pozycji leczniczej marihuany w leczeniu najcięższych postaci padaczek ogranicza mała liczba badanych oraz krótki czas obserwacji. Niemal wszyscy autorzy doniesień naukowych, obecnych i przeszłych, wskazują stale na konieczność prowadzenia dalszych badań mogących określić skuteczność i bezpieczeństwo takiego leczenia.
Dodatkowym problemem jest także droga podania leków. U takich chorych niezwykle trudno zastosować najskuteczniejsze w leczeniu waporyzatory. Mogą być leczeni drogą doustną, doodbytniczą lub przezśluzówkową, jednak nie są one równie skuteczne i powodują większe wahania osobnicze absorpcji działających substancji czynnych. Trzeba także (i przede wszystkim) pamiętać, że w leczeniu padaczki, w przeciwieństwie do wielu innych chorób, największą rolę odgrywa CBD, a więc ten kannabinoid, który jest pozbawiony działania psychoaktywnego. To dlatego od wielu lat dzieci w Polsce mogły być bezkarnie leczone olejem konopnym, produktem zarejestrowanym jako suplement diety.

Czy oceniono bezpieczeństwo stosowania marihuany?
Wiadomo, że ponad połowa osób uzależnionych od konopi indyjskich zaprzestała stosowania tej substancji bez konieczności leczenia. Do tego nie występuje fizyczne uzależnienie od marihuany (ale nie haszyszu!). To, przy małej szkodliwości zdrowotnej, stanowiło koronny argument za wprowadzeniem legalizacji marihuany rekreacyjnej. Tymczasem to najpowszechniej stosowana używka przez ludzi, i to zwłaszcza młodych, w tym uczniów! Legalizacja marihuany – paradoksalnie – umożliwiła obserwację i badania osób stosujących ją przewlekle. I okazało się, że nie jest taka bezpieczna, jak wcześniej sądzono. Poza opisanymi oddziaływaniami osobniczymi wiadomo, że zaburza funkcje społeczne i socjalne osób uzależnionych (psychicznie), ale także może sprzyjać ujawnieniu chorób psychicznych (zwłaszcza depresjischizofrenii) u osób z predyspozycją (a być może nawet i bez niej). Stosowana przewlekle negatywnie wpływa na osiągnięcia zawodowe i szkolne, a u młodzieży i dzieci może powodować degradację społeczną. Najgorszym powikłaniem (choć nadal podważanym przez różne grupy badaczy) jest tzw. zespół awolucyjny, o którym już wspominałem wcześniej.

Czy marihuana ma inne właściwości, które potencjalnie mogą okazać się przydatne w medycynie?
W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie oraz w bardziej ograniczonym zakresie w Europie zarejestrowano preparaty syntetycznych kannabinoidów lub pochodnych, produkowanych na bazie suszu konopi, które stosuje się w leczeniu jaskry (miejscowo lub ogólnie), leczeniu wspomagającym uporczywych i opornych na nowoczesne leki wymiotów towarzyszących chemioterapii przeciwnowotworowej, leczeniu wyniszczenia w przebiegu AIDS (ale już np. nie nowotworów!) oraz w krótkotrwałym leczeniu zaburzeń snu. W Europie, w tym w Polsce, od kilku lat stosowany jest naśluzówkowo preparat leczniczej marihuany wspomagający leczenie spastyczności – skuteczny tylko w stwardnieniu rozsianym, ale już nie np. w spastyczności pochodzenia centralnego po wylewach do ośrodkowego układu nerwowego i innych stanach zwiększonego napięcia mięśni. Pomimo skuteczności w leczeniu wymiotów w przebiegu chemioterapii stosowana przewlekle marihuana powoduje występowanie zespołu wymiotów cyklicznych, stanowiących zagrożenie dla zdrowia.

W różnych odmianach konopi siewnych stężenia obydwu substancji czynnych – THC i CBD, są bardzo zmienne. Czy medyczny wyrób dostępny w aptekach będzie się dało ściśle dawkować?
Najprościej dla lekarza byłoby, gdyby do stosowania jako leki dopuszczano kannabinoidy syntetyczne. Zarejestrowane leki oraz produkty poddawane badaniom klinicznym mają wystandaryzowane i powtarzalne dawki substancji czynnych. Tymczasem w Holandii działa firma, która zgodnie z prawem i za zgodą lokalnych instytucji kontrolnych hoduje konopie siewne w warunkach kontrolowanych i produkuje susz o ściśle określonej dawce i stosunku THC do CBD. Partie „leku” mogą jednak – zgodnie z prawem – różnić się pomiędzy sobą zawartością tych substancji w granicach dopuszczalnych 25%.

Skąd ma pochodzić „lecznicza marihuana”, kto będzie ją mógł przepisać, kiedy i jak?
Co znajdzie się w naszych aptekach? To głęboka tajemnica. Pomimo obowiązywania ustawy o leczniczej marihuanie od 1 listopada br. dotychczas (i pewnie jeszcze długo, bo szacuje się, że prawne akty wykonawcze zostaną opublikowane nie wcześniej niż w styczniu 2018 r.) nie wiadomo ani kto będzie dostarczał do aptek susz, ani w jakiej postaci, ani w jakich dawkach. Jednak będzie to susz sprzedawany tak jak inne zioła (być może na wagę w torebkach lub pod inną postacią), z tym tylko wyjątkiem, że susz będzie dostępny wyłącznie na receptę z wtórnikiem (tzw. Rpw), ponieważ substancje czynne marihuany (THC) znajdują się na liście substancji zabronionych i rejestrowanych.
Obecnie marihuana ma pochodzić wyłącznie z importu, który ma być poddany ścisłej kontroli państwa. Susz trafi do apteki poprzez uprawnioną i precyzyjnie wyselekcjonowaną hurtownię. Farmaceuta powinien przygotować odpowiednią porcję preparatu.
Problemem pozostaje jednak niewiedza lekarzy – co do wskazań, dawkowania i sposobu przyjmowania produktu leczniczej marihuany. Pojawi się na pewno ogromna presja ze strony pacjentów na wypisywanie recept. A wskazania? Kto je ograniczy do tych, które zostały dowiedzione? Podobnie – jak określić dawkowanie, nie bardzo wiedząc, co będzie zawierał susz? Tym samym na lekarzy nałożono ponownie wielką odpowiedzialność, nie dając im skutecznych narzędzi do obrony przed potencjalnymi nadużyciami pacjentów. A czarny rynek recept? Takich pytań można mnożyć wiele.

02.05.2018
Zobacz także
  • Niemcy - marihuana na receptę
  • Pinkas: Określenie "medyczna marihuana" jest błędne
  • Pinkas: Chcemy, żeby preparaty z marihuaną mogły być przepisywane, ale rozsądnie
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta