×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Osieroceni

Katarzyna Kubisiowska

Kobiety potrafią boleć nad tym przez wiele kolejnych miesięcy. Ludzie wkoło (beznadziejnie) pocieszają: urodzisz kolejne. A mogliby wykonać minimalny wysiłek, ruszyć kulawą wyobraźnię i poczuć, w jakim stanie psychicznym pogrąża się matka, która na świat wydaje dziecko nie żywe, lecz martwe.

Ten stan potrafiły pokazać artystki. Fridę Kahlo lekarze poinformowali, że będzie w stanie donosić ciążę i urodzić drogą cięcia cesarskiego. Niestety byli w błędzie – Frida doświadczyła zagrażającego jej życiu poronienia. Pięć dni potem rozpoczęła pracę nad obrazem „Henry Ford Hospital", na którym zilustrowała horror tych zdarzeń: leżącą na zakrwawionym prześcieradle nagą kobietę z płynącą z lewego oka łzą, otoczoną symbolami wyrażającymi egzystencjalny dramat matki i synka.

W sierpniu 1934 roku Anais Nin opisała w swoim „Dzienniku” przedwczesny o miesiąc poród: „Rozchylałam nogi na przyjęcie rozkoszy, płynęły ze mnie miody – teraz te same nogi wykręca ból, a miody wypływają razem z krwią. Taka sama pozycja, taka sama wilgoć namiętności, ale to nie miłość, lecz umieranie”.

„To była dziewczynka, lepiej nie pokazujcie jej dziecka” – Anais słyszy przez mgłę. Niedługo potem powstanie jej opowiadanie „Birth”: „Kiedy po raz ostatni uwolniła się spod działania eteru, ujrzała swoje martwe dziecko, małą dziewczynkę. Martwa była także mała dziewczynka tkwiąca w niej samej”.

Justynę Bargielską fakt poronienia prowokuje do napisania fenomenalnych „Obsoletek” (gravid obsoleta – ciąża obumarła). Jednocześnie przez kilka lat działa w Stowarzyszeniu Rodziców po Poronieniu. Czego się Justyna w tym czasie naczytała, nasłuchała i na co się napatrzyła, to jej. Rzadkością był pokój pożegnań i taktowny personel medyczny, oczywistością – bylejakość i dehumanizacja. Bargielska w jednym z wywiadów opowiadała o kobiecie, która trafiła do szpitala, roniąc 18-tygodniową ciążę.

Po zabiegu czyszczenia macicy postanowiła wraz z  mężem pochować dziecko. I okazało się, że nie jest to możliwe. Dlaczego? Ponieważ jego ciałko zniknęło: zdematerializowało się, wyparowało, katapultowało w przestrzeń kosmiczną. Matce powiedziano, że pewnie urodziło się do toalety i ona tego nie zauważyła. Gdyby to nie było tak straszne, można by pomyśleć, że jest absurdalne. A jest wstrząsająco prawdziwe.

Bargielska, działając w Stowarzyszeniu, robiła coś jeszcze: na prośbę rodziców fotografowała ich zmarłe dzieci. Może budzić zdumienie ich pragnienie posiadania wizerunku istoty, której nigdy nie udało się złapać pierwszego haustu powietrza, ale trzeba wiedzieć, że jest ono istotną częścią przeżywania żałoby.

Frida Kahlo wyznała: „Malarstwem dopełniam życie. Straciłam troje dzieci. Zastąpiły je obrazy”. Innym kobietom tę niebotyczną utratę „zastępują” książki, a jeszcze innym zdjęcia. Prawo polskie stoi po stronie „osieroconych” rodziców – mogą pochować swoje dziecko, które urodziło się martwe, bez względu na długość ciąży. Reszta jest w rękach ludzi, którzy organizują system zdrowotny. A w praktyce tych, którzy bezpośrednio towarzyszą kobietom przy porodzie. Porodzie martwego człowieka.






Katarzyna Kubisiowska - dziennikarka związana z redakcją Tygodnika Powszechnego.
Autorka książek m.in. "Rak po polsku: i „Pilch w sensie ścisłym”.

24.05.2017
Zobacz także
  • Trauma po stracie dziecka
  • Intymność
  • Czas życia, czas śmierci
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta