Barometr epidemii (17)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Trzy rekordowe „odczyty” zakażeń z rzędu. I to, jak przyznają przedstawiciele rządu, nie koniec – w najbliższych dniach można się spodziewać podobnych raportów. Bo wakacje, bo wesela, bo pogrzeby, kopalnie, fabryki, DPS-y i sanatoria.


Laboratorium RCKiK w Lublinie. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Gdyby odjąć trzy kopalnie i trzy powiaty, mielibyśmy nie ponad sześćset, a nieco ponad trzysta zakażeń – mówi minister zdrowia. Lato jednak upływa raczej pod znakiem mnożenia przypadków koronawirusa.

Największy błąd. Komunikacyjny i decyzyjny chaos. Przykłady? Wesela są niebezpieczne, ale nie zostaną zakazane, nawet w tych regionach, gdzie zakażeń jest najwięcej, mogą być natomiast rejestrowane. Po co, skoro kilka tygodni temu minister zdrowia wyjaśniał w wywiadzie dla MP.PL, że wesela co prawda są imprezami podwyższonego ryzyka, ale właśnie dlatego, że łatwo jest otrzymać imienną listę gości, dochodzenie epidemiologiczne nie jest skomplikowane? Chodzi zapewne o dopuszczalną liczbę gości – 150. Ta wielkość maksymalna najwyraźniej jest dla par młodych umowna (trudno młodych ganić, skoro w sposób umowny różne aspekty pandemii traktują osoby publiczne).

Początek roku szkolnego – politycy nie stronią od twardych deklaracji, choć i rodzicom, i nauczycielom (dyrektorom szkół, samorządom) jeżą one włosy na głowie. Nawet jeśli ci rodzice (i wszyscy pozostali) bardzo by sobie życzyli, by rzeczywiście 1 września dzieci i młodzież mogły rozpocząć normalnie rok szkolny, w deklaracjach ministrów (i premiera) za mocno przebija znana z narodowej epopei nuta „jakośtobędzizmu”. „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele i? - jakoś to będzie!” Otóż – nawet jeśli „jakoś to było” od marca do czerwca, tym razem oczekiwania są znacznie większe i problemów do rozwiązania – proporcjonalnie – również. Niepodobna zrzucać odpowiedzialności na dół.

Największe wyzwanie. Nomen omen – lider. Lub inaczej – kto na czele? Przydałby się – jak w każdej operacji – przywódca obdarzony autorytetem, wiarygodny, godny zaufania i kompetentny. Przydałby się rządowi, klasie politycznej, społeczeństwu, ale też – kadrze medycznej. Do pokrzepienia nadwątlonego morale, do zażegnania kryzysowych sytuacji, do podjęcia właściwych decyzji i do przełożenia ich na język operacyjny. Tak, by nie pozostały martwymi zapisami.

Tymczasem w medialnym szumie inspirowanym przez walczące ze sobą frakcje w obozie rządzącym pojawiają się nie tylko informacje o możliwym odejściu ministra Łukasza Szumowskiego (dementowane w ostatnich dniach energicznie przez najbardziej zainteresowanego), ale i newsy o potencjalnych następcach. Powiedzieć, że niespełniających wyżej wymienionych kryteriów (fakt, że surowych, ale chyba odpowiadających powadze czasów), to nic nie powiedzieć.

Prawdopodobnie na stanowisku ministra zdrowia zmiana jednak nie nastąpi – przynajmniej w najbliższych kilku(nastu) tygodniach. I to minister Łukasz Szumowski, mimo wszystkich ograniczeń, a nawet wbrew nim, będzie musiał sprawdzić się po raz drugi jako głównodowodzący w tej kampanii. Tyle tylko, że przeciw sobie będzie mieć nie tylko wirusa (czy raczej dwa wirusy), ale też zmęczenie i brak ducha znacznej części społeczeństwa. Co łatwo – niestety – może się przełożyć na takie uderzenie koronawirusa w system ochrony zdrowia, jakie przeżyła Lombardia czy Hiszpania. Fakt, że jesteśmy (nieco) lepiej przygotowani, nie powinien przesłaniać fundamentalnej prawdy: nasz system ochrony zdrowia nie jest w stanie wytrzymać nawet połowy wiosennych przeciążeń, jakim poddane były systemy włoski, hiszpański, francuski czy brytyjski.

Jedynym sposobem uchronienia systemu i tysięcy istnień jest wyraźne podniesienie morale społeczeństwa w zakresie dyscypliny. Nie – zamknięcie w domach, ale rzeczywiste (a nie deklarowane) wdrożenie procedur zwiększających bezpieczeństwo. Czy też raczej – minimalizujących ryzyko. Z tym jest, mówiąc wprost, źle.

Największa porażka. Brak dyscypliny „Istnieje pilna potrzeba wdrożenia kampanii promocyjnych, uświadamiających potrzebę i korzyść wynikającą z prawidłowego użycia masek, z wykorzystaniem wszystkich dostępnych sposobów komunikacji ze społeczeństwem, tak by przyczynić się do zwiększenia świadomości ryzyka zakażenia koronawirusem oraz do przestrzegania zasad kontroli zakażeń podczas pandemii. Ważnym elementem w tej kampanii powinno być promowanie noszenia masek przez czołowych polityków, szczególnie tych, którzy cieszą się dużym zaufaniem społecznym. Innym kluczowym działaniem mogącym przyczynić się do wzrostu odsetka Polaków noszących maski ochronne jest prawidłowe egzekwowanie istniejących przepisów przez odpowiednie służby”. To podsumowanie wyników badania przeprowadzonego przez studentów IV roku Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Zielonogórskiego, którzy przez trzy tygodnie maja (!) sprawdzali w różnych miejscach Polski, jak wywiązujemy się z obowiązku zasłaniania nosa i ust.

W maju (a więc mniej więcej w tym czasie, w którym alarmowaliśmy w MP.PL, w jednym z pierwszych „Barometrów epidemii”, że nakaz ten jest w praktyce – zwłaszcza w przestrzeni otwartej – martwy), autorzy badania zaobserwowali, że „w miarę upływu kolejnych tygodni zaobserwowano wyraźny trend spadkowy w zakresie odsetka noszących maski ochronne: trzy czwarte badanych w pierwszym tygodniu nosiło maski, ale w drugim i trzecim tygodniu obserwacji – jedynie dwóch na trzech mieszkańców przestrzegało tych obostrzeń”. Teraz, jak można się domyślać (a w zasadzie nie trzeba się domyślać, wystarczy wejść na zatłoczoną ulicę, gdzie zgodnie z przepisami jest nakaz zasłaniania nosa i ust z powodu braku możliwości utrzymania odpowiedniego dystansu, lub do galerii handlowej, hotelu etc.), z przestrzeganiem nakazu jest jeszcze gorzej. Ministerstwo Zdrowia sygnalizuje możliwość podniesienia wysokości mandatu za brak maseczki. A przecież wystarczyłoby nakładać te mandaty, które obowiązują w tej chwili. 500 złotych to dotkliwa kara. O ile będzie nakładana.

Kolejny problem – kościoły. Z jednej strony rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik przypomniał właśnie, że „przestrzeganie zaleceń sanitarnych, związanych z pandemią koronawirusa, to wyraz naszej odpowiedzialności za siebie nawzajem, a także stosowanie w praktyce ewangelicznej zasady miłości bliźniego i troski o dobro wspólne”. Z drugiej – na mszach i innych nabożeństwach w dużej części parafii, by nie powiedzieć, że w większości świątyń, praktyka jest zgoła inna. Nawet jeśli wierni mają maseczki (a nie wszyscy je mają), większość nie zakrywa nosa. Księża zaś, niestety, nie przypominają o nakazie zasłaniania nosa i ust. Mimo, że duża część uczestników zgromadzeń religijnych to osoby z grupy wysokiego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19.

Największy sukces. Brak.

Jakikolwiek sukces. Brak.

02.08.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (16)
  • Barometr epidemii (15)
  • Barometr epidemii (14)
  • Barometr epidemii. Barometr kampanii
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta