W przyszłym roku w budżecie NFZ wpływy z opłaty cukrowej połączono z wpływami z akcyzy alkoholowej. Organizacje pacjentów obawiają się, że to dodatkowy czynnik, który ułatwi rozpływanie się „słodkich” pieniędzy w systemie, w efekcie czego nie będą one precyzyjnie wydawane na potrzeby przede wszystkich chorych z cukrzycą.
Fot. Adobe Stock
W czwartek podkomisja stała ds. zdrowia publicznego zajęła się informacją, przedstawianą przez ministerstwa zdrowia oraz finansów, a także NFZ na temat tzw. opłaty cukrowej. O sprawozdaniu, jakie NFZ przygotował na tę okoliczność, informowaliśmy już kilka dni temu.
W tym roku przychody Funduszu ze sprzedaży słodkich napojów i alkoholu w butelkach do 300 mln, czyli tzw. małpek, są ponad dwa razy wyższe niż szacowane – według planu wyniosą 2,1 mld zł – uwzględniono ten dodatkowy wpływ w pozytywnie zaopiniowanej w środę zmianie planu finansowego Funduszu na 2022 rok. Jednak NFZ tych dodatkowych pieniądzy wcale nie przeznaczy na wydatki związane choćby z leczeniem cukrzycy (choć lista potrzeb wcale nie jest zaspokojona, co sygnalizowali w czwartek przedstawiciele pacjentów) – dodatkowy miliard złotych zasili system i przynajmniej częściowo zostanie wydany na zwiększenie wycen świadczeń, co pozwoli na realizację ustawy o wynagrodzeniach minimalnych. – Przychody dodatkowe będą w całości przeznaczone na zwiększone koszty wyceny świadczeń – zapowiedział w środę wiceprezes NFZ Bernard Waśko, mówiąc zarówno o dodatkowych przychodach ze składki zdrowotnej (ponad 4,6 mld zł), przychodach z lokat, jak i dodatkowym miliardzie z opłaty cukrowej.
Jest to jednak problem, bo zgodnie z ustawą, która wprowadziła tzw. podatki od grzechu, opłata cukrowa musi być przeznaczana na poprawę stanu zdrowia pacjentów w szczególności z nadwagą i otyłością, w tym m.in. na edukację, profilaktykę, na świadczenia opieki zdrowotnej dla tej grupy osób lub osób zagrożonych tymi problemami zdrowotnymi. Eksperci od miesięcy przestrzegają, że Ministerstwo Zdrowia i NFZ nie wywiązują się z obowiązków, a pieniądze w systemie może nie giną, ale są „rozpuszczane”.
Między innymi o tym rozmawiano w czwartek na posiedzeniu podkomisji. Prof. Leszek Czupryniak, specjalista w dziedzinie diabetologii, stwierdził, że choć opłata cukrowa zadziałała właściwie (uzyskano zarówno efekt w postaci dodatkowych przychodów, jak i przynajmniej rozpoczęcie procesu zmniejszania konsumpcji niezdrowych produktów, a także zmniejszania zawartości cukru przez producentów), zabrakło pomysłu na wypracowanie koncepcji, jak wydawać – niemałe przecież – pieniądze. Ekspert ocenił, że błędem było niepowołanie zespołu, który zająłby się opracowaniem pomysłów, programów wydawania środków z opłaty cukrowej, z uwzględnieniem potrzeb różnych grup pacjentów. Bo w tej chwili, jak mówiono w Sejmie, jedynym niekwestionowanym wydatkiem i udanym projektem, realizowanym z opłaty cukrowej, jest pilotaż programu leczenia otyłości olbrzymiej KOS-BAR.
Marcelina Zawisza prosiła przedstawicieli NFZ i MZ o szczegółowe informacje na temat realizowanych w mediach tradycyjnych i społecznościowych kampanii prozdrowotnych. – Mam wrażenie, że ich nie ma. Zewsząd jestem atakowana reklamami alkoholu, niezdrowych przekąsek. Kampanie prozdrowotne powinny nas dosłownie zalewać ze wszystkich stron – przekonywała.
Swojego negatywnego stosunku do podatku cukrowego podczas czwartkowego posiedzenia nie ukrywał Andrzej Sośnierz, według którego wszystkie prozdrowotne uzasadnienia opłaty cukrowej to zasłona dymna dla nowego źródła przychodów. W jego ocenie nie mamy żadnego sposobu pomiaru, ile cukru rzeczywiście spożywają Polacy. Sośnierz wytknął resortowi zdrowia, że dokładnie po wprowadzeniu podatku Polacy znacząco przybrali na wadze. – Oczywiście, można powiedzieć, że winny jest COVID-19. Ciekawe, co będzie winne, jak się skończy pandemia – ironizował. W jego ocenie, jeśli chcielibyśmy być konsekwentni, następne do opodatkowania powinno być masło, bo od spożycia tłuszczów również się tyje, a ich nadmierna konsumpcja pociąga za sobą problemy z cholesterolem. – Ależ oczywiście, że inne niezdrowe produkty też należy opodatkować – ripostował prof. Czupryniak, który wygłosił płomienną polemikę z Andrzejem Sośnierzem, mówiąc że ten występuje w sprawie opłaty cukrowej „jako polityk, a nie jako lekarz”.
Jednym z wniosków płynących z dyskusji jest konieczność powołania rady lub zespołu, które byłyby w stanie przygotowywać programy i jednocześnie, być może, monitorować wydawanie środków z opłaty cukrowej. Jednak, jak również zauważono w czwartek, Fundusz Medyczny ma swoją radę, a mimo to pieniądze FM są zamrożone. I choć tych dwóch rozwiązań nie da się w sposób prosty porównać, widać wspólny mianownik problemu – brak możliwości lub umiejętności alokacji środków, które są (a w każdym razie powinny być) do dyspozycji pacjentów.