×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Poradnik człowieka zestresowanego
Część 4. Rak i śmiech

Ewa Stanek-Misiąg

Odkrywanie przyjemności, czynności witalnych. To jest podstawa do pracy nad sobą. Dobrze jest wiedzieć, skąd czerpać energię. A energię czerpiemy z przyjemności, z fajnych rzeczy, które lubimy, z tego co nam przynosi radość.


Fot. iStock.com

Liczba zachorowań na nowotwory złośliwe wciąż rośnie. Według danych należącej do WHO Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem, IARC (International Agency for Research on Cancer) w zeszłym roku miało być 18,1 mln przypadków, przy odnotowanych w 2012 r. 14,1 mln. 23,4% tej liczby przypada na Europę.

W Polsce liczba zachorowań w ciągu ostatnich trzech dekad wzrosła ponaddwukrotnie. Jak podaje GUS, w 2010 r. na raka chorowało 140,5 tys. Polek i Polaków. Raport "Dostęp pacjentów onkologicznych do terapii lekowych w Polsce na tle aktualnej wiedzy medycznej" opracowany przez firmę PEX PharmaSequence szacuje, że w 2016 r. liczba chorych zwiększyła się do 180,3 tys. osób.

Ryzyko zachorowania rośnie z wiekiem. 70% zachorowań u mężczyzn i 60% u kobiet występuje po 60. roku życia.


Iwona Nawara, fot. arch. własne

Ewa Stanek-Misiąg: Przedmiotem naszej rozmowy ma być sytuacja człowieka chorego na raka. Ekstremalnie trudna, jak mi się wydaje. Oto ktoś dowiaduje się, że jest chory. Jeśli do tej pory nie żył w przewlekłym stresie, to teraz na pewno zacznie.

Iwona Nawara: Rozpoznanie choroby nowotworowej to sytuacja ekstremalna, ale ludzie bardzo różnie przez to przechodzą. Jedni gorzej, drudzy lepiej.

W wielu przypadkach życie po chorobie jest lepsze od tego sprzed. Okazuje się, że to wcześniejsze obarczone było przewlekłym stresem, zazwyczaj związanym z pracą, a to potem oczywiście nie jest wolne od niepokoju, ale on ma zupełnie inny wymiar. Człowiek jest tak skonstruowany, że czasem takie stresujące wydarzenie jak choroba, przebudowuje go kompletnie. Zmienia sposób widzenia rzeczywistości, zmienia priorytety...

...uwalnia od złych nawyków.

Czasami z dnia na dzień! Naprawdę. Ludzie potrafią się miesiącami i latami zastanawiać jak coś zmienić w życiu, a potem nagle dzięki diagnozie na przykład przestają palić, pracować ponad miarę, tkwić w toksycznym związku.

Jak wygląda rzeczywistość to wiemy. Proszę powiedzieć, jak – zdaniem Pani – wyglądać powinna idealna opieka lekarsko-psychologiczna nad osobami, które dowiadują się, że mają raka. Zacznijmy od diagnozy.

Diagnozie powinna towarzyszyć rozmowa. Chodzi o coś więcej, niż przekazanie informacji o stanie zdrowia i postępowaniu, które trzeba wdrożyć. Byłoby wspaniale, gdyby lekarze – wiem, że tacy są, bo słyszę o tym od pacjentów – zadali kilka pytań, które by nie dotyczyły samego schematu leczenia, czy rzeczy związanych z medycyną. To dla chorego ważne, żeby czuł, że nie będzie sam w procesie leczenia, że ktoś się nim naprawdę zajmuje. „Czy czegoś Panu potrzeba?” „Jak mógłbym Pani pomóc?” Takie pytania mogą otworzyć rozmowę, a co za tym idzie uspokoić.

Dobrze jest dozować informacje. Niekoniecznie wymyślać przyszłość, bo tak też bywa.

To znaczy?

Pacjenci czasami prowokują takie rozmowy pytaniem o to, ile im jeszcze życia zostało. Nie wiem do kogo skierować można takie pytanie, kto mógłby być jego adresatem, ale niestety lekarze podejmują się odpowiedzi i to jest według mnie nadużycie.

Lekarz nie powinien mówić: „zostało pani 6 miesięcy?”

Informacje trzeba przekazywać stopniowo, łagodnie, uważnie dobierając słowa. Nieraz słyszę od pacjentów, że ktoś im powiedział, że mają 2 miesiące życia. Oczywiście wielokrotnie to się nie sprawdza. Trzeba się skupić na przedstawieniu leczenia, zapewnić, że stosuje się je zgodnie ze standardami, żeby przyniosło jak najlepszy efekt. Zamiast ogłaszać wyrok, należy rozmawiać z nadzieją. Po to ona jest. To nie pewność, to nadzieja. Kto wie, jak się potoczą losy człowieka, z którym rozmawiamy... Zaznaczam, że nie mówię tu o sytuacjach skrajnie paliatywnych, tylko o momencie rozpoznania choroby u osoby, która czuje się dobrze, względnie dobrze i nagle dowiaduje się, że ma na przykład guzek, a ten guzek to nowotwór. Będę się powtarzać, ale naprawdę najważniejsze jest to, żeby z chorymi rozmawiać. Zdaję sobie sprawę, że lekarzom brakuje czasu, ale naprawdę 3 minuty dobrej rozmowy przynosi niewiarygodne efekty.

Po diagnozie następuje proces leczenia, miejmy nadzieję, zawsze szybciej, niż później.

Pacjent jest wrzucony w wir tych wszystkich medycznych procedur. Najpierw badania, potem leczenie, które nie trwa tydzień, tylko zazwyczaj pół roku...

...i wiadomo, że to będzie droga przez mękę.

Nie chciałabym mówić w ten sposób.

Ale czy nie tak właśnie myślą o tym ludzie?

Nie mówmy „droga przez mękę”. To naprawdę jest ważne, dobór słów. Jest różnica między powiedzeniem, że kogoś czeka droga przez mękę, a tym, że jest przed nim leczenie, które może przynieść różne skutki uboczne, ale to wszystko ma jeden cel – poprawę stanu zdrowia. Takie teksty jak „droga przez mękę” niszczą psychikę. Czasem ktoś powie jedno zdanie, jedno słowo, a pacjent potem się z tym miota przez miesiąc, dwa. Przeżywa, że usłyszał coś takiego. Używajmy właściwych słów. Leczenie to leczenie, a nie walka, męka, katastrofa, masakra. Zdaję sobie sprawę z tego, że leczenie choroby nowotworowej może i jest nieraz wyczerpujące, ale nie podkręcajmy tego słowami.

W Unicornie mamy takie zasady, że nie mówimy „walka z chorobą” tylko „proces leczenia”. Nazywanie, słowa są ważne. Nasz organizm na nie reaguje. One mają ogromny wpływ na nasze emocje. A ludzie potrafią powiedzieć o chemioterapii „będą mi dawać tę truciznę”. Oczywiście wiem, że chemia to jest lek, który również niszczy wiele rzeczy i w jakimś sensie możemy go nazwać trucizną, ale nie jest dobrze tak mówić! I to często. Lekarz i pacjent mają się skupić na tym, że chemioterapia służy leczeniu, a nie niszczeniu. Leczenie polega na unieszkodliwieniu komórek, które są chore. Komórki zdrowe się odbudują.

A jak odpędzać złe myśli, które zapewne się pojawią na kolejnych etapach leczenia?

Byłoby cudownie, gdyby lekarz wskazał pacjentowi potrzebę skorzystania z porady, czy pomocy psychologicznej. To powinno być normą, takie zaopiekowanie się „głową”. Naprawdę nie powinniśmy się przed tym wzbraniać. Czekać, aż coś się wydarzy.

Na przykład co?

Smutek, odmowa leczenia. Dopiero wtedy mówi się o psychologu. A popracować nad sobą, podszkolić się można i warto dużo wcześniej. Na ogół bardzo mało o sobie wiemy. Zapytała mnie pani o odsuwanie złych myśli. Odsuwanie nic nie da. One i tak wrócą. Rzecz polega na tym, żeby uczyć się myśleć z korzyścią dla siebie. Myślenie jest jak oddychanie, ten proces trwa cały czas. Spróbujmy oddychać płytko i szybko. Na dłuższą metę tak się nie da, prawda? To samo dotyczy chaosu w głowie, bieganiny, gonitwy myśli. To trzeba uporządkować i nikt za nas tego nie zrobi.

Psychoonkologia w ogromnej mierze skupia się na tym, żeby uczyć formułować myśli w sposób zdrowy, korzystny dla siebie, bo to myśli decydują, jak się dany człowiek czuje.

Czyli jeśli lekarz nie podpowie, to warto samemu poszukać.

Jest coraz więcej miejsc i organizacji, które pomagają. Sytuacja jest dziś zupełnie inna, niż 20 lat temu. Lepsza.

Do Centrum Psychoonkologii Unicorn, w którym pani pracuje, może się zgłosić każdy?

Tak. Mamy zasięg ogólnopolski, a nawet przyjeżdżają do nas pacjenci z Danii, Irlandii, czy ostatnio Stanów Zjednoczonych. Polacy. Prowadzimy konsultacje indywidualne oraz tygodniowe warsztaty terapeutyczne. Warsztaty – tak wynika z mojego doświadczenia – są szczególnie cenną formą. Oprócz tego, że ich uczestnicy dostają naprawdę ogromną dawkę informacji na temat, nazwijmy to, obsługi człowieka i jego głowy, to jeszcze jest to spotkanie z innymi.

Bo w chorobach – często się o tym słyszy – ludzie zostają sami. Znajomi nie wiedzą, jak się zachować, bliscy często też...

Nie mają prawa wiedzieć tego od początku. To wymaga skupienia, uważności, delikatności. Nie da się tak idealnie wczuć w sytuację drugiego człowieka. Z tego się bierze wiele przykrych nieporozumień.

Jedynym rozwiązaniem, próbą rozwiązania jest rozmowa. Byle nie pytać - „jak się czujesz?” Chorzy tego nie lubią.

Takie normalne pytanie.

Prawda? Ale jak się to słyszy od każdego, nie wiadomo ile razy w ciągu jednego dnia, to może być irytujące. Z drugiej strony bywa, że ktoś o ósmej chce, żeby go zapytać o to jak się czuje, ale o dziewiątej już nie chce... albo, żeby zapytała ta osoba, ale tamta nie...

Zawsze dobrze jest po prostu normalnie podejść do drugiej osoby. Zaprosić do kina, zapytać „dasz radę dziś wyjść na spacer, kawę?”

Oprócz nauki pozytywnego myślenia...

...konstruktywnego, racjonalnego. Nauki tego, jak zdrowo myśleć.

Co jeszcze trzeba sobie uświadomić? Że trzeba dbać o siebie? To często się powtarza w moich rozmowach z psychologami o stresie. I że arcyważna jest aktywność fizyczna. To może być trudne w przypadku osób chorych.

Ludzie w chorobie często zamykają się na aktywność, na społeczność. „Bo są chorzy.” To nieporozumienie, bo właśnie ruch, spotkania, śmiech są szalenie ważne, mają działanie leczące. Naprawdę warto wrócić do życiowych przyjemności.

O ile ktoś je miał.

Nawet pani nie wie, jak często słyszę, że ktoś miał w życiu tylko pracę i inne obowiązki. To jest dramatyczne odkrycie, że wiem, co lubię, ale bardzo dawno nie miałam na to czasu. Od tego ćwiczenia zaczynamy nasze warsztaty.

To znaczy?

Odkrywanie przyjemności, czynności witalnych. To jest podstawa do pracy nad sobą. Dobrze jest wiedzieć, skąd czerpać energię. A energię czerpiemy z przyjemności, z fajnych rzeczy, które lubimy, z tego co nam przynosi radość. Praca nie wchodzi tutaj w grę, nawet jeśli ją bardzo lubimy. Chodzi o kilka, kilkanaście innych aktywności.

Uczycie też państwo ćwiczeń rozluźniających albo takich, które pomagają – jakkolwiek to brzmi – uświadomić, że ma się ciało.

Rola ruchu jest niedoceniana. W czasie warsztatów proponujemy również ćwiczenia fizyczne, codziennie 90 minut. Rozluźniające, relaksujące, żadnych wyczynowych. Joga lecznicza, trochę pilatesu, stretchingu. One mają pomóc w uświadomieniu ciała i w łagodny sposób pokazywać jego możliwości oraz je rozwijać. Przywiązujemy do tego ogromną wagę. I jakie to przynosi efekty! Widziałam panie, które miały kłopot z ruszaniem ręką po mastektomii, jakąś taką barierę. Po 5 dniach codziennych ćwiczeń to ustępowało. Do tego dodajmy korzyści psychiczne. Każdy ruch sprzyja rozładowaniu napięcia.

A najprostsza rzecz, jaką możemy sobie pomóc to oczywiście oddychanie?

Fajnie by było, chociaż parę razy dziennie, pooddychać sobie głębiej. Ćwiczenie, które nazywamy świadomym oddychaniem polega na tym, że robimy 4–5 głębokich, powolnych oddechów.

Takich, żeby się podniósł brzuch?

Dokładnie. Pracujemy w Unicornie według terapii simontonowskiej. Tam jest sformułowana lista tzw. umiejętności zdrowienia, czyli wszystkiego tego, czego można by się nauczyć i stosować, żeby wspierać zdrowie. Na tej liście jest i świadome oddychanie, i konstruktywne myślenie, i jest też wdzięczność. Zwracanie uwagi na dobre rzeczy, które się dzieją.

Na forum będzie m.in. warsztat o połączeniu ruchu i psychiki. Serdecznie zapraszamy.

Iwona Nawara, psycholog kliniczny, psychoonkolog, dyrektor Centrum Psychoonkologii UNICORN w Krakowie.

4.02.2019 r. Centrum Stowarzyszenie UNICORN obchodzi 20-lecie. W Centrum Kongresowe ICE Kraków odbędzie się jubileuszowy koncert. Wystąpi Dawid Podsiadło. Całkowity dochód ze sprzedaży biletów będzie przeznaczony na działalność Centrum Psychoonkologii UNICORN, w którym osoby chorujące na raka i ich bliscy otrzymują bezpłatne wsparcie psychologiczne.

04.02.2019
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta