×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Strategia zaprzeczania

Ewa Stanek-Misiąg

W naszej ankiecie można się było zgodzić lub nie z następującymi stwierdzeniami: „Nie stosuję się do zaleceń, bo wolę teraz pożyć naprawdę, niż potem żałować”, „Spotykam się ze znajomymi, bo uważam, że izolacja jest bez sensu”, „Nie będę zmieniać stylu życia, bo uważam, że niebezpieczeństwo jest rozdmuchane”, „Zamykanie restauracji i obiektów sportowych to przesada”. W marcu zaledwie 12% badanych przyznawało się do tego sposobu myślenia, a w maju i grudniu już prawie 30% – relacjonuje prof. Katarzyna Hamer z zespołu realizującego projekt „Wpływ pandemii COVID-19 na emocje, zachowania i postawy Polaków”.


Prof. Katarzyna Hamer. Fot. arch. wł.

Ewa Stanek-Misiąg: Jak bardzo zły jest stan psychiczny Polek i Polaków w związku z pandemią?

prof. Katarzyna Hamer: Nie jest najlepiej, ale nie jest też bardzo źle. Poczucie ogólnego zdenerwowania sytuacją pandemii w grudniu było na poziomie z kwietnia, czyli lekko się nasiliło w porównaniu z majem, za to odczuwanie poszczególnych obaw związanych z koronawirusem liczonych łącznie od marca osłabiło się i utrzymuje się na poziomie z maja. Między marcem a końcem maja zmniejszyło się zadowolenie z życia i wzrosło poczucie samotności, ale w grudniu nie stwierdziliśmy dalszych spadków. Poziom tzw. dystresu (objawy depresji i uogólnionego lęku), który w maju był wśród naszych respondentów najwyższy, w grudniu się obniżył.

Czy pandemiczne obawy Polek i Polaków są cały czas te same?

W zasadzie tak, zmienia się natomiast ich natężenie i to, która dominuje w danym momencie pandemii. Obawiamy się tego, że się zarazimy, a jeszcze bardziej tego, że zarażą się nasi bliscy. Że wirus będzie się rozprzestrzeniał zbyt szybko, na skutek niestosowania się ludzi do zaleceń. Że szpitale będą przepełnione, a służba zdrowia – niewydolna. Obawiamy się też paniki i kryzysu finansowego. Widać także, że generalnie wszystkie obawy silniejsze były na początku pandemii, a w czerwcu ich nasilenie spadło i utrzymuje ten poziom.

Zgodnie z życzeniem premiera Morawieckiego.

Rzeczywiście przed wyborami mówił, że nie ma się już czego bać. Choć sądzę, że spadek obaw jest raczej spowodowany zmęczeniem i próbą przystosowania się do sytuacji kryzysowej, jaką nam zgotowała pandemia. A także samym przebiegiem pandemii. Przykładowo w kwietniu w czasie lockdownu na pierwszy plan wysunęła się obawa przed kryzysem finansowym i załamaniem rynku. Wskazywało na nią 80% respondentów (w grudniu 60%). W grudniu zaczęły dominować obawy związane z utrudnionym dostępem do lekarzy w sprawach niezwiązanych z pandemią. Zgłaszało je 69% ankietowanych. Prawie 68% bało się, że przez walkę z koronawirusem nasilają się inne problemy zdrowotne. 55% osób obawiało się paniki i nieracjonalnych zachowań (dla porównania, w kwietniu to było 72%), 48% tego, że zachoruje na COVID-19 (62% w kwietniu), a niemal 51%, że zachoruje ktoś bliski (75% w kwietniu). Prawie 49% ankietowanych miało obawy związane ze zmianą trybu życia, którą pociąga za sobą pandemia (64% w kwietniu).
Zadaliśmy też w grudniowym badaniu pytanie o konsekwencje ewentualnego kolejnego lockdownu, czy respondenci obawiają się, że nie wytrzymaliby tego psychicznie. Twierdząco odpowiedziało 26% osób, wydaje się więc, że zaczęliśmy się przyzwyczajać do zmienności sytuacji. Tego, że lockdown jest wprowadzany, potem znoszony, a potem znów zaczyna obowiązywać.

A jak wygląda stosowanie się do zaleceń? Badania z wiosny pokazywały dużą mobilizację.

Stosowanie się do zaleceń – unikanie zgromadzeń, przebywanie w domu, zachowywanie dystansu, zasłanianie ust i nosa – deklarowało wtedy 80% respondentów. W czerwcu odnotowaliśmy spadek. Ale potem jesienne miesiące były bardzo ciężkie, z dużą liczbą zakażeń, dużą liczbą zgonów, więc spodziewaliśmy się wzrostu przestrzegania zaleceń, który jednak nie nastąpił. Unikanie zgromadzeń publicznych, zachowywanie dystansu, odkażanie rąk w sklepach deklaruje 68% osób, to spadek o ponad 20 punktów procentowych (odkażanie rąk o 12%). W marcu 85% osób zasłaniało nos i usta podczas kaszlu i kichania, w grudniu 77%. 73% osób w grudniowym badaniu pozytywnie odpowiedziało na pytanie o noszenie maseczki zasłaniającej usta i nos.

Czy sondowaliście respondentów w sprawie szczepień?

Tak. Pytaliśmy też o teorie spiskowe na temat szczepionek i w ogóle koronawirusa oraz o fake newsy. W to, że w szczepionkach są czipy do śledzenia ludzi wierzyło w grudniu 17% osób, a że koronawirus rosprzestrzenia się przez sieć 5G – zaledwie (albo aż) 10%. 13% sądziło, że koronawirus to bujda, a 21%, że został stworzony przez koncerny farmaceutyczne. O tym, że szczepionki przeciwko covidowi są szkodliwe i ten fakt jest ukrywany było przekonanych 32% naszych respondentów. 28,6% uważało, że koncerny farmaceutyczne i naukowcy współpracują ze sobą w celu ukrycia niebezpieczeństw związanych ze szczepionkami.
Chęć zaszczepienia się deklarowało ok. 20% osób, 34% odpowiedziało, że się nie zaszczepi, ale tutaj sytuacja jest bardzo dynamiczna. Wiele się zmieniło w styczniu i bardziej miarodajne będą badania CBOS-u, w których w listopadzie na pytanie o szczepienia 36% osób odpowiedziało pozytywnie, a 47% negatywnie, w styczniu natomiast wolę zaszczepienia wyraziło już 56% ankietowanych. To duży skok.

Przyczyniły się do tego szeroko komentowane szczepienia poza kolejnością?

Na pewno był to jeden z czynników. Ktoś dostał szczepionkę, choć uważamy, że „mu się nie należało”, a tymczasem ja nie mam. To wzbudza poczucie niesprawiedliwości i pragnienie, by też „to dostać”. Poza tym mamy tu do czynienia z efektem niedostępności. Bardziej pożądamy rzeczy, które są trudno dostępne. A szczepionek jest mało.

Czy kolejki, które ustawiły się do przychodni w dniu rozpoczęcia rejestracji seniorów też tak zadziałają?

Osoby starsze najbardziej boją się koronawirusa. Nie sądzę, żeby tak łatwo zrezygnowały, bo są w grupie największego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Do tego sądzę, że ludzie zauważą, że nie potwierdzają się teorie spiskowe w rodzaju sterowania zaszczepionymi za pomocą czipów, ani fake newsy o wielkiej powszechności „strasznych skutków ubocznych”: po szczepieniu – owszem – boli ręka czy głowa, ale to szybko mija i najczęściej nic więcej się nie dzieje. Mam też nadzieję, że do ludzi dotrze prosty rachunek przedstawiany przez lekarzy (a wiadomo, że proste tezy są łatwiej przyswajane) – porównanie skutków ubocznych szczepionki (ból ręki czy głowy) i covidu (potencjalna śmierć lub poważne powikłania) nie pozostawiają wątpliwości, co jest groźniejsze.
Ważną rolę odegra też, jak sądzę, społeczny dowód słuszności, czyli przekonanie, że to co robi większość jest słuszne. Do szczepień ustawiają się kolejki, znajomi czy sąsiedzi się szczepią, nic im po szczepieniu nie dolega itd. Szczepienie staje się normą. Dla zaszczepionych będą też znoszone ograniczenia, którymi wszyscy jesteśmy zmęczeni i na co tak bardzo czekamy. Dlatego jestem pewna, że chęć zaszczepienia będzie w społeczeństwie rosła. Obyśmy tylko mieli się czym szczepić.

Pandemia dużo mówi o nas. Czy ta większa obawa o bliskich niż o siebie jest dowodem naszej szlachetności?

Można to różnie interpretować. Jako świadectwo tego, że jesteśmy empatyczni i troskliwi, dlatego przejmujemy się bardziej bliskimi niż sobą. Ale też jako przejaw nierealistycznego optymizmu.
Kiedy się pyta ludzi o ryzyko nieszczęść, które się im mogą przytrafić, np. o prawdopodobieństwo tego, że na śliskim chodniku złamią nogę, to z reguły odpowiadają, że to prawdopodobieństwo jest dla nich mniejsze niż dla innych ludzi. Czyli komuś innemu to się zdarzy, ale mnie to już raczej nie. Prawdopodobieństwo wypadku może być podobne dla wszystkich, a my i tak odpowiemy, że nas to nie dotyczy w takim stopniu, jak innych. Na tym polega nierealistyczny optymizm. Nie zaprzątamy sobie głowy myślami o niebezpieczeństwie i oszczędzamy zasoby energetyczne. To nam pomaga funkcjonować, ale może być niebezpieczne, jeśli zaczniemy bagatelizować zagrożenie.
Zauważyliśmy, że rośnie strategia zaprzeczania.

Zaprzeczania czemu?

Mamy różnego rodzaju strategie radzenia sobie z trudną sytuacją. Możemy np. podejść do niej zadaniowo. Jest to wciąż dominująca strategia, jednak najwyższe jej nasilenie zaobserwowaliśmy na początku pandemii. Trzeba było się zabezpieczyć, zaopatrzyć w maseczki, zrobić zapasy, dowiedzieć się, jak się chronić przed koronawirusem. Ciągle sprawdzaliśmy wiadomości. Tak wygląda tzw. reakcja alarmowa: gdy coś się dzieje, mamy wzmożenie energetyczne, żeby sobie poradzić. Ale gdy kryzys nie mija, po pewnym czasie przechodzimy w fazę odporności. Wydaje się, że jesteśmy w takiej fazie.
Sposobem radzenia sobie z kryzysem jest też zaprzeczanie i widzimy, że liczba osób stosujących tę strategię się zwiększa. Ludzie mówią, że nic takiego się nie dzieje, pandemia wcale nie jest taka groźna, noszenie maseczek nic nie daje. Problem w tym, że taka strategia może nam zaszkodzić. Zaprzeczając, nie respektując obostrzeń i zaleceń, narażamy siebie i innych na większe ryzyko zakażenia. Nasze badania pokazują, że coraz więcej ludzi tak postępuje. W naszej ankiecie można się było zgodzić lub nie z następującymi stwierdzeniami: „Nie stosuję się do zaleceń, bo wolę teraz pożyć naprawdę niż potem żałować”, „Spotykam się ze znajomymi, bo uważam, że izolacja jest bez sensu”, „Nie będę zmieniać stylu życia, bo uważam, że niebezpieczeństwo jest rozdmuchane”, „Zamykanie restauracji i obiektów sportowych to przesada”. W marcu zaledwie 12% badanych przyznawało się do tego sposobu myślenia, a w maju i grudniu – już prawie 30%.

Zmienia się też na pewno poczucie wsparcia społecznego. Pytanie, czy na gorsze?

W badaniu pytamy za każdym razem o poczucie wsparcia społecznego. Ono trochę wzrosło w maju, ale w grudniu się zmniejszyło. Jest to znany efekt. Profesor Kaniasty robił na ten temat badania w różnych krajach dotkniętych katastrofami. Kiedy zdarza się jakiś kryzys, ludzie bardzo się jednoczą, pomagają sobie. Ale to mija. Taka deterioracja wsparcia zaczyna chyba być widoczna i u nas. Już nie szyjemy maseczek. Z naszego badania wynika, że gotowość do pomagania innym, np. robienia zakupów starszym sąsiadom była największa w marcu (67%), a potem spadła, choć wciąż deklaruje ją prawie połowa respondentów. Ale doceńmy to, że niektórzy ludzie wciąż jednak pomagają. W grudniu ponad 60% ankietowanych deklarowało, że podczas pandemii wsparło psychiczne swoich bliskich lub inne osoby, 40% wzięło udział w zbiórce na pomoc ochronie zdrowia, 32% przynajmniej raz pomogło w przetrwaniu jakieś placówki (np. zoo, teatru, parku rozrywki) przez wykupienie biletu na udział w przyszłych wydarzeniach, a 40% wsparło placówki handlowe (restauracje, punkty usługowe) w kłopotach finansowych, W Internecie co jakiś czas pojawia się akcja wsparcia konkretnej osoby, np. szewca albo starszej pani sprzedającej oscypki czy kapelusze. I odzew jest duży. To dobrze. Dzięki wsparciu łatwiej wszyscy przetrwamy ten trudny czas.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

Dr hab. Katarzyna Hamer, prof. w Instytucie Psychologii PAN jest psycholożką społeczną, kieruje laboratorium badań nad identyfikacją z całą ludzkością (Identification with All Humanity Lab https://iwahlab.com/).
W projekt „Wpływ pandemii COVID-19 na emocje, zachowania i postawy Polaków” zaangażowani są także: dr Maria Baran (Uniwersytet Humanistycznospołeczny SWPS w Warszawie), dr Marta Marchlewska (IP PAN) i prof. dr hab. Krzysztof Kaniasty (IP PAN, Indiana University of Pennsylvania).
Badania (wspomagany komputerowo wywiad online) są prowadzone na tej samej grupie dorosłych Polek i Polaków dzięki uprzejmości ogólnopolskiego panelu badawczego ARIADNA. Na pierwszą ankietę (w marcu 2020 r.) odpowiedziało 1098 osób (reprezentatywna próba ogólnopolska), na drugą (w kwietniu) 868, na trzecią (przełom maja i czerwca) 794, na ostatnią (w grudniu) 807.
Raporty z badań można znaleźć pod linkiem: https://covid19psychologia.com/

29.01.2021
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta