Góra spowita mgłą

18.03.2019
Karolina Krawczyk
Wywiad został przeprowadzony podczas 6. Ogólnopolskiego Kongresu Ratowników Medycznych.

Na Kazbeku cały sprzęt do ratowania drugiego człowieka trzeba mieć w plecaku. Jeśli czegoś nie wziąłeś, to nikt ci tego nie dostarczy. Trzeba mieć ze sobą sprzęt pozwalający na akcję w szczelinach, podstawowy sprzęt medyczny i biwakowy. Gdy wychodzimy na akcję popołudniu, prawdopodobieństwo, że noc spędzimy z chorym na lodowcu sięga niemal stu procent – mówi Tomasz Kutycki, ratownik medyczny dyżurny w bazie ratowniczej na Kazbeku w Gruzji.


fot. archiwum prywatne

Karolina Krawczyk: Jakie są największe różnice między zwyczajną pracą ratownika a tą na Kazbeku?

Tomasz Kutycki: Przede wszystkim czas ewakuacji poszkodowanego i wszystko to, co kryje się w słowach non-medical skills. Ratownik musi wiedzieć: jak przetrwać w trudnych warunkach, jak zabezpieczyć siebie i poszkodowanego przez zamarznięciem, jak nie wpaść w szczelinę, jak używać sprzętu wysokogórskiego.

Na Kazbeku cały sprzęt do ratowania drugiego człowieka trzeba mieć ze sobą, w plecaku. Jeśli czegoś nie wziąłeś, to nikt ci tego nie dostarczy w kilka minut. Musimy dobrze zaplanować, ile jedzenia i napojów wziąć dla siebie i poszkodowanego, jak go przetransportować, gdzie rozbić bazę na nocleg. Przez lata nauczyliśmy się, że błędne planowanie to w rzeczywistości planowanie błędów. Nieprzygotowanie wyprawy prędzej czy później się zemści. Oby nie doprowadziło to do tragedii.

Co zatem powinno się znaleźć w ekwipunku ratownika, gdy wychodzi z bazy po poszkodowanego?

Na pewno trzeba mieć ze sobą sprzęt osobisty, który zabezpiecza przed upadkiem, ponadto sprzęt pozwalający na akcję na szczelinach, podstawowy sprzęt medyczny i biwakowy, czyli wszystko to, co jest niezbędne do tego, by móc, jeśli to konieczne, pozostać poza bazą – tak dzieje się często wtedy, gdy wychodzimy na akcję popołudniu. W takim momencie prawdopodobieństwo, że noc spędzimy razem z chorym na lodowcu, sięga niemal stu procent. Do tego trzeba się bardzo dobrze przygotować, bo zarówno my, jak i chory musimy przetrwać kolejną noc.

Ratownik musi być przygotowany także na ogromne zmęczenie.

Tak, zmęczenie jest niesamowite. Baza Medyczna jest położona na poziomie 3600 m n.p.m. Dotarcie na szczyt (5033 m n.p.m.) może zająć nawet osiem godzin. Ewakuacja z poszkodowanym jest jeszcze dłuższa i trudniejsza. To naprawdę ciężka praca w ekstremalnych warunkach.

Zdarza się, że przekraczacie swoje kompetencje?

Dla nas najwyższym dobrem jest zdrowie i życie poszkodowanego. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, kiedy nie ma innej możliwości działania, a my jesteśmy ostatnią deską ratunku, to po prostu ratujemy człowieka. I tak, zdarza się, że np. podajemy antybiotyk. Myślimy – albo podam go ja, albo za sześć-dwanaście godzin będę miał chorego na wysokości czterech tysięcy metrów z ciężkim zapaleniem płuc bez możliwości ewakuacji...

Współpracujecie z tamtejszym lotniczym pogotowiem ratunkowym?

Tak, możemy wezwać śmigłowiec, który może dolecieć prawie na sam szczyt góry. Niestety najczęściej wypadki zdarzają się wtedy, gdy warunki pogodowe są po prostu złe. Wtedy nie ma możliwości użycia śmigłowca. Kazbek to niezwykle kapryśna góra, która bardzo często jest spowita mgłą. Na lotną pogodę może nam przyjść czekać bardzo długo.

Ile godzin najdłużej chory przebywał z wami w bazie?

W samej bazie chory najdłużej przebywał ponad 20 godzin. Do tego trzeba doliczyć nasz czas dotarcia do chorego i transport chorego w dół. To daje prawie dwie doby akcji ratunkowej.

Jak powinni się przygotować ratownicy, którzy chcą dołączyć do projektu Bezpieczny Kazbek?

Na pewno kandydaci powinni przejść kurs radzenia sobie w trudnych warunkach – ratownik musi wiedzieć, jak zadbać o buty, śpiwór, kurtkę i inne rzeczy osobiste. Niezbędne są także umiejętności z zakresu nawigacji, łączności radiowej i satelitarnej, umiejętność pracy w grupie pod presją czasu i warunków środowiskowych.

Ponadto ratownik musi być przygotowany na badanie pacjenta w ekstremalnych warunkach: w nocy, bez możliwości rozebrania, przy intensywnym wietrze, w hałasie. W górach wszystko szeleści: namiot, kurtka, świszczy wiatr – przy osłuchiwaniu pacjenta trzeba mieć olbrzymie kliniczne doświadczenie, żeby odróżnić to, co należy wykryć, od dźwięków związanych z czynnikami zewnętrznymi.

Na szczęście do projektu zgłaszają się osoby, które mają już ugruntowaną wiedzę medyczną i świadomość tego, jak wygląda codzienność w bazie. Wielu z nas brało udział w zagranicznych szkoleniach. Ponadto jesteśmy dobrze wyposażeni.

Jak wygląda wyposażenie waszej bazy na poziomie 3600 m. n.p.m.?

Obejmuje ono całe spektrum sprzętu medycznego, od zestawów do opanowania ciężkiego krwotoku począwszy, poprzez zaawansowane zabiegi resuscytacyjne, na drobnym sprzęcie chirurgicznym kończąc. Mamy też możliwość wykonania zapisu EKG oraz przeprowadzenia badań USG.

Z jakimi przypadkami medycznymi spotykacie się najczęściej?

Zazwyczaj są to dolegliwości związane z niewłaściwym przebiegiem procesu aklimatyzacji, zaostrzenie chorób przewlekłych, problemy gastryczne oraz spora liczba drobnych urazów.

Czy doświadczenia z Kazbeku przydadzą się w codziennej pracy ratownika medycznego?

Na pewno można się tam wiele nauczyć na temat hipotermii. W standardowych warunkach pacjenta w hipotermii widzimy bardzo krótko – zazwyczaj kilkadziesiąt minut. W górach możemy pacjenta obserwować dłużej i monitorować przebieg leczenia. Zdarza się, że widzimy pacjentów w drugim czy nawet trzecim stopniu hipotermii. Obserwujemy, jak zmienia się stan poszkodowanego: status przytomności, stopień wychłodzenia i powrót do właściwej, fizjologicznej temperatury. Czyli wszystko to, czego z reguły nie uda się zaobserwować w karetce.

Dlaczego ciągle wracacie do Gruzji?

Wiele osób nas o to pyta. Przecież jesteśmy tam wolontariuszami, nawet za bilety płacimy sami. Cóż... Ja wracam, bo jest we mnie wysoki poziom „wariactwa”. Jestem uzależniony od ludzi, od przyjaciół, z którymi tam pracuję, od ich obecności. Na Kazbeku jest niesamowity klimat.

Wiadomo, że wolałbym cały czas się opalać w naszej górskiej bazie i nigdy nie wychodzić po poszkodowanych, ale gdy już wiem, że uratowałem człowieka, czuję ogromną satysfakcję i radość.

Jakie są wasze plany na przyszłość?

Na pewno chcemy podjąć w bazie pracę naukową. Interesuje nas wiele tematów: na przykład badanie technicznych możliwości wykorzystania przenośnych aparatów USG czy korelacja poziomu nawodnienia organizmu z nasileniem objawów choroby wysokościowej. Zauważamy, że stale rosnące zainteresowanie sportem, a zwłaszcza dyscyplinami ekstremalnymi, oraz powszechna dostępność sprzętu do uprawiania tego typu aktywności fizycznej znacznie rozszerzyły granice wieku osób, które w taki sposób spędzają swój wolny czas. Ponadto nowe technologie i materiały pozwalają na uprawianie wymagających dużej sprawności fizycznej dyscyplin sportowych przez osoby do tego nieprzygotowane kondycyjnie, technicznie, a często również niezupełnie zdrowe. To ciekawy temat, ponieważ większość publikacji, jakie są dostępne, dotyczy osób zdrowych, sportowców, którzy w góry wychodzą po to, by „zrobić wynik”. Z kolei do naszej stacji meteo docierają także ci, którzy na co dzień ze sportem nie mają zbyt wiele wspólnego.

Skąd taki wzrost zainteresowania górskimi wyprawami?

Dziś wiele osób jest zachęcanych do tego typu aktywności fizycznej przez bardzo skuteczne kampanie reklamowe różnego rodzaju produktów sportowych. Skuszeni przyjemnym obrazem konsumenci postanawiają podjąć nieznane im wcześniej wyzwania fizyczne, jednocześnie nie zwracając uwagi na poziom swojego wytrenowania, zdolności psychomotoryczne i stan zdrowia. Stwarza to ogromne ryzyko wystąpienia niekorzystnych incydentów pogorszenia się stanu zdrowia w miejscach o ograniczonej lub opóźnionej dostępności służb ratunkowych.

Niestety, dziś wyjście na Kazbek bardziej kojarzy się z przyjemną wycieczką niż z wymagającą poważnego podejścia wyprawą górską. Stąd tak szeroki przekrój turystów: od nastolatków po osoby w wieku podeszłym, chore na nadciśnienie tętnicze, z niewydolnością układu krążenia i całym pakietem obciążeń chorobowych. Dlatego też nasze działania, wiedza i umiejętności muszą być naprawdę szerokie.

Rozmawiała Karolina Krawczyk