Dajcie mi czas (2015)

Ziemio, niebiosa, planety, stójcie, do jasnej cholery!
Zatrzymajcie się chwilę w swym bezwzględnym
mechanicznym biegu!
Dajcie mi czas,
Czas, którego nie mam.

Czytam te słowa w nagrodzonym w konkursie „Przychodzi wena do lekarza” wierszu pani doktor pediatry z Krakowa i przypominam sobie moje rozmowy z profesorem Andrzejem Szczeklikiem, gdy wymyślaliśmy konkurs literacki dla lekarzy i pracowników służby zdrowia. Zastanawialiśmy się nad sensem takiego przedsięwzięcia. Wydawał nam się jasny – po prostu sprowokować spracowanych ludzi do chwili oddechu, refl eksji, dystansu; pomóc im nazwać lęki, obawy, wątpliwości, podzielić się radościami, przeżyciami, olśnieniami... Słowo uczłowiecza, oswaja, zbliża ludzi, a pisanie pomaga zatrzymać na chwilę czas.

Brak czasu to jedna z największych bolączek naszej rzeczywistości. Biegamy coraz szybciej, z coraz większą zadyszką, zdenerwowani, przerażeni, że nie zdążymy dojść, doczytać, dokończyć. I ogarnia nas przerażenie, bo ten czas jakby wciąż przyspieszał i popędzał nas. Coraz rzadziej patrzymy sobie w oczy, mamy coraz mniej wolnych chwil, by przysiąść, odetchnąć i popatrzeć w niebo, na zwyczajne życie, które toczy się obok nas. Wciąż szybciej i szybciej przekazujemy sobie informacje, skrótowo, bez niuansów i ozdobników, bez zbędnych uczuć. Przez ten ciągły pośpiech oddalamy się od siebie, stajemy się dla siebie i innych zimni, obcy. I choć posiadamy coraz szybsze i wygodniejsze narzędzia do kontaktowania się ze sobą, to coraz rzadziej wzajemnie rozumiemy siebie, słuchamy, czujemy.

A równocześnie ta eksplozja wiedzy lekarskiej, ten fenomenalny rozwój, to otwarcie perspektyw na skalę dotychczas niewyobrażalną – czytam w książce Andrzeja Szczeklika Nieśmiertelność. – (...) na naszej planecie czas znaczy eksplozja medycyny (...). Zmienia się relacja między lekarzem i chorym. Lansuje się model konsumpcyjny. Lekarz jest w nim sprzedawcą usług medycznych. Spętany siecią obowiązków administracyjnych, wtłoczony w tryby machiny „Służby zdrowia” coraz rzadziej znajduje czas na rozmowę z chorym. Na ten upośledzony kontakt żalą się pacjenci. Słyszy się głosy, że Hipokrates nie poznałby we współczesnych medykach swoich uczniów.

Profesor Andrzej Szczeklik dokładnie obserwował zdehumanizowaną medycynę, czuł ją, pisał o niej i o chorobie systemu, w którym zaczyna chorować sam lekarz, o wyczerpaniu emocjonalnym, o obniżeniu poczucia własnej skuteczności, o wypalaniu się... wypalanie się to rozziew między tym, czym ludzie są, a tym, co robić muszą, to erozja duszy.

Przypominam sobie rozpacz w spojrzeniu lekarza, u którego byłam niedawno. Po dokładnym badaniu, podczas którego długo patrzył przez aparaturę, w milczeniu, na wybraną część mnie, usiadł do komputera i przez kilka minut odwrócony do mnie plecami coś pisał. Trwała cisza, nie zamieniłam z nim słowa, bo nie było kiedy i nie mogłam przeszkadzać. Siedziałam i nie wiedziałam, co zrobić. Tak bardzo chciałam zadać jakieś pytanie, popatrzyć mu w oczy, usłyszeć cokolwiek, co osłabi mój strach, obudzi nadzieje i pewność, że nie jest tak źle, że damy radę. Ale on siedział i pisał, a za drzwiami kłębił się tłum kolejnych pacjentów. I nagle mój doktor odwrócił się i zobaczyłam w jego oczach prawdziwą rozpacz i bezsilność. Powiedział z udręką i błaganiem w oczach: „Przepraszam, ja to muszę napisać, nie mam asystenta i nawet nie mam kiedy na panią popatrzyć i porozmawiać. Po prostu nie mam czasu. To straszne. Przepraszam”.

Jakże pasują do problemów lekarzy i wszystkich współczesnych ludzi te słowa z nadesłanego na konkurs wiersza. Błaganie o czas pojawia się w utworach lekarzy, a także ich pacjentów. Przeczytałam setki wierszy nadesłanych na konkurs poetycki dla ludzi chorych i niepełnosprawnych „Słowa, dobrze, że jesteście”.

Ludzie chorzy inaczej jeszcze czują upływ czasu, jego galop i nieuchronne przemijanie. Ale częściej od ludzi zdrowych potrafi ą zatrzymywać się i cieszyć chwilą, dostrzegać małe rzeczy, których my, w naszym codziennym biegu, już nie zauważamy.

Niezwykła jest lektura nadsyłanych na oba konkursy utworów. Jakby nagle stawał zegar i poza czasem odbywała się jakaś ważna rozmowa między ludźmi, którzy na co dzień nie mają takiej możliwości. Nagle wychodzą z ukrycia emocje, uczucia i widać jasno, co jest najważniejsze dla człowieka: miłość, przyjaźń, drugi człowiek...

I nazwij To, jak chcesz: Coś. Ktoś. On. Ona. Inne. Najwyższe. Jedyne.
Ślepy Traf. Siły Natury. Czy Zegarmistrz Świateł.
Nieważne, co zrobimy, odejdziemy – ważne, że jesteśmy. Nasze istnienie w czasie, Nasze: „Oto jestem”

Dziękuję wszystkim, którzy nadesłali na nasze oba konkursy swoje utwory. Dziękuję za zaufanie i zatrzymanie na chwilę słowami mojego czasu, którego też wciąż mi brakuje.

XIII Edycja Konkursu

Termin zgłaszania prac: 15.02.2024

Organizatorzy

Partnerzy Konkursu

Patronat Medialny

Patronat Honorowy