Komunikacja zamiast samoobrony

10.11.2017
Renata Kołton
Kurier MP

Wiedza psychologiczna – co powinien wiedzieć ratownik

Analizując programy kursów z psychologii dla studentów ratownictwa, można zauważyć, że poruszane są w nich zagadnienia mocno teoretyczne, bez odniesienia do rzeczywistych potrzeb ratowników. Zdarza się nawet, że wykładowca teoretyk zniechęca przyszłych ratowników do korzystania z porad czy wsparcia psychologicznego – mówi dr Małgorzata Wypych, psycholog Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Dr Małgorzata Wypych. Fot. Grzegorz Nowak

Renata Kołton: Czy szkolenie ratowników medycznych z samoobrony to dobry pomysł?

Małgorzata Wypych: Moim zdaniem nie. Podczas jednorazowego szkolenia można zaprezentować pewne techniki, jednak do ich skutecznego stosowania potrzebne są regularne treningi. Trzeba rozwinąć pamięć mięśniową, co nie jest możliwe podczas krótkiego kursu. Ponadto niektórzy przeszkoleni ratownicy mogą się poczuć zbyt pewnie i w konfrontacji z osobą agresywną przestaną się skupiać na rozładowaniu jej emocji, ale wybiorą konfrontację fizyczną. Opcja, o której wcześniej nigdy nie myśleli, stanie się dla nich dopuszczalna. A przecież lepiej, aby rozwiązania siłowe pozostały w gestii innych służb.

Z problemem agresji w stosunku do ratowników powinniśmy walczyć innymi metodami. Na przykład zadbać o wizerunek publiczny ratownika medycznego. Ratownikom udzielającym pomocy przysługuje taka sama ochrona prawna, jak funkcjonariuszom publicznym. Jeśli są obrażani, popychani, fizycznie atakowani, można agresorowi wytoczyć sprawę sądową. I właśnie tak pracodawcy powinni postępować. Gdyby zaczęły zapadać wyroki o odszkodowania dla ratowników, to społeczeństwo nauczyłoby się ich szanować. Dobrze, że ratownicy zaczęli podejmować oddolne inicjatywy w celu tworzenia pozytywnego wizerunku tego zawodu.

Dziś to raczej pacjenci składają skargi na ratowników.

Tak. I na ogół podstawą zgłaszania takich skarg jest właśnie zachowanie ratowników, a nie ich błędy medyczne. Ludzie nie bardzo wiedzą, jakie kompetencje mają ratownicy medyczni, więc oceniają tylko to, jak się odnoszą do pacjenta. Czasami te skargi wydają się absurdalne, ale konieczność składania zeznań na policji, w prokuraturze czy w sądzie to dla ratowników sytuacja trudna i stresująca. W tej grupie pracowników znajdują się jednak osoby, którym agresywne sytuacje zdarzają się częściej niż innym. Myślę, że wynika to nie tylko z postaw pacjentów, ale również z nastawienia samych ratowników. Dużo zależy od tego, z jaką energią zespół wchodzi do mieszkania, w jaki sposób prowadzi rozmowę. Jeśli ktoś potrafi być cierpliwy, spokojny, wie, że z pobudzonym pacjentem nie warto dyskutować, to jest w stanie tonować jego emocje. Taka postawa wymaga jednak pewnych kompetencji psychologicznych i komunikacyjnych. W Polsce działa około 12 000 ratowników, a psychologów związanych z ratownictwem zaledwie kilku. Psychologia nie znalazła jeszcze swojego miejsca w ratownictwie.

To środowisko z psychologią dopiero się oswaja. W ramach obowiązkowych kursów doskonalących ratownicy muszą odbyć kilka godzin zajęć z zakresu wsparcia psychologicznego. Na różnych konferencjach poświęconych ratownictwu te tematy również się pojawiają. Ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Brakuje psychologów, którzy znaliby specyfikę i warunki tej pracy.

Środowisko ratowników jest specyficzne. Trzeba szanować i akceptować to, w jaki sposób oni żyją i radzą sobie z różnymi trudnościami. Psycholodzy są szkoleni w duchu humanizmu, podmiotowości, mówią dużo o szacunku dla pacjenta. A w ratownictwie jednym z mechanizmów obronnych jest w pewnych sytuacjach dehumanizacja. W rozmowach o pracy pojawia się czarny humor, używa się określeń, które dla człowieka z zewnątrz mogą być nie do przyjęcia. Trzeba rozumieć, że takie zachowania nie świadczą o wypaleniu zawodowym czy lekceważeniu pacjentów. Jest to sposób odreagowania różnych wydarzeń. Jeśli ktoś tego nie wie, może dawać ratownikom do zrozumienia, że źle postępują. A taka postawa nie zachęca do kontynuowania relacji. Zdarza się, że wykładowca teoretyk już na studiach zniechęca przyszłych ratowników do korzystania z porad czy wsparcia. Analizując programy kursów z psychologii dla studentów ratownictwa, można zauważyć, że poruszane są w nich zagadnienia mocno teoretyczne, bez odniesienia do rzeczywistych potrzeb ratowników.

Jaka wiedza z zakresu psychologii jest ratownikom szczególnie potrzebna?

Zdarzenia, w których uczestniczą ratownicy, wywołują silne emocje i równolegle uruchamiają różne mechanizmy obronne. W medycynie generalnie unika się emocji, co mnie nie dziwi, ponieważ gwałtowne uczucia mocno zaburzają proces decyzyjny, szczególnie w sytuacji braku czasu, presji, ryzyka. Jednak u kogoś, kto nie wie, w jaki sposób może zareagować w trudnej sytuacji, pojawia się wtórnie duży niepokój, że emocje go pochłoną, że sobie z nimi nie poradzi.

Dlatego ratownikom potrzebne są odpowiednia wiedza i kompetencje psychologiczne dotyczące zarówno spraw związanych ze stresem pourazowym, szokiem, przerażeniem, lękiem, unikaniem, jak i sytuacji spotkania z rodziną pacjenta, zetknięcia się z agresją czy z tak zwanymi atakami paniki u bliskich osoby poszkodowanej. Ratownicy potrzebują praktycznej psychologii, aby wiedzieć, jak nawiązać relację z poszkodowanymi, jak negocjować, przekonywać, rozmawiać z osobą w silnych emocjach, informować o śmierci. Istnieją także praktyczne rozwiązania sprawdzone w innych dziedzinach, które pomagają przetrwać trudne chwile. Nie mówiąc już o grupowych procedurach odreagowywania, które ratownicy powinni znać i korzystać z nich na co dzień w swoich zespołach. Ogromnie istotna jest ponadto umiejętność współpracy z otoczeniem.

Praca ratowników medycznych wiąże się z dużym stresem. Są narażeni na liczne związane z nim powikłania: choroby kardiologiczne, dolegliwości gastryczne, otyłość. Jest więc ważne, aby wiedzieli, jak się przed tymi problemami zabezpieczyć. Jeśli ktoś biegnie z jednego dyżuru na drugi, walczy z niewyspaniem i stresem, to sięga po najprostsze metody zaradcze. Na przykład nadmierne objadanie sie słodyczami. Równocześnie ze spadkiem poziomu cukru we krwi zmniejsza się możliwość samokontroli emocjonalnej. Ludzie często bezrefleksyjnie sięgają po słodkie przekąski. Nie jest to zajadanie stresu, tylko nieświadome zwiększanie możliwości opanowania własnych emocji, co niestety może mieć negatywne skutki zdrowotne.

Czy wspomniany przez Panią tryb pracy ratowników wpływa istotnie także na ich życie prywatne?

W przypadku osób, które pozostają w związkach, największy problem stanowi brak czasu dla partnera. Być może łatwiej jest małżeństwom, w których obie strony zatrudnione są w opiece zdrowotnej i rozumieją uwarunkowania tego systemu. Ale ciągła nieobecność partnera w domu i fakt, że nie można się do niego przytulić i nie ma kiedy porozmawiać, oddala ludzi od siebie. Powstają duże dysproporcje w udziale w życiu domowym. Jeśli ktoś ma dzieci, to oczywiście również one ponoszą tego konsekwencje. Partner, który częściej przebywa w domu – na ogół są to kobiety – przejmuje większość obowiązków związanych z jego utrzymaniem. Taka kobieta w pewnym momencie może dojść do wniosku, że nie potrzebuje już partnera.

Mogą się również pojawić problemy z komunikacją. Jednym z mechanizmów obronnych u osób pracujących w ratownictwie jest wspomniane odcinanie się od emocji. Stosuje się go automatycznie, może więc wejść w nawyk i trudno przestać go stosować w domu. W trudnej sytuacji, kiedy przychodzi płaczące dziecko albo żona chce porozmawiać o czymś poważnym, takie osoby automatycznie zaczynają się wycofywać. Z czasem w związku zaczyna brakować bliskości emocjonalnej.

A co z empatią w pracy ratownika medycznego? Pacjenci z pewnością również jej oczekują.

Ratownicy muszą uważać z uruchamianiem w sobie empatii emocjonalnej. Poznawczo powinni zdawać sobie sprawę z tego, co pacjent bądź jego rodzina mogą przeżywać, ale zbytnie współodczuwanie nie jest wskazane. Najtrudniej, gdy dostrzega się podobieństwo między swoją sytuacją a okolicznościami zdarzenia. Kiedy pojawiają się myśli, że ktoś wygląda jak mój ojciec albo jest w wieku mojego dziecka, uruchamiają się silne emocje, przed którymi trzeba się zabezpieczyć. Najlepiej szybko się od takich myśli odciąć i zawęzić uwagę do czynności, które się wykonuje.

Czy osoby, które chcą studiować ratownictwo, powinno się weryfikować pod kątem predyspozycji psychologicznych do tego zawodu?

Uważam, że tak. Podobnie, jak to jest w przypadku policjantów czy wojskowych. Ratownictwo to dosyć ciężkie studia, także obciążające fizycznie. Ludzie inwestują swój czas, odbywają staże, podczas których pracują pod kierunkiem fachowców, a po kilku trudniejszych wyjazdach okazuje się, że ich to przerasta lub nie chcą tego robić, bo inaczej sobie tę pracę wyobrażali.

Rozmawiała Renata Kołton

Dr Małgorzata Wypych – psycholog, terapeuta w nurcie poznawczo-behawioralnym, interwent kryzysowy, wieloletni wykładowca akademicki. Bada czynniki utrudniające regulację emocji w pracy. Obecnie pracuje w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym, wdrażając system wsparcia psychologicznego. Popularyzator psychologii w ratownictwie medycznym.

Leki

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.