Sześć przedmiotów, które pozwolą ochronić życie i zdrowie ratownika

11.12.2017
Katarzyna Trębacka

Czy polscy ratownicy powinni używać elementów ochrony osobistej, które zdaniem specjalistów pozwolą im uniknąć wypadku lub śmierci w pracy? Czy sześć przedmiotów – zalecanych w USA i w Europie Zachodniej – powinno należeć do obowiązkowego wyposażenia ZRM i SOR-ów?


fot. iStock

Problem ochrony życia i zdrowia za pomocą prostych elementów wyposażenia ratownika nurtuje od dawna specjalistów z zakresu medycyny ratunkowej. Zainteresował się nim Nicholas Miller, znany w USA ekspert w zakresie edukacji ratowników medycznych, medyk wojskowy oraz specjalista ds. symulacji ratownictwa medycznego. W artykule omawiającym sześć elementów wyposażenia ratowników zwraca on uwagę, że ta grupa osób wykonuje jeden z najbardziej niebezpiecznych zawodów na świecie. W USA na porządku dziennym są pojawiające się w mediach wiadomości o tragicznej śmierci ratownika na służbie. Potwierdzają to badania, z których wynika, że ratownik medyczny:

  • 2,5 razy częściej jest narażony na śmierć niż pracownicy innych branż
  • 5 razy częściej ginie w wypadku komunikacyjnym
  • 6 razy częściej choruje i doznaje urazów niż wskazuje średnia krajowa
  • 30 razy częściej jest narażony na ryzyko doznania urazu w czasie wypadku komunikacyjnego niż wskazuje średnia krajowa...

Jak to się robi w Ameryce?

Na początku 2000 roku Ministerstwo Transportu USA nałożyło na wszystkich pracowników obowiązek zakładania kamizelek odblaskowych podczas pracy na drogach federalnych. Tego typu przepisy zazwyczaj nie budzą wśród zatrudnionych entuzjazmu. Pierwsi ratownicy medyczni i sanitariusze, którzy nosili kurtki z elementami odblaskowymi, byli przez starszych kolegów przezywani trzmielami. Weterani ratownictwa nieugięcie utrzymywali, że odblaski nie są im potrzebne i skutecznie odmawiali noszenia zalecanych kurtek, przekonując wszystkich, że mają prawo nosić swoje jednokolorowe, ciemne kurtki, jeśli nie są wzywani do wypadku czy interwencji. Jak wynika z badań, taka postawa wciąż dominuje mimo upływu lat. Tak jest i dzisiaj; kurtki o dużej widoczności są zdejmowane przy pierwszej okazji, jeśli w ogóle są przez ratowników noszone. Tymczasem, jak wynika z badań, korzystanie ze środków ochrony osobistej znacznie zwiększa bezpieczeństwo ratowników i zmniejsza liczbę ran odniesionych przez nich w pracy i zgonów.

O co powinien zadbać ratownik?

1. OCHRONA OCZU

Zranienie oka często się wiąże z częściową utratą wzroku, zdarza się także, że powoduje trwałą, nieodwracalną ślepotę. Specjaliści zalecają, by w czasie każdej interwencji chronić oczy. Prosta para okularów ochronnych może zabezpieczyć oczy ratownika przed promieniowaniem ultrafioletowym, cząsteczkami latającymi, iskrami i rozpryskami biologicznymi.

2. OCHRONA KOLAN

Choć wielu ratownikom nakolanniki kojarzą się ze sprzętem całkowicie niepotrzebnym, stwierdzono, że są przydatne – mogą zarówno chronić przed rozgrzanym asfaltem czy zimnymi oblodzonymi drogami, jak i zagrożeniami biologicznymi. Pomagają też amortyzować moment zetknięcia kolana z podłożem w czasie klękania i tym samym chronić staw kolanowy przed urazami.

3. ŚRODKI IZOLACYJNE

Dla lekarzy, pielęgniarek czy ratowników pracujących na SOR używanie jednorazowych fartuchów pozwalających ochronić nie tylko ubranie, ale też odkryte części ciała to chleb powszedni. Specjaliści od medycyny ratunkowej przekonują: te same środki ostrożności, które stosuje się w szpitalu, powinny być także wykorzystywane w ambulansie. Jednak ratownicy nie chcą stosować fartuchów ochronnych. Wszyscy tłumaczą to tak samo, jak polscy ratownicy: są niewygodne, niepraktyczne...

4. KAMIZELKI – KULOODPORNA I NOŻOODPORNA

Akty przemocy wobec techników (EMT) i ratowników medycznych w USA miały miejsce od początku funkcjonowania tej służby. Niejednokrotnie dochodziło do sytuacji (i nadal do nich dochodzi), w tracie których przestępcy strzelają do medyków. Mimo to ratownicy nie dostają kamizelek kuloodpornych. Równocześnie członkowie zespołów, które w takie kamizelki zostały wyposażone, niechętnie je stosują. Twierdzą, że sprzęt jest niewygodny, ciężki, często też niepotrzebny. Tymczasem polityka państwa w zakresie używania kamizelek kuloodpornych jest zróżnicowana. W niektórych stanach wymaga się od personelu medycznego zakładania kamizelki na każde wezwanie do pacjenta. W Cleveland kamizelka kuloodporna jest wymagana przez cały czas, z wyjątkiem sytuacji, gdy ratownik przebywa w szpitalu lub sali treningowej. W innych stanach zaleca się kamizelki kuloodporne w pewnych sytuacjach, np. w czasie reagowania na niektóre incydenty, takie jak opatrywanie ofiary strzelaniny, napaści nożownika, aktywnej strzelaniny lub napaści. Kamizelkę ochronną nożoodporną, która jest mniejsza i lżejsza, a chroni przed ewentualnym atakiem nożownika czy ukłuciem igłą, można nosić pod kurtką ratunkową przez cały czas, a kamizelkę kuloodporną zakładać tylko na czas wezwań. Nowoczesny sprzęt zapewnia znaczny komfort i nie ogranicza ruchu.

5. PASY BEZPIECZEŃSTWA

Główną kwestią związaną z bezpieczeństwem ratowników medycznych są odpowiednie pasy lub zabezpieczenia dla wszystkich osób znajdujących się w ambulansie. Mimo zaleceń wielu medyków nie używa prawidłowo, nawet w celu zabezpieczenia pacjenta, żadnego z trzech zestawów pasów bezpieczeństwa. Co gorsza, niektóre zespoły karetek pasy bezpieczeństwa usuwają z karetki lub chowają je za poduszką.

Na przykład trwające 20 lat badanie, przeprowadzone przez amerykański Urząd ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA), wykazało, że tylko jedna trzecia pacjentów pogotowia ratunkowego uczestniczących w poważnych wypadkach została zabezpieczona za pomocą pasów bezpieczeństwa przy noszach na ramię i biodra, a aż 44 procent w czasie wypadku spadło z noszy.

Ratownicy nie zapinają także siebie. To samo badanie NHTSA wykazało, że aż 84 procent pracowników karetek pogotowia, które brały udział w wypadkach drogowych, nie używało pasów bezpieczeństwa. Ratownicy pytani, dlaczego nie stosują pasów zarówno u siebie, jak i pacjentów, odpowiadają, że ich nie lubią, że to niepotrzebny środek bezpieczeństwa i dodatkowa komplikacja. Tymczasem w czasie wypadku drogowego ciało pasażera (zarówno pacjenta, jak i ratownika) na skutek silnego zderzenia zachowuje się jak pocisk. Efektem tego są bardzo poważne lub śmiertelne obrażenia.

6. KASK

Ilekroć kierowcy wyścigowi wsiadają do swoich samochodów, zawsze robią to w kasku. Policjanci jeżdżący na motocyklach zawsze mają na głowach zabezpieczenie. Podobnie postępują strażacy, gdy interweniują w czasie wypadku na ulicy. Zawsze mają na sobie kaski. Jak zaznacza Nicholas Miller, według dokładnych danych urazy głowy znajdują się na szczycie listy głównych przyczyn poważnych i śmiertelnych urazów ratowników medycznych.

Niestety, większość ratowników medycznych nie jest wyposażona w specjalnie zaprojektowane kaski przeznaczone do zadań przedszpitalnych. Jeśli kaski w ogóle należą do wyposażenia, to nie dostają ich konkretne osoby, tylko są przydzielane karetce. A taki kask, który staje się wyposażeniem karetki, to zazwyczaj uniwersalna ciężka „skorupa”, która raczej przypomina hełm przeznaczony dla pracowników budowlanych lub uniwersalny kask strażacki.

Tymczasem, jak podkreśla Nicholas Miller, ratownicy medyczni potrzebują kasku zaprojektowanego do pracy własnej, a nie do gaszenia pożarów.

Rozmowa z ratownikiem medycznym, operatorem Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Warszawie

MP: Czy ratownicy medyczni w Polsce są wyposażeni w odpowiedni sprzęt?

Badania dotyczące całej medycyny ratunkowej i ratownictwa medycznego na świecie opierają się na statystykach. To znaczy, że dokładnie możemy zmierzyć i zbadać, z jakimi zdarzeniami, wypadkami czy zagrożeniami ratownicy muszą się mierzyć. I tak inne zagrożenia czyhają na medyków w USA, inne w Izraelu, a jeszcze inne w Brazylii. W USA, Francji czy Brazylii pogotowie ratunkowe jest codziennie wzywane do zdarzeń z udziałem agresora, który używa broni palnej. Nic zatem dziwnego, że w tych krajach ratownicy medyczni muszą być wyposażeni w kamizelki kuloodporne i hełmy balistyczne. Natomiast u nas prawie w ogóle nie notuje się zdarzeń z użyciem broni palnej. W Rybniku w jednym przypadku ostrzelano karetkę, ale to był pojedynczy incydent. Na przykład w Brazylii pogotowie ratunkowe nie wjedzie do faweli (biedne dzielnice) bez obstawy co najmniej jednego radiowozu policji, a w karetce ratownicy mają hełmy balistyczne i kamizelki kewlarowe, które są w stanie zatrzymać pocisk do 9 mm. W Izraelu ratownicy muszą mieć kamizelkę kewlarową z płytami balistycznymi, z których korzystają pododdziały antyterrorystyczne. Dodatkowo na pokładzie karetki znajduje się broń automatyczna typu UZI. Tak więc wyposażenie ratowników zależy od zagrożeń, które występują w danym miejscu na świecie.

Czy to znaczy, że polscy ratownicy nie są zagrożeni agresją ze strony pacjentów, ich rodzin czy uczestników wypadków?

Oczywiście są. Ale u nas prawie nie zdarzają się przypadki użycia broni wobec zespołów ratunkowych. Był jeden incydent czy dwa incydenty po 1989 roku, kiedy ktoś strzelał do pogotowia lub pogotowie było bezpośrednio zagrożone atakiem z broni palnej. Podczas dwóch zdarzeń ratownicy byli narażeni na utratę życia: pierwszy to incydent w Magdalence, gdzie 6 marca 2003 roku antyterroryści szturmowali dom i przez przypadek ostrzelano dwoma strzałami karetkę, a drugi to strzelanina we wspomnianym wcześniej Rybniku.

Ale jak wynika z amerykańskich badań, kamizelka kuloodporna może chronić nie tylko przed strzałami z broni palnej, ale także przed atakiem nożownika czy uszkodzeniami ciała na skutek wypadków drogowych, w których karetki dość często biorą udział...

Kamizelka kuloodporna (balistyczna) a kamizelka nożoodporna (wykonana z innego materiału, zatrzyma ostrze, ale pocisku już nie) to są dwie różne rzeczy. Jednak u nas nie używa się ani jednych, ani drugich.

Dlaczego?

W Izraelu, USA czy Kanadzie ratownictwo medyczne to jest rodzaj służby mundurowej i pracodawca, czyli państwo, zapewnia ratownikom sprzęt. Oni nie mogą korzystać z dodatkowego sprzętu kupionego za własne pieniądze, bo takie są normy w mundurówce. W Polsce ratownicy to między innymi pracownicy kontraktowi, którzy za każdy element wyposażenia płacą sami. Kogo by było stać na kamizelkę kuloodporną?

A kaski? Amerykanie zalecają używanie ich nie tylko na miejscu wypadku samochodowego, ale też w czasie jazdy karetką, niemal w czasie każdej interwencji...

W Polsce w każdej karetce muszą znajdować się trzy kaski ochronne, ale to nie są kaski balistyczne. Do wyposażenie ambulansu należą zwykłe kaski ochronne, które powinny być zakładane w sytuacjach zagrożenia, np. wtedy, gdy wchodzi się do pomieszczenia, w którym coś może spaść na głowę, albo do kanału. Fakt, rzadko się je zakłada. I trudno mi sobie wyobrazić, by ochroniły one głowę kogokolwiek w czasie wypadku drogowego...

Dobrze, a okulary? Ratownicy też ich nie stosują zbyt chętnie...

W każdej trzyosobowej karetce muszą się znajdować trzy pary okularów ochronnych. W praktyce w Polsce to wygląda tak, że ktoś kiedyś kupił te okulary dla wielu stacji i one teraz są gdzieś „zabunkrowane” w jakiejś szufladce na stacji albo leżą gdzieś w kącie karetki porysowane, połamane. Ratownicy ich nie używają, bo bardzo często nie są świadomi zagrożeń. Zwyczajnie nie wiedzą, że można się czymś zakazić przez błonę śluzową oka. A właśnie oko to bardzo prosta droga, poprzez którą do organizmu medyka może się dostać krew czy inne płyny osoczowe... Tymczasem wielu moich kolegów tę drogę zakażenia uważa za mit. A drugą przyczyną nienoszenia okularów przez ratowników jest to, że są one bardzo niewygodne. Niezależnie od warunków okulary bardzo szybko parują i trudno w nich wykonać jakiekolwiek czynności medyczne. Przyznam się, że przez pierwsze dwa miesiące pracy w pogotowiu jeździłem w okularach, a potem je wyrzuciłem. Istotnie nie wiem, jak dobre muszą być okulary, żeby można było w nich pracować. Wszystkie, z którymi miałem do czynienia, były słabej jakości. Może to jest kwestia przyzwyczajenia, ale wielu ratowników po prostu takich okularów nie lubi, m.in. dlatego, że zmieniają perspektywę przy wielu zabiegach medycznych. Jeśli studiując ratownictwo medyczne i w czasie praktyk, uczysz się wszelkich procedur i zabiegów bez okularów, to potem, kiedy masz założyć wkłucie, zaintubować czy wykonać jakąkolwiek inną czynność w okularach, odczuwasz to jak trudność. Oczywiście jeśli pacjent ma chlustające wymioty czy broczy krwią, to ratownik powinien założyć nie tylko okulary, ale też maseczkę, żeby zanieczyszczenia nie dostały się do oczu, ust czy nosa.

A nakolanniki?

U nas w ogóle się tego typu sprzętu nie używa. Osobiście spotkałem się może z dwoma ratownikami, którzy ich używali. Są bardzo praktyczne i przydają się przy wypadkach komunikacyjnych, gdy się wczołguje pod wrak samochodu, gdzie jest rozsypane szkło, a trzeba tam klęknąć, żeby w takiej pozycji wykonywać jakieś zabiegi medyczne. Bez nakolanników można sobie poranić kolana. Niektóre firmy produkujące sprzęt medyczny wiedząc, że nakolanniki same w sobie są niewygodne, wprowadziły inne rozwiązania, np. wszywają mocniejsze wstawki na kolana w spodniach ratowniczych.

A co ze stosowaniem jednorazowych fartuchów ochronnych? Mogą one ochronić medyków przed wieloma zagrożeniami – np. pochodzenia biologicznego.

Tego się w ogóle u nas nie stosuje… Przed zakażeniami biologicznymi chroni tylko strój specjalny do CBRN-u (broni masowego rażenia; z ang. chemical, biological, radiological, and nuclear – broń chemiczna, biologiczna, radiologiczna i nuklearna). Natomiast zwykle stosuje się jednorazowe fartuchy koloru zielonego lub niebieskiego, które chronią jedynie kombinezon przed poplamieniem, i raczej w szpitalach, gdy pogotowie przywozi pacjenta z wypadku i personel w sali reanimacyjnej wykonuje przy nim różne zabiegi. W praktyce taki fartuch jest potrzebny, bo chroni roboczy strój przed krwią lub innymi wydzielinami, które pacjent wydala. Potem się go ściąga, wrzuca do czerwonego worka i można w swoim uniformie pracować dalej. Ale w pogotowiu się takich fartuchów nie wykorzystuje ani przy wypadkach komunikacyjnych, ani przy innych interwencjach ratowniczych, bo jest to strój niepraktyczny i nieprzydatny… Trudno go założyć na używane przez ratowników kamizelki taktyczno-ratownicze, w których chowają drobny sprzęt. W fartuchu wyciąganie czegokolwiek z kieszeni kamizelki jest mocno utrudnione. Każdy drobiazg trzeba by było wyciągnąć z plecaka medycznego lub walizki ratunkowej.

A pasy bezpieczeństwa? Czy polscy ratownicy je zapinają?

Procedura mówi jasno: lewy i prawy, czyli kierowca i osoba jadąca na miejscu pasażera mają zapinać pasy bezpieczeństwa, jeśli karetka jedzie na sygnale. Natomiast jeżeli są wykonywane jakiekolwiek zabiegi ratujące życie, to tylko kierowca musi mieć zapięte pasy. Osoby wykonujące medyczne czynności ratunkowe nie tylko nie muszą mieć zapiętych pasów, ale nawet nie mogą tego zrobić... To jest bardzo naturalne, że kiedy jedzie się na sygnale i przeciska przez miasto w korku, ciężko jest siedzieć z zapiętymi pasami i defibrylować, prowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową, wentylować workiem samorozprężalnym, zmieniać parametry respiratora, który jest na górze, czy robić cokolwiek innego, choćby sięgać do szufladek, których w karetce jest bardzo dużo, lub montować zestaw do przetoczeń. Nie da się tego wszystkiego robić, kiedy ma się zapięte pasy. Jeżeli nie przewozi się pacjenta w stanie zagrożenia życia i nie wykonuje ratujących życie czynności, to trzeba zapiąć pas bez dyskusji.

Leki

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.