Będą zarzuty dla lekarza ws. śmierci społecznika Piotra Pawłowskiego

17.10.2019

Prokuratura Regionalna w Warszawie postawi zarzuty lekarzowi Jerzemu M. w sprawie śmierci Piotra Pawłowskiego - poinformowała rzecznik prasowa Prokuratury Regionalnej w Warszawie Agnieszka Zabłocka–Konopka.

- W świetle analizy całokształtu danych uzyskanych w śledztwie, prokurator sporządził postanowienie o przedstawieniu zarzutów lekarzowi z zespołu ratownictwa medycznego, które dotychczas nie zostało ogłoszone. W dalszym toku postępowania podjęte zostaną stosowne działania służące wykonaniu czynności procesowych z udziałem lekarza, polegające na ogłoszeniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu na okoliczność zarzucanych czynów zabronionych - poinformowała prokurator Zabłocka–Konopka.

Piotr Pawłowski był znanym społecznikiem, działającym na rzecz osób z niepełnosprawnościami, prezesem Fundacji Integracja. W wieku 16 lat uległ wypadkowi i od tamtej pory poruszał się na wózku inwalidzkim. Udzielał się społecznie i naukowo. Wielokrotnie nagradzano go odznaczeniami państwowymi.

3 października 2018 roku Pawłowski stracił w mieszkaniu przytomność. Jego żona wezwała pogotowie. W zespole karetki było dwóch ratowników i lekarz Jerzy M., który - według zeznań żony zmarłego - nie podjął żadnej akcji ratunkowej. Pawłowskiego przewieziono do Szpitala Bródnowskiego, gdzie po pięciu dniach - 8 października 2018 roku - zmarł w wyniku obustronnego obrzęku mózgu spowodowanego niedotlenieniem.

Rodzina od początku zarzucała ratownikom i lekarzowi błąd medyczny. Pełnomocniczka żony Piotra Pawłowskiego radca prawny Beata Bosak-Kruczek 8 października 2019 roku złożyła w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie zawiadomienie o nieumyślnym spowodowaniu śmierci Pawłowskiego.

- Początkowo miał to być jeden zarzut, ale w toku postępowania zgromadzony materiał dowodowy pozwolił również postawić drugi zarzut sfałszowania dokumentacji, ponieważ lekarz, który stał z tabletem, w ogóle nie podszedł do pana Piotra, nie zbadał go, a nawet nie dotknął. Mamy na to potwierdzenie naocznych świadków, czyli ratowników, którzy byli w tej ekipie - powiedziała pełnomocniczka.

Lekarzowi będzie postawiony m.in. zarzut fałszowania dokumentacji medycznej. - Lekarz wpisywał do karty czynności medycznych rzeczy wzajemnie się wykluczające, stąd też zarzut fałszowania dokumentacji medycznej. Na przykład stwierdził, że źrenice pana Piotra są areaktywne, a jak on mógł to stwierdzić, jeżeli nie podszedł i nie otworzył tej powieki, nie zaświecił latarką, nie sprawdził tych źrenic. Zwłaszcza, że później lekarz na pogotowiu, który badał 3 godziny później, stwierdził, że jeszcze leniwie źrenice reagowały na światło - dodała.

Jej zdaniem, Pawłowski miał bardzo duże szanse, by walczyć o życie. - Nie miał ani udaru, ani zawału. Nie miał żadnej dolegliwości, która by na początku odbierała mu szanse na przeżycie. Gdyby udrożniono mu drogi oddechowe, zaintubowano i podano mu tlen i po przewiezieniu do szpitala zostałyby podane antybiotyki, możliwe, że by przeżył. Tym bardziej, że już kiedyś miał taką sytuację - wyjaśniła Bosak-Kruczek.

Pawłowski został przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie, gdzie został oznaczony jako pacjent z kodem czerwonym, co oznacza bezpośredni stan zagrożenia życia. - Mimo to przez 30 minut czekał na intubację, która powinna być wykonana natychmiast, jako jedna z pierwszych czynności. Dlatego rozważam w imieniu moich mocodawców złożenie wniosku o postawienie zarzutów również lekarzowi z SOR-u - oświadczyła pełnomocniczka.

Bosak-Kruczek wyjaśniła, że są dwa zarzuty wobec Jerzego M.: sfałszowania dokumentacji medycznej i popełnienia błędu medycznego. Zaznaczyła, że - postawione zarzuty dotyczą tylko Jerzego M., ponieważ to lekarz odpowiada za pracę ratowników, a w tym przypadku było tak, że ratownicy byli zdani tylko na siebie. Jerzy M. nie zrobił nic, aby wesprzeć ratowników. Nie było komunikacji między nimi. W pewnym momencie jeden z ratowników się zdenerwował i miał powiedzieć: "Panie doktorze, proszę odstawić ten tablet, proszę o decyzję". Ale żadnej decyzji nie było - powiedziała Bosak-Kruczek.

Pełnomocniczka dodała, że 9 października miały się odbyć czynności procesowe - ogłoszenie doktorowi M. zarzutów, ale czynności sprawdzające wykazały, że prawdopodobnie mężczyzna zbiegł za granicę - do Indii. Jak jednak poinformowała w oświadczeniu Prokuratura Regionalna - obecnie nie zaistniały przesłanki procesowe, które powodowałyby konieczność poszukiwania Jerzego M.

Okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Warszawie po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego skierował w kwietniu 2019 roku do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Lublinie wniosek o ukaranie Jerzego M. Sąd ten wnioskuje o ukaranie lekarza za nieprawidłowe postępowanie medyczne, ale bez poruszania wątku o fałszownie dokumentacji medycznej. Termin rozprawy przed tym organem nie jest jeszcze znany.

Leki

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.