W internecie przybywa ofert sprzedaży narządów do przeszczepień. Policja ostrzega, że takie anonse są karalne, a ich autorzy mogą paść ofiarą międzynarodowych gangów, które czerpią zyski z handlu narządami - pisze "Rzeczpospolita".
Blizna po transplantacji nerki / fot. Doug Floyd/Flickr
Narażają się też na odpowiedzialność karną, bo nawet zamieszczanie ogłoszeń o sprzedaży np. nerki narusza ustawę transplantacyjną – przypomina Krzysztof Hajdas, rzecznik Komendy Głównej Policji. Policja prowadzi rocznie od kilku do kilkunastu spraw przeciwko osobom, które zamieściły w sieci taki anons.
Ogłaszający najczęściej chcą sprzedaż nerkę, rzadziej szpik lub fragment wątroby. Jak się tłumaczą? Hajdas wskazuje, że jedni obracają to w żart, inni mówią, iż to nieprzemyślany odruch wynikający z problemów finansowych.
Niezależnie od motywu za to przestępstwo grozi do roku więzienia. Ogłoszeniodawcy z reguły dobrowolnie poddają się karze – zauważa "Rz".
Prof. Roman Danielewicz, dyrektor Poltransplantu, przestrzega, że gangi mogą wykorzystać osoby oferujące w sieci sprzedaż narządów. Mogą się narazić na to, że jakieś grupy przestępcze spoza Polski będą próbować po nie sięgać; warto przed tym ostrzegać – podkreśla.