Narodowy Fundusz Zdrowia z dnia na dzień musiał znaleźć prawie 310 mln zł na tegoroczne podwyżki dla pielęgniarek i położnych. Zapewnił je w wyniku przesunięć. – Przy czym musiał sięgnąć do rezerwy, a to są środki przeznaczone głównie na nadwykonania i procedury ratujące życie. Oznacza to, że będzie mniej pieniędzy na świadczenia dla pacjentów – tłumaczy Dobrawa Biadun, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Protest pielęgniarek w Krakowie 12 maja 2015 r. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Według szacunków przyszłoroczne podwyżki pochłoną 1,415 mld zł. – Ta kwota nie ma pokrycia w planie finansowym, bo jak wiadomo, był on konstruowany bez wiedzy o takiej zmianie. Pula pieniędzy na 2016 r. została rozdysponowana. Czekamy na propozycję prezesa NFZ, jakich dokona przesunięć – podkreśla Małgorzata Gałązka-Sobotka, przedstawicielka pracodawców w radzie NFZ.
– Środki na podwyżki są zagwarantowane w planie finansowym zarówno na ten, jak i przyszły rok. Te pozycje są zawarte w poszczególnych rodzajach świadczeń, np. na szpitale, ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, na rehabilitację, z jednym wyjątkiem. Chodzi o podstawową opiekę zdrowotną, gdzie podwyżka została przeliczona na stawkę kapitacyjną – podkreśla Tadeusz Jędrzejczyk, prezes NFZ.
Zdaniem Małgorzaty Gałązki-Sobotki, to oznacza tylko jedno: – Wypłata dla pielęgniarek zmniejszy środki, które miały być przekazane na świadczenia zdrowotne.