×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Oni piszą historię medycyny

Alicja Giedroyc
usk.wroc.pl

32-letni Piotr z Zamościa nie miał ręki od urodzenia. Teraz jest jedynym człowiekiem na świecie, któremu w takim przypadku przeszczepiono kończynę. Dokonał tego zespół lekarzy z Kliniki Urazowej i Chirurgii Ręki Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Znowu byli pierwsi – pokazali, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, jednocześnie dając nadzieję setkom osób, urodzonych z kalectwem.


29.12.2016 Wrocław. Dr Monika Pfanhauser i dr Adam Domanasiewicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej podczas zmiany opatrunku u pacjenta z przyszytą ręką. Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Proteza albo przystosowanie do życia z kalectwem – dotychczas były to jedyne możliwości dla tych, którzy przyszli na świat bez kończyn. W przypadku braku ręki jedno i drugie jest trudne. Tylko najnowocześniejsze i bardzo drogie protezy mogą w sposób satysfakcjonujący zastąpić jej funkcję. Proteza bioniczna kosztuje ok. 100 tysięcy dolarów, więc stać na nią tylko nielicznych. Nie każdy też potrafi przystosować się do życia bez ręki. Dla pana Piotra był to ogromny życiowy problem, mimo że normalnie funkcjonuje (pracuje w Muzeum Zamoyskich).

A dlaczego nie przeszczep? – można by zapytać. W końcu także w Polsce są specjaliści, którzy to potrafią. – Na świecie wykonano dotąd ok. 120 przeszczepów kończyny górnej – tłumaczy jeden z nich, dr Adam Domanasiewicz z Kliniki Urazowej i Chirurgii Ręki USK. – Jednak wszystkie u pacjentów, którzy stracili ją w wyniku urazu. To zupełnie inna sytuacja.

Co umie mózg?

Przede wszystkim chodzi o to, że mózg człowieka, który miał rękę potrafi ją „obsługiwać”. Odpowiada za to reprezentacja korowa, dzięki której można świadomie poruszać kończyną. Dotychczas sądzono, że u ludzi z wadą wrodzoną taka reprezentacja się nie wykształciła, więc nawet gdyby przeszczepić im rękę, to i tak nie da się sterować jej ruchem. Teoretycznie przeszczep byłby tylko żywą protezą, której nie można by używać pod kontrolą umysłu. Przeszczep kończyny jest zabiegiem skomplikowanym, uważano więc że nie ma sensu wykonywać go w takich przypadkach.

– Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku – powiedział prof. Jerzy Gosk, szef Kliniki Urazowej i Chirurgii Ręki USK po udanym zabiegu, przytaczając popularne przysłowie. – I my właśnie ten krok zrobiliśmy.

Wrocławski zabieg przybliża nas do obalenia tezy o nieodwracalności pewnych procesów w mózgu. Pacjent USK nie miał ręki całe życie, a jednak tuż po zabiegu, gdy tylko został rozintubowany, ruszał palcami. Lekarze przyznają: jeszcze nie czuje dłoni, ale porusza palcami pod kontrolą wzroku, co świadczy o większych możliwościach mózgu niż dotąd zakładano. I otwiera zupełnie nowe perspektywy ludzi, którzy rodzą się bez górnych kończyn.

Wcześniejsze doświadczenia

– Nie robiliśmy eksperymentów medycznych – zastrzega dr Domanasiewicz, przedstawiając wcześniejsze dokonania innych ośrodków.

Do tej pory na świecie wykonano dwa takie zabiegi u bliźniąt syjamskich (Malezja 2000 r. - dr Pathmanathan i Kanada 2006 r. - dr Ronald Zuker). W obu przypadkach podczas operacji rozdzielenia zroślaków trzeba było poświęcić życie jednego dla ratowania drugiego. Pod względem medycznym to sytuacja zupełnie inna, choćby z powodu jednakowego kodu genetycznego dawcy i biorcy. Inny przypadek dotyczy już Polski. W 2009 r. w ośrodku w Trzebnicy, gdzie przez 25 lat pracował dr Domanasiewicz, zespół kierowany przez prof. Jerzego Jabłeckiego przeszczepił rękę od zmarłego dawcy mężczyźnie, który stracił ją w dzieciństwie. Żył bez niej przez blisko 30 lat, więc także można było się obawiać, że nastąpił u niego nieodwracalny zanik reprezentacji korowej. A jednak dziś pacjent ma coś znacznie więcej niż „żywą protezę”, jego mózg nauczył się ponownie „obsługiwać” nową kończynę. Oczywiście, wymagało to specjalistycznej i długotrwałej neurorehabilitacji, ale okazało się możliwe. – Od tego czasu myślałem o tym, by pójść jeszcze dalej – przyznaje chirurg.

Ostateczna decyzja o przeprowadzeniu pionierskiego zabiegu zapadła w grudniu, gdy do USK dotarła informacja o potencjalnym dawcy. Okazało się, że najbardziej odpowiednim kandydatem do przeszczepu jest pan Piotr.

13 godzin napięcia

Cała operacja trwała 13 godzin. Składało się na nią kilka etapów: pobranie ręki od dawcy, przygotowanie kikuta biorcy i ostateczne zespolenie.

Uczestniczyły w tym dwa zespoły lekarzy z USK. Podczas gdy zespół kierowany przez dr Adama Domanasiewicza pobierał i preparował amputant do połączenia, inna grupa, z szefem Kliniki Urazowej i Chirurgii Ręki USK dr. hab. Jerzym Goskiem na czele, przygotowywała do przeszczepu kikut biorcy. Lekarze wiedzieli, że mają przed sobą wyjątkowe trudności, z którymi nikt przed nimi się nie zmierzył. W przeciwieństwie do pacjenta, który stracił kończynę na skutek urazu, osoba z wadą wrodzoną nie ma wykształconych wszystkich elementów anatomicznych, część ma w zaniku, a części w ogóle nie ma. Mięśnie, kości, naczynia krwionośne i nerwy dawcy i biorcy mogą do siebie nie pasować lub nie mieć swoich odpowiedników.

W tym przypadku np. średnica naczyń krwionośnych i nerwów biorcy była aż czterokrotnie mniejsza od ich średnicy u dawcy. Dlatego zespolono je wyżej od zespolenia kostnego, czyli na ramieniu (kości zespolono na poziomie nadgarstka). Samo zespolenie wykonały połączone siły obu zespołów. Łącznie z instrumentariuszkami i pielęgniarkami anestezjologicznymi w zabiegu brało udział kilkanaście osób.

Co dalej?

Pan Piotr mówi, że spełniło się jego największe marzenie. Ma świadomość, że czeka go jeszcze długa droga, zanim będzie mógł używać swojej nowej ręki. Na razie cieszy się, że jego organizm nie odrzucił przeszczepu i może poruszać palcami. Jego rehabilitacja potrwa około roku - aksony nerwów regenerują się w tempie ok. 1 mm na dobę. Osobną sprawą jest neurorehabilitacja, podczas której jego mózg będzie się uczył poruszać ręką. Ambicje lekarzy z Kliniki Chirurgi Urazowej i Chirurgii Ręki Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu sięgają jeszcze dalej. W planach jest przeszczep u pacjenta, który od urodzenia nie ma obu rąk. Dr Domanasiewicz zapowiada, że w takim przypadku biorca zostanie poddany neurorehabilitacji przed zabiegiem, co zwiększy szansę na reedukację funkcji ruchowych.

– Transplantologia jest jednym ze strategicznych obszarów naszego ośrodka – mówi dyrektor USK Piotr Pobrotyn. – Przeszczep, wykonany w grudniu przez naszych lekarzy to także element naszej strategii dla pacjentów, która nie zbliża nas do świata, ale sprawia, że to świat przychodzi do nas.

Zespół uczestniczący w pionierskim zabiegu:
Operatorzy - dr Adam Domanasiewicz, dr hab. Jerzy Gosk, dr Jacek Martynkiewicz, lek. Marek Stępniewski, dr Piotr Barć, dr Monika Pfanhauser, lek. Sebastian Kuliński, lek. Szymon Manasterski, lek. Ewa Wagner, lek. Olga Gutkowska, dr Tomasz Dawiskiba.
Anestezjolodzy - lek. Ewa Stadnik, lek. Krzysztof Lewandowski.
Instrumentariuszki - Maria Pawlus, Alina Grozik, Małgorzata Bednarek, Edyta Kryś
Pielęgniarka anestezjologiczna - Barbara Jeszke.
Lekarze oddziałowi - Michał Bąk, Łukasz Michalak, Zbigniew Pawęzowski.

13.01.2017
Zobacz także
  • Wrocław - pierwsza na świecie taka operacja
  • Wrocław – wszczepiono endoprotezę z drukarki 3D
  • Pierwsza taka operacja we Wrocławiu
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta