– Polskie jabłka to samo zdrowie! – przekonuje na swoim profilu na Facebooku prof. Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, kierownik Katedry i Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu, która wczoraj w Senacie wzięła udział w akcji promującej polskie owoce pod hasłem: „Zjedz jabłko wspólnie z marszałkiem Senatu”.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Stanisław Karczewski i prezes Mirosław Maliszewski zachęcali do jedzenia polskich owoców, będących znakomitym dodatkiem do codziennej diety i służących zdrowiu. Jabłka i śliwki dostarczone przez sadowników z okolic Grójca zostały zjedzone przez senatorów i licznie przybyłych przedstawicieli mediów.
Od 1 sierpnia żadne polskie jabłko nie ma prawa przedostać się na teren Rosji. Ma to związek z wprowadzonym przez Federalną Służbę Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Federacji Rosyjskiej (Rossielchoznadzor) czasowym ograniczeniem wwozu do tego kraju owoców i warzyw z Polski.
W odpowiedzi na rosyjskie embargo redaktor „Pulsu Biznesu” Grzegorz Nawacki wymyślił akcję "zjedz jabłko". Do akcji włączyli się masowo internauci, celebryci i dziennikarze, zamieszczając w mediach społecznościowych swe zdjęcia, na których jedzą jabłka lub piją cydr. Akcję poparli politycy. Podczas niedzielnej wizyty w Ostrowie Wlkp. prezydent Bronisław Komorowski przypomniał, że miasto to ma w herbie królewskie jabłko, a podczas wizyty sam rozdawał owoce.
– Przy okazji posiedzenia Senatu chcieliśmy z przewodniczącym Związku Sadowników pokazać naszą solidarność z tymi, których sankcje rosyjskie dotykają – powiedział marszałek Bogdan Borusewicz. – To nie UE wprowadziła zakaz eksportu jabłek do Rosji, a są to sankcje rosyjskie, które nie mają żadnego związku z jakością jabłek. Są to sankcje polityczne, które dotykają polskich producentów, ale także rosyjskich konsumentów. Rosja musi wiedzieć, że na rosyjskie restrykcje będzie wspólna odpowiedź wszystkich ugrupowań politycznych i całego polskiego społeczeństwa – podkreślił marszałek Senatu.
Maliszewski powiedział, że cieszy go akcja "jedz jabłka", która zaczyna mieć wymiar ogólnonarodowy, a w praktyce przekłada się na większą sprzedaż jabłek przez handel.
Karczewski powiedział, że zamierza promować polskie jabłka podczas spotkania z chińską delegacją, 8 sierpnia. – Mam zamiar oczarować ich naszymi jabłkami. Bardzo aktualne jest powiedzenie "jedno jabłko z wieczora i nie ma doktora" – stwierdził wicemarszałek Senatu, z zawodu chirurg.
Jabłka będą elementem naszej wystawy na przyszłorocznym EXPO w Mediolanie. – Chcemy tam wykorzystać istotne elementy związane z sukcesem polskiego jabłka i polskiego sadownictwa – zaznaczył w środę wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. Zgodnie z rozstrzygniętym konkursem polski pawilon na EXPO 2015 będzie przedstawiał jabłkowy sad otoczony lustrami oraz konstrukcją, która nawiązuje do ekologicznych skrzynek na jabłka. Autorami projektu są młodzi warszawscy architekci z pracowni 2pm.
Karczewski swojej stronie internetowej pisze: "Wspólnie z kilkoma sadownikami z powiatu grójeckiego chcieliśmy rozstawić za odpłatą namiot podczas Festynu Letniego w Nowym Mieście nad Pilicą. Planowaliśmy w nim m.in. spotkania z mieszkańcami oraz rozdawanie soków z grójeckich sadów. Chcieliśmy zachęcać do jedzenia jabłek i picia soków jabłkowych. Pod hasłem one apple a day, keep doctor away (jedno jabłko dziennie i lekarz nie będzie potrzebny), lekarze specjaliści – kardiolog, chirurg, alergolog – na moje zaproszenie, mieli udzielać bezpłatnych konsultacji lekarskich. Wystąpiłem w tej sprawie do Pani Burmistrz Barbary Gąsiorowskiej, jako organizatora i dysponenta gruntów komunalnych, o zgodę na rozstawienie namiotu. Poinformowałem o chęci rozdawania soków i udzielania bezpłatnych poradach lekarskich. Niestety, otrzymałem decyzję odmowną".
"Szkoda, bo w wyniku osobistych uprzedzeń znowu tracą mieszkańcy naszej gminy. Zapewne wiele osób skorzystałoby z bezpłatnej pomocy lekarzy specjalistów. Zwłaszcza, że czas oczekiwania na wizytę jest tak długi, a dostępność do tych świadczeń, zwłaszcza w tak małych miejscowościach jak Nowe Miasto, bardzo ograniczona. Widać Pani Burmistrz Barbara Gąsiorowska również nałożyła embargo na jabłka. Arbitralnie, może nawet kierując się własnymi upodobaniami, zdecydowała o gustach i potrzebach mieszkańców, zapewniając podczas Festynu stanowiska z jedzeniem, piciem i zabawą. Może łatwiej byłoby mi uzyskać zgodę na rozstawienie namiotu, gdybym chciał sprzedawać podczas Festynu cydr?" – komentuje senator.