×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Dymisja i co dalej?

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wyrzucenie z rządu Arłukowicza jest uzasadnione, ale kontekst może budzić zdumienie. A powód dymisji może być kluczowy w kontekście następcy ministra zdrowia.


Premier Ewa Kopacz. Fot. wikipedia.org / CC BY-SA 2.0

Decyzja zapadła wczoraj, w bardzo wąskim gronie. Tak wąskim, że ważni politycy Platformy Obywatelskiej o dymisjach dowiadywali się od dziennikarzy, którzy po informacji na temat nadzywczajnego briefiengu premier Ewy Kopacz zaczęli snuć przypuszczenia, który minister i za co może zostać odwołany.

Na liście, jako pierwszy, nie tylko z powodu kolejności alfabetycznej, figurował Bartosz Arłukowicz. Bez zaskoczenia – minister bardzo źle oceniany, w dodatku z nowym obciążeniem w postaci problemów z wywozem leków z Polski, za które – jak dowiodły ekspertyzy prawne – odpowiedzialność ponosi Ministerstwo Zdrowia. A oprócz tego: źle działający pakiet onkologiczny, grożący protest pielęgniarek, otwarty konflikt ze środowiskiem lekarskim, tolerowany przez wiele lat mobbing w ministerstwie. Wszystko to sprawia, że Arłukowicz w sondażach zaufania opinii społecznej plasuje się na odległych miejscach i w nadchodzącej kampanii wyborczej, w której ochrona zdrowia może być jednym z wiodących tematów, dla PO byłby raczej obciążeniem, niż atutem.

Dymisja Arłukowicza była więc uzasadniona, ale jej kontekst może budzić zdumienie. Minister zdrowia został wymieniony przez premier Ewę Kopacz w pakiecie z bohaterami afery taśmowej. A rzecznik rządu, Małgorzata Kidawa-Błońska, potwierdziła, że „Arłukowicz pojawia się na taśmach”, i choć nie ma na nich niczego nagannego (?) minister zdrowia podał się do dymisji, by nie zostały one użyte do szantażu. Pytanie – dlaczego miałyby zostać, skoro nie ma na nich niczego nagannego?

Powód dymisji miałby mniejsze znaczenie, bo już stała się faktem, gdyby nie to, że wiele może znaczyć w kontekście następcy.

Neumann?

Bo jeśli Arłukowicz został odwołany z powodu taśm, a nie złej oceny pracy i skandali w resorcie, logicznym wyborem wydaje się typowany przez media jego pierwszy zastępca – Sławomir Neumann. Zna politykę ministerstwa, wie, co trzeba do wyborów dokończyć, bo sam nadzorował większość spraw. Od 2012 roku Ministerstwem Zdrowia kierował duumwirat Arłukowicz-Neumann, więc wiceminister nie miałby żadnego problemu z przejęciem obowiązków szefa.

Ale... ale jeśli rzeczywisty powód dymisji był inny, Ewa Kopacz w ogóle nie powinna rozważać kandydatury Neumanna, bo – patrz wyżej. Odpowiada on może nie za wszystkie, ale za zdecydowaną większość decyzji, w tym – decyzji złych i bardzo złych – które w ostatnich latach zapadały w systemie ochrony zdrowia. Neumann był twarzą choćby niedopracowanego pakietu onkologicznego i konfliktu z lekarzami – w nie mniejszym stopniu niż sam Arłukowicz. W dodatku Sławomira Neumanna obciążają liczne dodatkowe okoliczności: afera samochodowa (kilometrówki pobrane z Sejmu: wiceminister był jednym z rekordzistów), doniesienia o naciskach na NFZ w sprawie kontraktu dla jednej z prywatnych klinik, a ostatnio – informacje o bliskich relacjach z jedną z zarejestrowanych lobbystek rynku medycznego.

- Jeśli Neumann zostanie ministrem, po co była dymisja Arłukowicza? - zastanawiał się w rozmowie ze mną jeden z polityków Platformy Obywatelskiej, dla którego wczorajsze trzęsienie ziemi w rządzie było o tyle zaskakujące, co nieuchronne. - Nieuchronne nie dlatego, że poprzedzone jakąś merytoryczną dyskusją i oceną. Atmosfera w klubie, w partii, była już tak duszna, że wiadomo było, że będzie wybuch. Że „coś trzeba zrobić”, że muszą polecieć głowy.

Ale dymisje będą mieć sens i tylko wtedy przyniosą rządowi i PO jakąkolwiek korzyść, jeśli będą oznaczać zmianę, nie kontynuację. Zwłaszcza w zdrowiu, gdzie negatywne oceny pracy ministerstwa są w zasadzie bezdyskusyjne. Nawet w przypadku in vitro, które miało być wielkim sukcesem Platformy, pojawiają się wątpliwości.

Jeśli zmiana, to Sławomir Neumann nie tylko nie może zostać ministrem, ale powinien odejść – jak jego szef.

Giełda nazwisk

Kto więc na stanowisko ministra?

Wymieniana jest Beata Małecka-Libera, pełnomocnik rządu ds. zdrowia publicznego, wiceminister zdrowia. Za: brak uwikłania w zaszłości ministerialne, przyszła do resortu niedawno i nie angażowała się w bieżące kwestie. Przeciw: mimo wszystko w obszarze ochrony zdrowia to zgrana twarz PO, wiele razy publicznie broniąca decyzji i polityki resortu.

A może Zbigniew Pawłowicz? Jego kandydatura pojawiła się już w styczniu, gdy Arłukowicz rozpętał konflikt z lekarzami skupionymi w Porozumieniu Zielonogórskim. Były szef Bydgodskiego Centrum Onkologii, były senator PO, obecnie – radny sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego. Ewa Kopacz miała wspierać jego kandydaturę na stanowisko marszałka województwa. Za: doświadczenie w zarządzaniu w ochronie zdrowia, w tym w newralgicznym obszarze onkologii, nieobecność na pierwszym planie wielkiej polityki. Przeciw: uwikłanie w konflikt w lokalnych strukturach PO.

Pojawiają się też na giełdzie nazwiska profesorskie. Obok prof. Alicji Chybickiej, senator Platformy, szefowej Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, najczęściej wymieniany jest prof. Marian Zembala. W kampanii prezydenckiej zdecydowanie wsparł kandydaturę Bronisława Komorowskiego, jest radnym sejmiku województwa śląskiego z ramienia PO, od 2011 roku jest szefem Rady Naukowej przy ministrze zdrowia.

A wybory coraz bliżej

Nominacja „profesorska” nie rozwiązałaby żadnego z realnych problemów w obszarze ochrony zdrowia – ale patrząc realnie, nikt się tego nie może spodziewać po żadnym z ewentualnych ministrów. Do wyborów pozostało cztery, może pięć miesięcy... A może dwa, jeśli w Platformie pozostały resztki instynktu samozachowawczego, bo wcześniejsze wybory są dla tej partii jedyną szansą uzyskania poparcia bliżej 25 niż 15 proc. Platformie nie potrzeba dziś cudotwórcy z programem ani nawet sprawnego administratora. Sprawy już rozpoczęte idą swoim tokiem, nowy minister będzie miał za mało czasu zarówno na zrobienie czegoś pozytywnego jak i na zepsucie tego, co jeszcze nie zostało zepsute. Platformie potrzeba dobrego nazwiska, symbolu, twarzy, która budziłaby zaufanie, a nie irytację czy obojętność.

Pojawiają się jednak głosy, że środowe dymisje to dopiero początek trzęsienia ziemi. Że choć rzecznik rządu mówi, że w przyszłym tygodniu będą znane nazwiska nowych ministrów, być może poznamy wcześniej kolejnych odwołanych. Albo wręcz, że do dymisji poda się sama Ewa Kopacz, co sugeruje nie tylko opozycja (paradoksalnie, Prawu i Sprawiedliwości na rękę byłoby, żeby rząd trwał w niezmienionym kształcie do października), ale przede wszystkim pozytywnie nastawieni do Platformy komentatorzy – m.in. Jacek Żakowski i Aleksander Smolar.

„Rzeczpospolita”, informując o dymisjach w rządzie i rezygnacji marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego, opatrzyła jeden z materiałów tytułem „Premier zrzuca balast”. Pytanie, czy największym balastem dla Platformy nie jest sama Ewa Kopacz.

16.06.2015
Zobacz także
  • Nowe otwarcie
  • Prof. Marian Zembala ministrem zdrowia
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta