Lekarze rodzinni z Federacji Porozumienie Zielonogórskie rozważają możliwość wypowiadania umów z Narodowym Funduszem Zdrowia. To skutek niedotrzymania zobowiązań zawartych w porozumieniu z ministrem zdrowia ze stycznia, które nowy szef resortu ignoruje – czytamy w komunikacie PZ.
fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Gazeta
– Myśleliśmy, że po Bartoszu Arłukowiczu może być tylko lepiej... Żywiliśmy nadzieję i choć ona umiera ostatnia, to mamy wątpliwość, czy właśnie nie przyszedł ten moment? – takie i podobne wypowiedzi można coraz częściej usłyszeć wśród lekarzy rodzinnych zrzeszonych w Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Twierdzą oni, że obecny minister zdrowia zachowuje się jak showman, który co czwartek ma swój Showtime i w związku z tym nie znajduje czasu, albo nie chce spotkać się z nimi by porozmawiać o funkcjonowaniu POZ.
Eksperci PZ podkreślają, że podczas tych rozmów, jeśli minister wreszcie zdecyduje się, by ich wysłuchać, nie mają zamiaru przedstawiać w tym roku żadnych roszczeń finansowych. W założeniu tematem mają być ważne sprawy organizacyjne.
9 lipca w Zabrzu, podczas jedynego dotąd, krótkiego spotkania, na które minister zaprosił przedstawicieli PZ, zapewniał ich, że będzie przestrzegał treści porozumienia sygnowanego przez poprzednika.
Niestety, wciąż tego nie widać. Z ministerstwa zdrowia nie dobiegają żadne sygnały, że podejmowane są jakiekolwiek działania mające na celu wprowadzenie zmian w ustawach o świadczeniach zdrowotnych, o działalności gospodarczej i o cmentarzach i chowaniu zmarłych, mającej skutkować stworzeniem instytucji koronera. A takie właśnie obietnice złożył lekarzom rodzinnym 7 stycznia br. Bartosz Arłukowicz.
W środowisku lekarzy z PZ rozczarowanie osobą nowego ministra jest powszechne. Podkreślają, że to kolejny lekarz, który na fotelu ministra zachowuje się w sposób apodyktyczny, nie toleruje innych poglądów i nie przyjmuje żadnych argumentów. Twierdzą, że ze szczególną przykrością dostrzegają, iż premier Kopacz, była minister zdrowia, powołała Mariana Zembalę wyłącznie z pobudek politycznych, a nie merytorycznych i – nie kwestionując osiągnięć medycznych profesora – uważają jednak, że nie ma on cech osoby umiejącej zarządzać polityką zdrowotną państwa.
– Patrząc na jego bieżącą działalność mamy wrażenie, że poza akcjami medialnymi nie ma zamiaru dokonywania jakichkolwiek zmian w ochronie zdrowia – komentuje ekspert PZ Joanna Zabielska-Cieciuch. – Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia na temat kardiologii dziecięcej opowiadał, że wszystko w naszym kraju funkcjonuje fantastycznie. Nie ma potrzeby czegokolwiek zmieniać. Według niego, skoro jest dobrze, a nawet bardzo dobrze w porównaniu z krajami ościennymi, to czego jeszcze od niego ktokolwiek może chcieć?
Lekarze PZ uważają, że minister nie zamierza dotrzymać słowa. – W tej sytuacji czujemy się zwolnieni z obowiązków nałożonych na nas tym porozumieniem i rozważymy, czy nie należy naszych umów wypowiedzieć w 45-dniowym terminie, ze skutkiem w październiku tego roku – kwitują eksperci PZ.