Prezes NRL Maciej Hamankiewicz skierował do premier Beaty Szydło pismo z prośbą o przeanalizowanie działalności Rzecznika Praw Pacjenta oraz „podjęcie działań zmierzających do zmiany funkcjonowania tej instytucji”.
Prezes NRL Maciej Hamankiewicz i Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna B. Kozłowska. Fot. Przemysław Wierzchowski i Adam Stępień / Agencja Gazeta
„Rzecznik Praw Pacjenta, zgodnie z ustawą z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz. U. z 2012 r. poz. 159, z późn. zm.), powinien mieć na celu ochronę praw pacjentów, natomiast jego działanie w praktyce sprowadza się do oskarżania lekarzy” – napisał prezes NRL Maciej Hamankiewicz.
Lekarze zwracają uwagę, że zarzuty formułowane przez RPP podchwytują dziennikarze. - W mediach co jakiś czas pojawiają się doniesienia o zarzutach formułowanych przez Rzecznika Praw Pacjenta wobec lekarzy, bez podawania argumentów i dowodów w sprawie, podważających kompetencje i etykę zawodową lekarzy – podkreśla Maciej Hamankiewicz.
Również placówki medyczne przekazują do samorządu lekarskiego informacje o zaleceniach RPP, „które nie znajdują uzasadnienia w obowiązujących przepisach prawa lub wydanych w oparciu o niejednoznaczne przepisy, różnie interpretowane przez podmioty stosujące prawo”.
Jednak największym problemem, jak się wydaje, jest brak równowagi między uprawnieniami Rzecznika Praw Pacjenta a prawami podmiotu, pod adresem którego RPP formułuje zarzuty. Może on co prawda w terminie 30 dni zająć stanowisko wobec zarzutów RPP, ale praktyka jest taka, że Rzecznik w tym samym dniu, w który przesyła do podmiotu wystąpienie o stwierdzonych naruszeniach, informuje NFZ i wojewodę o stwierdzeniu naruszeń prawa pacjenta. - Pośrednio wskazuje to, że nie bierze on pod uwagę możliwości zmiany swoich ustaleń co do faktu stwierdzenia naruszenia. Dodatkowo, przepisy nie stanowią, co dzieje się w sytuacji, gdy Rzecznik uzna to stanowisko za zasadne, w szczególności nie ma obowiązku poinformowania zainteresowanych podmiotów o zmianie swojego stanowiska – podkreśla Maciej Hamankiewicz.
Ustawa nie daje też żadnych narzędzi lekarzom, których dobre imię zostało naruszone, domagania się od RPP sprostowania medialnych wypowiedzi – mogą oni jedynie dochodzić swoich roszczeń w sądzie, na ogólnych zasadach.
„Zwracam się do Pani Premier z wnioskiem o podjęcie stosownych działań mających na celu zmianę dotychczasowej praktyki w działalności aktualnego Rzecznika oraz zmianę przepisów ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta w zakresie dotyczącym działania Rzecznika, w celu zagwarantowania wszystkim podmiotom uczestniczącym w udzielaniu świadczeń zdrowotnych możliwości czynnego udziału i obrony swoich praw w postępowaniach prowadzonych przez Rzecznika Praw Pacjenta oraz zwiększenia odpowiedzialności Rzecznika za podejmowane działania” – napisał Maciej Hamankiewicz.
Rzecznik Praw Pacjenta często wypowiada się w mediach w głośnych, budzących społeczne zainteresowanie sprawach., gdzie zachodzi domniemanie, że za krzywdą (tragedią) pacjenta kryje się wina lekarza. Tak było np. ponad rok temu, gdy w Kutnie zmarł chłopiec, odesłany z izby przyjęć z zapaleniem oskrzeli. - To nie jest jedyny szpital w Polsce, w którym mamy do czynienia z taką sytuacją – komentowała na antenie telewizji informacyjnej Krystyna Kozłowska, podkreślając, że „choć nie można uogólniać, w szpitalach pacjent często musi liczyć na szczęście”. Kilka dni później okazało się, że przyczyną śmierci dziecka było zadławienie fragmentem długopisu, a lekarka (która straciła w między czasie stanowisko ordynatora oddziału pediatrii) nie ponosi żadnej winy.
