×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Żeby państwo przestało strajkować

Małgorzata Solecka
Kurier MP

– W ochronie zdrowia od lat trwa strajk państwa, które odmawia działań na rzecz poprawienia systemu – przekonywali przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych, ogłaszając godny podziwu wynik zbiórki podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o warunkach zatrudnienia w ochronie zdrowia.

Fot. Jacek Babiel / Agencja Gazeta

Dla ministra zdrowia i całego rządu Prawa i Sprawiedliwości ten projekt, a może jeszcze bardziej mobilizacja środowiska medycznego, zwłaszcza lekarzy, będzie twardym orzechem do zgryzienia. Niemal 240 tysięcy podpisów pod projektem to wynik, który trudno zlekceważyć, którego trudno nie zauważyć.

Obywatelski projekt, pod którym podpisy zbierało kilka związków zawodowych pracowników ochrony zdrowia, ale szczególną aktywnością wykazali się młodzi lekarze, to również swego rodzaju wotum nieufności wobec rządowych obietnic. Równolegle – zaledwie kilka dni temu – Rada Ministrów przyjęła w dziwacznym, rzadko stosowanym trybie obiegowym, projekt o minimalnym wynagrodzeniu pracowników wykonujących zawody medyczne. Projekt, nad którym prace trwały przez kilkanaście miesięcy. Projekt, przeciw któremu w ochronie zdrowia są wszyscy – poza ministrem zdrowia i jego najbliższymi współpracownikami.

– Projekt rządowy sankcjonuje stan obecny, jeśli chodzi o wynagrodzenia pracowników medycznych – powtarza konsekwentnie Krzysztof Bukiel, szef OZZL. Na pewno na odczuwalną zmianę nie mogą liczyć lekarze: ich zarobki (poza odłożonym w czasie niewielkim wzrostem wynagrodzeń lekarzy bez specjalizacji, a więc rezydentów) praktycznie stanęłyby w miejscu.

Konstanty Radziwiłł od miesięcy powtarza jak mantrę, że pracownicy ochrony zdrowia to nie tylko lekarze. I że w polskich szpitalach są płacowe nierówności, które trzeba powoli niwelować. Powoli, bo nie ma środków na pospieszne i duże podwyżki. Niwelowanie zaś należy zacząć od tych, którzy zarabiają najmniej.

Założywszy przez chwilę, że minister zdrowia ma rację, warto zauważyć, że w uzasadnieniu do rządowego projektu wyraźnie stwierdzono, że ma być on sposobem na zatrzymanie wysoko wykształconych kadr medycznych – a więc przede wszystkim lekarzy i pielęgniarek.

To wyjazdy lekarzy i gwałtowne (odwrotnie proporcjonalnie do powolnego tempa podwyżek) zmiany demograficzne w zawodach pielęgniarki są problemem, który determinuje dostęp pacjenta do leczenia i jakość opieki nad tymi, którzy już są leczeni. Dobre, skądinąd, intencje ministra Konstantego Radziwiłła (a może po prostu – niechęć do konfliktowania się z NSZZ „Solidarność”, od lat domagającą się siatki płac minimalnych w ochronie zdrowia) w żaden sposób ani nie zatrzymają w Polsce młodych lekarzy, ani nie zachęcą młodych ludzi – mężczyzn i kobiet – do zawodu pielęgniarza, pielęgniarki czy położnej.

Z drugiej strony – te minimalne, praktycznie nieodczuwalne przez większość pracowników medycznych podwyżki mają kosztować grube miliardy złotych. Dokładne koszty rządowego projektu nie są znane, bo ministerstwo z każdym kolejnym projektem zmieniało metodologię szacunków, przekładając wirtualne pieniądze z jednej rubryki do drugiej. Będzie to jednak w ciągu najbliższych pięciu lat kilka miliardów złotych. Może pięć, może osiem.

Zarządzający szpitalami i ich właściciele są przerażeni, bo nie ma żadnych dodatkowych źródeł finansowania podwyżek. Może się więc zdarzyć, o czym pracownicy ochrony zdrowia doskonale wiedzą, że zapis ustawowy pozostanie martwy, ewentualnie – będzie „podkładką” pod dochodzenie swoich praw przed sądami. Dla wielu placówek konieczność podwyższenia wynagrodzeń do obowiązującej powszechnie płacy minimalnej jest sporym wyzwaniem. O większym wysiłku finansowym trudno jest nawet marzyć.

To również jest miara zapaści ekonomicznej w ochronie zdrowia wywołanej z jednej strony przez fatalną strukturę kosztów systemu (nadmierna liczba łóżek jest tylko jednym z problemów, którego sieć szpitali nie rozwiąże, bo przecież minister zdrowia zapowiada, że żaden z publicznych szpitali nie zostanie zamknięty), z drugiej – przez wieczne niedofinansowanie. Z jednej strony – marnotrawstwo środków, z drugiej – ich dramatyczny brak.

Co zrobią politycy? Trudno sobie wyobrazić, by Sejm zdecydował o odrzuceniu obywatelskiego projektu w pierwszym czytaniu. Niemal na pewno trafi on do Komisji Zdrowia. Może być rozpatrywany łącznie z projektem rządowym – co na pewno sprzyjałoby ostrej dyskusji między przedstawicielami rządu i strony wnioskodawców. Ale równie dobrze można sobie wyobrazić scenariusz, w którym obydwa projekty (lub tylko projekt obywatelski) trafiają do sejmowej zamrażarki – choćby do czasu przedstawienia przez rząd projektu ustawy o Narodowej Służbie Zdrowia, w której ma być rozstrzygnięta kwestia finansowania ochrony zdrowia w najbliższych latach.

16.05.2017
Zobacz także
  • Rząd przyjął projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia
  • Płace minimalne z poślizgiem?
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta