1 października 2017 r. to nie tylko data uruchomienia sieci szpitali, ale także przywrócenia wieku emerytalnego sprzed 2013 r. Z dnia na dzień skróci się on o półtora roku. Kobiety znów będą mogły kończyć aktywność zawodową po ukończeniu 60, a mężczyźni – 65 lat. Efekt: z rynku pracy może odpłynąć nawet 331 tys. osób, z czego przynajmniej kilkanaście tysięcy ze służby zdrowia - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Fot. iStock
- Już teraz mamy problemy z zapewnieniem odpowiedniej obsady personelu medycznego średniego stopnia, a obniżenie wieku emerytalnego problemy te zdecydowanie pogłębi - uważa Piotr Miadziołko, dyrektor SPZOZ w Gostyniu.
- 19 ze 193 naszych pilęgniarek ma już lub będzie miało nabyty skrócony wiek emerytalny w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Gdyby przepisy się nie zmieniały, byłoby ich tylko 8 – wylicza Iwona Wiśniewska, dyrektor SPZOZ Słupca.
- Pielęgniarki w Polsce są tak przepracowane, że wyczekują wejścia w wiek emerytalny i wiele z nich na pewno z nowego uprawnienia skorzysta – uważa Jerzy Pieniążek, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu.
- Z naszych rejestrów wynika, że w wieku 60–65 lat w tym roku może być ok. 40 tys. pielęgniarek i położnych. Część pracuje, ale nie na pełnym etacie, część czeka na skrócenie wieku emerytalnego, żeby odejść – alarmuje Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.