×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Lekarze a niezawisłe sądy

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wśród lekarzy są wyborcy PiS, PO, Nowoczesnej, PSL, nieobecnej w parlamencie lewicy i zapewne również innych partii i ugrupowań politycznych. To pewne. Są jednak takie momenty, w których na to, co dzieje się na scenie politycznej, warto popatrzeć ponad politycznymi poglądami. A nawet wbrew nim. Wiele wskazuje, że właśnie teraz jest taki moment. Teraz, gdy Prawo i Sprawiedliwość stawia pod potężnym znakiem zapytania zasadę sędziowskiej niezawisłości.

Fot. Jacek Babiel / Agencja Gazeta


Małgorzata Solecka. Fot. arch. wł.

Właściwie – po co lekarzom niezawisłe sądy? Pozostawiając na boku pryncypia, czyli zasady demokratycznego państwa prawa, opierające się o monteskiuszowski trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą – czy naprawdę jest o co drzeć szaty? Czy fakt, że prezesów sądów będzie powoływał minister sprawiedliwości ma jakiekolwiek znaczenie z punktu widzenia lekarzy jako grupy zawodowej i (przede wszystkim) indywidualnie, dla każdego z lekarzy?

Będzie mieć. Wystarczy prześledzić narrację resortu sprawiedliwości na temat środowiska lekarskiego. Tylko ten jeden fakt – powołania rok temu w prokuraturach specjalnych zespołów badających domniemane błędy lekarskie, wystarczyłby do udowodnienia tezy, że podporządkowanie sądów ministrowi sprawiedliwości stawia lekarzy w bardzo niekomfortowej sytuacji.

Podczas rozmów z pacjentami, a zwłaszcza z rodzinami pacjentów, którzy uważają, że ucierpieli na skutek działań lekarza nierzadko padają określenia typu „zabójca” i „morderca”, a „konował” to jeden z epitetów lżejszego kalibru. Często – być może Czytelnicy nie mają pojęcia, jak bardzo – pojawia się argument, że z lekarzami się nie wygra, bo nie tylko istnieje korporacyjna solidarność, według której nawet winny nie może zostać osądzony, a już na pewno nie surowo (czyli zgodnie z przekonaniem pacjenta) ukarany, ale przede wszystkim – lekarze są częścią lokalnych układów władzy, pozostając w dobrych stosunkach z prokuratorem lub sędzią. Często zresztą jednym i drugim.

Oczywiście, niekiedy może być i tak. Jednak zwykle nie ma żadnego układu. I jeśli w procesie kilku lekarzy, oskarżonych przez prokuraturę o zaniedbania, które doprowadziły do śmierci kilkuletniego dziecka, sąd część z nich uniewinnia, pozostałym zaś wymierza wyroki w zawieszeniu – to nie jest kwestia układu. To wynik ważenia wszystkich argumentów, wszystkich zasad, którymi musi kierować się sędzia, wydający wyrok. Wyrok w żaden sposób nie satysfakcjonujący ani prokuratury, ani oskarżycieli posiłkowych, ani – opinii publicznej. Sąd musi być na nią głuchy.

Politycy – wręcz przeciwnie. Dla nich opinia publiczna to paliwo, które może okazać się niezbędne do wygrania kolejnych wyborów, a obietnica, że „już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie” – w momencie podporządkowania sądów rządowi – będzie mogła pozostać bezkarna.

Co się stanie, jeśli w ręku jednego człowieka (nie musi to być nawet Zbigniew Ziobro, którego osobiste negatywne nastawienie do środowiska lekarskiego nie jest tajemnicą) skupi się władza nad prokuraturą i sądami?

Piotr Zaremba, publicysta tygodnika wSieci oraz portalu wPolityce.pl, mediów nie tylko przychylnych ale wręcz wspierających rząd i PiS, w tekście „O jeden most za daleko” pisze: „będą sytuacje, kiedy ta władza może mieć pokusę naginania wyroków do swoich potrzeb. Bo takie pokusy ma każda władza. Nie widzę w przyjętej ustawie wystarczających gwarancji, że będzie w tym hamowana”.

Jeszcze bardziej – z punktu widzenia korporacji zawodowej lekarzy – niepokojąco powinny brzmieć słowa Zbigniewa Ziobry, które zresztą również przywołuje Piotr Zaremba, o tym że mandat demokratyczny ma większość parlamentarna, a korporacja (tym razem sędziowska) – nie. Jaki „mandat demokratyczny” ma zatem samorząd lekarski, na przykład by decydować o odpowiedzialności zawodowej swoich członków? Kto zagwarantuje, że za jakiś czas nie pojawi się nowelizacja ustawy o izbach lekarskich, wprost podporządkowująca sądy lekarskie ministrowi (niekoniecznie zresztą ministrowi zdrowia)?

– Dopóki ja jestem ministrem, samorząd lekarski może czuć się bezpiecznie – mówił kilkanaście miesięcy temu podczas obrad Krajowego Zjazdu Lekarzy obecny minister zdrowia. W tym zapewnieniu kryła się ledwo zawoalowana sugestia, że stabilność obecnych rozwiązań dotyczących izb lekarskich – ich samorządności, samostanowienia, niezależności – może być zakwestionowana. Choćby w imię „rozbijania korporacyjnych układów”.

Vox populi, vox Dei. Idąc tym tropem warto się wsłuchać w vox populi, który nagłaśnia dość regularnie telewizja publiczna. Jednym z programów, gdzie głos ludu brzmi szczególnie donośnie, jest „Studio Polska”. Zdzisław Szramik, wiceprzewodniczący OZZL, miał okazję kilka tygodni temu uczestniczyć w programie, który miał być okazją do dyskusji o wadach systemu ochrony zdrowia, a stał się show o złych lekarzach. „Właściwie nie padło żadne pytanie, jak zmienić system ochrony zdrowia, a 90 proc. czasu antenowego poświęcono pokazaniu, jak bardzo źli są lekarze w Polsce i jak wielu cierpień przysparzają swoim pacjentom. Nie wiem co jako lekarz-związkowiec mam powiedzieć rodzicom dziecka, które zmarło najprawdopodobniej z powodu sepsy po zabiegu usunięcia migdałków, nie wiem co miałem powiedzieć panu, którego żona zmarła po drobnym zabiegu ginekologicznym. Oczywiście, że należy im współczuć, ale nie po to chyba przyjechali z odległych miejscowości, żeby od obcego człowieka usłyszeć wyrazy współczucia. Raczej szukali ujścia swoich negatywnych emocji, bo żadne merytoryczne argumenty nie były brane pod uwagę. A publiczna telewizja te negatywne emocje podsycała i wzmagała” – relacjonował Szramik, który po programie wydał specjalne oświadczenie.

Vox populi, na co zwracał wiceprzewodniczący OZZL, nie był zainteresowany obiektywną oceną sytuacji – przedstawiono racje wyłącznie jednej strony, nie było dokumentów spraw, a profesjonaliści uczestniczący w programie zostali przyparci do muru, oczekiwano od nich korporacyjnej skruchy, być może też wydania werdyktu „winni”.

Pod podobną presją wkrótce mogą się sędziowie sądów powszechnych.

25.07.2017
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta