W warszawskim Szpitalu Mazovia trwa instalacja i prace nad wdrożeniem do praktyki chirurgicznej robota da Vinci.
Fot. Pixabay.com
Robot medyczny da Vinci zaprojektowany w celu ułatwienia wykonywania skomplikowanych, precyzyjnych, małoinwazyjnych zabiegów chirurgicznych na drodze laparoskopii, szczególnie w trudno dostępnych miejscach, np. w dolnej części jamy brzusznej, został wprowadzony przez amerykańską firmę Intuitive Surgical w 1999 r. Składa się z robota o 4 ramionach, w tym kamery, stanowiących przedłużenie rąk chirurga, oraz konsoli, na której pod kontrolą obrazu 3D nawet w dwudziestokrotnym powiększeniu operator steruje zdalnie narzędziami.
Szczególną przydatność znalazł w zabiegach urologicznych – prostatektomii radykalnej wykonywanej z powodu raka prostaty - a to dzięki wysokiej precyzji preparowania (eliminacja drżenia rąk), mniejszej możliwości powikłań, mniejszej utracie krwi, krótszemu okresowi rekonwalescencji, zachowaniu/szybszemu powrotowi trzymania moczu, większym szansom na zachowanie potencji i krótszemu czasowi odzyskania funkcji seksualnych.
Obecnie na świecie pracuje ponad 2000 robotów: w USA ponad 1350, we Włoszech 56, w Niemczech 50, we Francji 46, w Czechach i Rumuni po 9.
W Polsce są tylko dwa roboty: we Wrocławiu, gdzie wykonano pierwszy zabieg w 2010 r., oraz od 2016 r. w Toruniu, są one jednak wykorzystywane w ograniczonym zakresie, głównie do prac naukowych, bowiem Polska jest jedynym unijnym krajem, w którym zabiegi z użyciem robota da Vinci nie są refundowane przez NFZ.
W Stanach Zjednoczonych otwarte i laparoskopowe operacje prostatektomii stanowią zaledwie 13% wszystkich. Pozostałe 87% to operacje przeprowadzane przy udziale robota da Vinci.