Nowy rząd Wielkiej Brytanii może dokonać rewolucji w obszarze ochrony zdrowia i zdrowia publicznego. Doradcą premiera Borisa Johnsona ma zostać młody naukowiec, którego misją będzie przekonanie polityków, że skuteczniejsze np. od wprowadzania podatków od niezdrowej żywności będą szerokie badania genetyczne, które pozwolą zidentyfikować osoby narażone na choroby cywilizacyjne.
Fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta
Doradcą premiera Wielkiej Brytanii ds. zdrowia ma zostać 27-letni William Warr, doktorant z Uniwersytetu Oksfordzkiego, specjalizujący się w zdrowiu publicznym – informuje „Politico”. To właśnie naukowiec, który zasłynął m.in. tym, że jako jeden z niewielu występował w tradycyjnych wyścigach wioślarskich między Cambridge a Oxfordem w barwach obu drużyn, ma podpowiadać Johnsonowi, co trzeba zrobić, by rozwiązać problemy NHS. I wszystko wskazuje, że położy główny nacisk nie na inwestycje w leczenie, ale profilaktykę. A raczej – w precyzyjne zapobieganie chorobom.
Warr, mimo młodego wieku, uczestniczył już w najważniejszych w ostatnich latach debatach na temat polityki zdrowotnej. Dał się poznać jako wielki zwolennik wykorzystania – w służbie zdrowia i systemu ochrony zdrowia – najnowszych technologii, od aplikacji na smartfony po testy genetyczne. Kwestionował natomiast sens ulegania naciskom NHS i nieustannego zwiększania finansowania tej instytucji.
Warr nie jest też entuzjastą stosunkowo nowoczesnych (bo wprowadzanych od niedawna) rozwiązań, nazywanych „podatkami od grzechu” – czyli np. wyższego opodatkowania napojów gazowanych i słodzonych, słonych i słodkich przekąsek etc. Uważa też, że kampanie informacyjne dotyczące zdrowia publicznego trafiają głównie do klasy średniej, która i tak jest wyczulona na kwestie zdrowia i zdrowego stylu życia. Według Warra jedynym skutecznym sposobem zapobiegania chorobom cywilizacyjnym jest przewidywanie, gdzie (u których osób) mogą wystąpić. W tym niezastąpione zaś są badania DNA.
W swoich artykułach pisze, że niedrogi test genetyczny może zidentyfikować osoby z większym ryzykiem zapadnięcia na którąś z chorób przewlekłych. – Dlaczego poświęcać ograniczone środki publiczne na badania profilaktyczne i leczenie całej populacji, skoro można skupić się na najbardziej zagrożonych? – pytał, stawiając równocześnie tezę, że takie podejście pozwala nie ograniczać „osobistych wolności” osób, których geny nie wskazują, by były zagrożone chorobami cywilizacyjnymi.
„Politico” zwraca uwagę, że na szersze zastosowanie badań genetycznych w systemie ochrony zdrowia zgodził się już poprzedni rząd konserwatystów, natomiast to rozwiązanie miało być jedynie uzupełnieniem do działań prozdrowotnych, takich jak opodatkowanie np. słodzonych napojów. Teraz „podatek od grzechu” staje pod znakiem zapytania.