×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Rok 2021. Bez końca

Małgorzata Solecka

W kończący się rok świat wchodził z nadzieją, że szczepionki przeciw COVID-19 pozwolą nam zapanować nad pandemią. Może ją nawet zakończyć. Mamy szczepionki. Pandemia się nie kończy. Ostatnie dni roku pozbawiają złudzeń – jesteśmy daleko, jako ludzkość, od jej kontrolowania. Niektórym regionom globu, niektórym państwom, udaje się minimalizować liczbę zgonów z powodu COVID-19, ale SARS-CoV-2 nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.


Fot. Adobe Stock

Podsumowaniem 2021 roku w obszarze medycyny, w wymiarze globalnym, mogą być statystyki covidowe za 28 grudnia: niemal 1,24 miliona nowych przypadków (absolutny dobowy rekord od początku pandemii, w wiosennej fali szczyt nie przekroczył 900 tysięcy), niespełna 7 tysięcy zgonów – jedenaście miesięcy wcześniej, 27 stycznia 2021 roku zanotowano ich 17,5 tysiąca. W ostatniej, jesiennej fali ani razu dobowa liczba zgonów nie przekroczyła 10 tysięcy. To, nie można mieć wątpliwości, wielkie zwycięstwo szczepień. W krajach o wysokim stopniu zaszczepienia społeczeństwa – oscylującym między 75 a 85 proc. populacji z powodu COVID-19 ludzie nadal co prawda umierają, ale umiera ich wielokrotnie mniej niż podczas pierwszych fal pandemii. I wielokrotnie mniej niż w krajach, w których zaszczepiony jest znacząco niższy odsetek populacji.

O ile w 2020 roku świat – a w każdym razie świat medyczny, świat nauki – koncentrował się na opracowaniu szczepionek (i poszukiwaniu leków i metod leczenia nowej choroby), w 2021 roku – niczego nie odejmując pracującym cały czas w laboratoriach uniwersytetów i firm farmaceutycznych naukowcom – w większym stopniu należał do decydentów i organizatorów ochrony zdrowia, na szczeblach międzynarodowych i krajowych. To od ich kompetencji zależało przygotowanie systemu dystrybucji szczepionek i doprowadzenie do sytuacji, w której staną się one dobrem powszechnie po pierwsze dostępnym, po drugie – pożądanym, przyjmowanym z akceptacją. Naukowcy poradzili sobie ze swoją częścią zadania o wiele lepiej, nawet jeśli nowe warianty SARS-CoV-2 częściowo wymykają się szczepieniom.

Co się zdecydowanie nie udało? Apele Światowej Organizacji Zdrowia, międzynarodowe porozumienia i pakty na rzecz równego dostępu do szczepień to o wiele za mało, by równy dostęp do szczepień rzeczywiście zaistniał. Afryka, poza Marokiem i Botswaną, pozostaje dosłownie białą plamą na mapie szczepień przeciw COVID-19 i – wielce prawdopodobnym rezerwuarem nowych wariantów wirusa. Miliony dawek, jakie płyną z Unii Europejskiej (jako wspólnoty), najzamożniejszych krajów Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych na razie nie były w stanie zmienić tego stanu rzeczy.

Zamożne, syte społeczeństwa, również te najlepiej zaszczepione, nie będą mogły uznać, że problem pandemii został rozwiązany, skoro będą pojawiać się nowe, częściowo wymykające się nabytej odporności warianty wirusa. Omikron, który według niektórych ekspertów może pociągnąć za sobą nawet trzy miliardy (!!!) zakażeń w ciągu najbliższych miesięcy, można traktować w kategoriach ostrzeżenia – nikt nie jest bezpieczny, dopóki wszyscy nie są bezpieczni. Dobrze zaszczepiona Europa Zachodnia jako pierwsza tym razem przedsięwzięła dodatkowe środki ostrożności, ograniczając funkcjonalności certyfikatu covidowego (Portugalia wymaga dodatkowo negatywnego wyniku testu od zaszczepionych, Włochy wyprzedziły decyzję UE i skróciły ważność certyfikatu po szczepieniu), przedkładając kwestie zdrowia publicznego nawet nad zyski z gospodarki (niektóre decyzje krótkoterminowo uderzają np. w turystykę).

Jednak i w samej UE, która od wiosny 2021 roku nie musiała się zmagać z niedoborem dawek szczepionek, trudno mówić o pełnym sukcesie – widać wyraźny podział w poziomie zaszczepienia między krajami Europy Zachodniej i krajami postkomunistycznymi. Nie tylko Polska (55 proc. w pełni zaszczepionych) pozostaje maruderem w programie szczepień przeciw COVID-19, w zasadzie poza państwami bałtyckimi i Czechami wszystkie inne kraje byłego bloku wschodniego mają jeszcze gorsze wskaźniki niż my. I poza Węgrami, ale program szczepień naszych bratanków trudno zestawiać z pozostałymi krajami UE ze względu na dopuszczenie do szczepień preparatów chińskiego i rosyjskiego (co ma zresztą zapewne znaczenie dla fatalnych danych o zgonach z powodu COVID-19).

Sukcesy i porażki krajowych programów szczepień mają jeden wspólny mianownik, którego nie sposób ignorować, i który – być może – jest największym posagiem, jaki pozostawia nam odchodzący rok: jeszcze chyba nigdy z taką intensywnością, przez niemal cały rok, tematy związane z ochroną zdrowia, ze zdrowiem publicznym, z systemami ochrony zdrowia, nie schodziły z czołówek mediów. Tych tradycyjnych, ale też mediów nowej generacji. Jeszcze nigdy, przez niemal cały rok, codziennie lub prawie codziennie w programach informacyjnych i programach publicystycznych, tak często nie oddawano głosu ekspertom od zdrowia, od różnych wymiarów i obszarów polityki zdrowotnej czy medycyny. Rok 2021 był bez wątpienia rokiem narracji o zdrowiu publicznym i opiece zdrowotnej.

Był to również rok wielu przełomów i innowacji w medycynie. Szczepionki mRNA to tylko jedno z osiągnięć – zapisane zresztą już na poczet 2020 roku, ale w 2021 roku pojawiły się nowe możliwości, nowe opcje. Można się spodziewać, że w 2022 roku pojawią się nowe szczepionki przeciw COVID-19, uwzględniające mutację SARS-CoV-2, ale szczepionki mRNA będą mieć zastosowanie – naukowcy mówią o tym jednoznacznie – w profilaktyce innych wirusowych zakażeń.

W cieniu szczepionek mRNA i nadziei z nimi związanych, WHO zatwierdziła pierwszą (na razie jedyną) szczepionkę przeciw malarii i rekomendowała jej masowe podawanie dzieciom w Afryce. EMA zatwierdziła preparat do użycia już w 2015 roku, ale decyzję WHO można (trzeba) uznać za przełomową.

Większość śmiertelnych ofiar malarii na świecie to dzieci poniżej 5. roku życia. Malaria w 2019 roku zabiła 386 tysięcy mieszkańców Afryki (dane WHO), co oznacza, że jest znacznie bardziej zabójcza dla mieszkańców Afryki od COVID-19 (po zakażeniu koronawirusem w ciągu 18 miesięcy zmarło w Afryce ok. 212 tysięcy osób, dane te jednak mogą być niepełne ze względu na dostępność testów). WHO szacuje, że w tej chwili 94 proc. zachorowań na malarię i zgonów z powodu tej choroby miało miejsce w Afryce. Dlaczego powinniśmy się tym przejmować i nie spuszczać z oczu prac nad szczepionkami przeciw malarii? Jednym z efektów ocieplenia klimatu może być – a w zasadzie w tej chwili można już twierdzić, że będzie – rozszerzenie strefy zagrożenia malarią na praktycznie cały świat. Według ekspertów za pół wieku malaria może stanowić zagrożenie nawet dla 90 proc. populacji globu. To jeden z przykładów, w jaki sposób tematy tak pozornie odległe jak szczepienia i ochrona środowiska spotykają się w obszarze zdrowia publicznego. Specjaliści nie mają wątpliwości, że takich punktów stycznych jest i będzie jeszcze więcej, bo coraz więcej czynników ma wpływ na kondycję zdrowotną ludzkości. Podczas tegorocznego szczytu klimatycznego poruszono, na przykład, wyniki badań na temat związku między postępującą degradacją planety (wzrost średnich temperatur) a zwiększającą się liczbą samobójstw, wskazując na to, że zmiany klimatyczne realnie wpływają na stan zdrowia psychicznego.

Warto pamiętać, że OECD w swoim raporcie „Health at a Glance 2021” wskazała obszar zdrowia psychicznego jako jedno z największych problemów trwającej pandemii, których rozwiązywania nie wolno odkładać na okres „popandemiczny” – choćby dlatego, że nie wiadomo, kiedy pandemia wygaśnie. Nic nie wskazuje, by globalnie udało się ją pokonać w nadchodzącym roku. Choć można się spodziewać, że ucierpiał psychiczny dobrostan wszystkich, dwie grupy są wymieniane jako absolutnie priorytetowe: dzieci i młodzież (w krajach rozwiniętych samobójstwa albo lada moment staną się, albo już w niektórych są pierwszą przyczyną zgonów osób niepełnoletnich) oraz pracownicy ochrony zdrowia, przede wszystkim zaś pracownicy jednostek „frontowych”, w których walka z COVID-19 trwa 24/7 – szpitali i oddziałów intensywnej terapii.

To nie jest tylko kwestia zagrożonego dobrostanu psychicznego lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów czy ratowników medycznych. To nie jest kwestia tego, że – jak powtarzają od miesięcy pracownicy ochrony zdrowia w Polsce – czują się wypaleni i są gotowi odejść z pracy tak szybko, jak będzie to możliwe bez tworzenia zagrożenia dla pacjentów w tej chwili potrzebujących ich pomocy.

W połowie 2021 roku w Wielkiej Brytanii (British Journal of Noursing) opublikowano wyniki badań przeprowadzonych wśród pracowników ochrony zdrowia pracujących na oddziałach intensywnej terapii w siedmiu krajach Wielkiej Brytanii (73), Francji (309), Włoch (31), Tajwanu (29), Belgii (2), Egiptu (3) i Chin (68). Choć badanie obejmowało tych, którzy sami się do niego zgłosili (nie do końca więc spełnia kryteria badań naukowych), jego autorzy i recenzenci podkreślają, że i tak, pamiętając o tej ułomności, warto przeanalizować jego wyniki i wyciągnąć wnioski, zanim będzie za późno. Blisko połowa (48 proc.) tych, którzy wzięli udział w badaniu uczestników wykazywało oznaki naruszonej równowagi psychicznej – depresję, bezsenność i zespół stresu pourazowego (PTSD). Najbardziej narażoną grupą byli ci, którzy spędzali w środkach ochrony osobistej ponad sześć godzin dziennie. – Podobnie jak w całym społeczeństwie, choroby psychiczne personelu medycznego nadal pozostają dla niektórych tematem tabu – komentował dr Ahmed Ezzat, jeden z głównych autorów badania. – COVID-19 znacznie zaostrzył ten problem, a naszym zmartwieniem jest to, w jaki sposób wyczerpano odporność personelu i jakie krajowe średnio- lub długoterminowe zasoby są ustalane przez decydentów politycznych w celu ochrony tej grupy zawodowej przed poważnymi problemami psychicznymi. Mamy okazję przeprowadzić dialog liderów opieki zdrowotnej, interesariuszy i rządów na całym świecie, aby zająć się zdrowiem psychicznym w opiece zdrowotnej.

Dr Matthieu Komorowski z zespołu badawczego przypomniał zaś, że wiele badań naukowych potwierdza szczególne narażenie pracowników ochrony zdrowia na stres związany z pracą niezależnie od pandemii, a kryzys związany z COVID-19 jeszcze zaostrzył sytuację. – Wyniki tego badania sugerują, że wszyscy pracownicy OIOM powinni mieć dostęp do wczesnej i skutecznej pomocy w zakresie zdrowia psychicznego w ramach szerszej strategii zdrowia i dobrego samopoczucia personelu. Jest to szczególnie pilne, ponieważ szpitale i rządy przygotowują się na potencjalny dalszy wzrost liczby pacjentów z COVID-19 – mówił w czerwcu (!).

W jakim miejscu pandemii jesteśmy? Bliżej końca czy jej początku? Eksperci WHO nieoficjalnie mówią, że być może jest to „początek środka”, ale kresu jeszcze nie widać. Internauci dzielą się rysunkami, na których pandemia to symbol nieskończoności, a my jesteśmy w punkcie oznaczonym kropeczką – można ją jednak postawić przecież w dowolnym miejscu. Ludzkość może się czuć jak zbiorowy bohater kultowego przed laty filmu „Dzień świstaka”, w którym po obudzeniu przeżywa się na nowo te same wydarzenia, bez końca. Nawet jeśli wiemy, że to nieprawda, trudno w tej sytuacji o optymizm i wiarę, że kolejny rok przyniesie pozytywny przełom. Jeszcze trudniej byłoby jednak tej wiary nie mieć.

31.12.2021
Zobacz także
  • Rok bez leczenia
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta