Minister zdrowia tłumacząc dzisiaj w Sejmie powody, dla których nie zdecydowała wciąż o zakupie szczepionek na grypę A/H1N1zarzuciła producentom szczepionek, że nie podają ich skutków ubocznych. - Nie ma wśród nich nawet wysypki, częstej przy stosowaniu pospolitych medykamentów. Cudowny lek! - drwiła Kopacz.
- Tylko 13% populacji Niemiec chce za ten "cudowny lek" zapłacić i się zaszczepić - dowodziła w Sejmie. Zwróciła też uwagę na to, że Niemcy przodują w "wyszczepialności" tradycyjnymi szczepionkami na grypę sezonową.
Zdaniem rzecznika EMEA, Harvey-Allchurcha, argumenty minister Kopacz są populistyczne - tym bardziej, że wszystkie informacje odnośnie skutków ubocznych zostały opublikowane przez EMEA. Są to swędzenie, opuchnięcie miejsca po ukłuciu, osłabienie, senność i lekka gorączka.
Harvey-Allchurch przypomniał, że testy kliniczne objęły od sześciu do ośmiu tysięcy osób, w tym dzieci.
Jeszcze dalej niż minister Kopacz posunął się wczoraj w Sejmie wiceminister Fronczak. - W jednym z krajów, który zakupił bardzo dużo szczepionki, dwie osoby zmarły z powodu A/H1N1, cztery osoby zmarły (tak się podejrzewa, podkreślam) w kilka godzin po podaniu szczepionki. Czy to nie jest sygnał dla ministra zdrowia, czy tu nie zapala się czerwone światło? - pytał.
Jak dowiedział się portal Gazeta.pl w ministerstwie zdrowia, nie ma jednak żadnego oficjalnego raportu w sprawie śmierci na skutek szczepionki. Rzecznik ministerstwa przyznał, że informacje resort czerpał z doniesień prasowych. Zdaniem portalu informacje, na które powołał się Fronczak pochodziły m.in. ze szwedzkiego brukowca "Aftonbladet".
Harvey-Allchurch z EMEA odniósł się również do tej wypowiedzi Fronczaka. Według rzecznika Agencji, cztery zmarłe osoby w Szwecji cierpiały na inne choroby i podanie szczepionki nie było bezpośrednią przyczyną ich zgonu.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia na początku września podpisało list intencyjny w sprawie zakupu szczepionek od koncernów farmaceutycznych z listy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). - Podpisanie listu intencyjnego zapewniło państwu polskiemu możliwość zakupu szczepionek, w razie gdyby została podjęta taka decyzja. Szczepionka znajduje się obecnie w fazie testów. Tak jak wszystkie produkty lecznicze może mieć działania uboczne, które w tym momencie są jeszcze trudne do przewidzenia. Nie zmienia to faktu, że są nią zainteresowane wszystkie kraje europejskie - tłumaczył Piotr Olechno, rzecznik prasowy MZ.
O jakie szczepionki chodzi? 29 września Komisja Europejska ułatwiła szybkie wejście na rynek dwóch szczepionek przeciwko nowej odmianie grypy A/H1N1. Po kilkumiesięcznym badaniu w EMEA Komisja zatwierdziła szczepionkę Focetria, produkowaną przez firmę Novartis, oraz Pandemrix farmaceutycznego GlaxoSmithKline. Rekomendację EMEA i KE od 6 października posiada także Celvapan firmy Baxter.
To nie koniec chaosu związanego z grypą. Nie dość, że wciąż nie wiadomo, czy i kiedy zapadnie decyzja o zakupie szczepionek przeciw wirusowi A/H1N1, to nieścisłości i sprzeczności pełno jest m.in. w informacjach dotyczących dostępności szczepionek przeciw grypie sezonowej. Wiceminister Fronczak gwarantował, że decyzją ministra zdrowia zatrzymane na potrzeby leczenia chorych w szpitalach leki znajdujące się w hurtowniach, "wystarczą nawet w przypadku ziszczenia się najczarniejszych scenariuszy".
Innego zdania jest natomiast dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Leków, który w Poranku TVN24 mówił: - Mamy problem. Docierają do nas sygnały, że w wielu polskich aptekach i hurtowniach nie ma już szczepionki przeciwko grypie sezonowej.
Ostatnie podane dane dotyczące potwierdzonych przypadków zachorowań na grypę A/H1N1 są sprzeczne. W czwartek w całej Polsce zarejestrowano od końca kwietnia 193 przypadki zachorowań na nową grypę. To ta sama liczba, która została podana w środę. Tymczasem rzeczniczka mazurskiego sanepidu Elżbieta Łabaj poinformowała PAP o 10 nowych przypadkach grypy AH1N1 potwierdzonych w czwartek przez epidemiologów na Warmii i Mazurach.
Ostatecznie w czwartek Główny Inspektorat Sanitarny zapowiedział, że nie będzie już informował o nowych zarejestrowanych przypadkach zachorowania na nową grypę typu A/H1N1.
Jak tłumaczył rzecznik GIS Jan Bodnar, ponieważ grypa typu A/H1N1 ma stosunkowo łagodny przebieg, i zgodnie z zaleceniami pacjenci, którzy podejrzewają ją u siebie, powinni zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu, a następnie leczyć się w domu, to nie jest możliwe rejestrowanie każdego przypadku.
Jak poinformował rzecznik GIS , w Polsce rejestruje się tygodniowo ok. 10 tys. zachorowań na grypę sezonową i infekcje grypopodobne, wywoływane przez ponad 200 różnych wirusów. - To standardowa liczba w porównaniu z poprzednimi latami - powiedział Bodnar.
Tymczasem wczoraj miał miejsce pierwszy przypadek zamknięcia szkoły, w związku ze stwierdzeniem zachorowania ucznia na grypę A/H1N1. Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 16 na warszawskim Ursynowie zdecydowała się odwołać zajęcia i zamknąć placówkę. Inspekcja sanitarna potwierdziła, że wirusa wykryto u 8-latka na Ursynowie. Wiesław Rozbicki, rzecznik warszawskiego sanepidu zachowaniem dyrekcji jest jednak zaskoczony. - Rozumiem, gdyby 50 osób zachorowało, ale jedna? To chyba przesada - przekonuje i dodaje, że nie ma pewności, czy dziecko z wykrytym wirusem było uczniem zamkniętej szkoły.
Wcześniej Główny Inspektorat Sanitarny poinformował o zarażeniu się A/H1N1 dwóch chłopców w Warszawie. 12- i 16-latek przebywają w domach, a nadzorem epidemiologicznym zostali objęci ich rodzice i koledzy z klas obu chłopców. Z informacji TVN24 wynika, że żaden z nich nie chodzi do Szkoły Podstawowej nr 16.
foto: sxc.hu