Ratownicy na pastwie losu

22.04.2020
Dziennik Gazeta Prawna

Gdy zespół ratowników medycznych miał kontakt z osobą podejrzaną o zakażenie koronawirusem, na czas wyjaśnienia sytuacji jest wyłączany. Przepisy zabezpieczają ratowników na umowach o pracę. Jednak ci, którzy są na samozatrudnieniu, a tych jest ok. 40 proc., gdy nie pracują, nie zarabiają – mówi Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Ratowników Medycznych.

– W Polsce jest ok. 25 tys. ratowników, a w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego czynnie uczestniczy ok. 14 tys. osób – wskazuje Piotr Dymon. Dziś, jak szacuje, do pełnego zabezpieczenia zespołów wyjazdowych brakuje ok. 5 tys. ludzi. Do tego przynajmniej 400 dyspozytorów.

– Gdyby każdy pracował tylko na jednym etacie i nie było osób wyrabiających setki godzin na samozatrudnieniu, system by padł z powodu braków kadrowych – dodaje Marcin Borowski, pracownik ratownictwa medycznego ze Szczecina.

– Dziś karane są pielęgniarki za niestawienie się na wezwanie do pracy. Karani są obywatele, jeśli złamią zasadę kwarantanny. A co z pacjentami, którzy okłamują dyspozytorów? – zastanawia się Borowski. – Jeśli to wprowadzenie w błąd wiązałoby się z odsunięciem od pracy, to może przydałoby się proste rozwiązanie: pacjent pokrywa straty ratownika w trybie kary administracyjnej z rygorem natychmiastowej wykonalności – proponuje.

– Od lat alarmowaliśmy władze, że zezwalanie na samozatrudnienie w ratownictwie to krótkowzroczność. Idą na to głównie młodzi ludzie, bo to oznacza dla nich więcej pieniędzy na rękę, ale nie daje żadnego zabezpieczenia w sytuacjach nagłych. Takich, z którymi mamy dziś do czynienia – mówi Ireneusz Szafraniec z Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych.

Leki

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.